Jest już rozwódką. Nie ukrywa, dlaczego rozstała się z mężem
W pandemii rozstała się z mężem po wielu latach małżeństwa. Sonia Bohosiewicz przyznaje, że był to dla niej trudny czas. W nowym wywiadzie aktorka ujawniła, dlaczego ich drogi się rozeszły.
Przez lata była wierna jednemu mężczyźnie - Pawłowi Majewskiemu, właścicielowi sieci restauracji. W wieku ponad 48 lat związała się z innym partnerem. Wyznaje, że niczego nie żałuje.
Wziął rozwód i poślubił Sonię
Z Pawłem Majewskim Sonia Bohosiewicz poznała się przy spektaklu "Pozory mylą", który reżyserował jego tata, Janusz Majewski, a część prób odbywała się u niego w domu.
- Graliśmy akurat scenę, w której Sonia parodiowała taniec na rurze. Mój syn myślał, że już skończyliśmy zdjęcia i wpadł odebrać klucze. Potem się okazało, że Sonia już w tym mieszkaniu została - zdradził po latach pan Janusz w jednym z wywiadów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Para zaczęła się spotykać. Była tylko jedna przeszkoda - wybranek Sonii był wówczas żonaty. Związek z warszawską notariuszką nie był jednak szczęśliwy i małżeństwo zdecydowało się na rozwód. Wkrótce zakochani mogli stanąć na ślubnym kobiercu.
Para przez 14 lat była małżeństwem. Para ma dwójkę dzieci - w 2009 roku urodził się Teodor, a trzy lata później Leonard. W pandemii jednak ich drogi się rozeszły.
Rozwód po 14 latach małżeństwa
Podczas pandemii życie Sonii wywróciło się do góry nogami. Zaczęła poważniej zastanawiać się nad swoim życiem. "
- COVID zmusił wszystkich do przyjrzenia się naszym relacjom i myślę, że w niejednym domu zawisło takie fundamentalne pytanie: A gdyby się okazało, że to jest właśnie koniec świata, czy to jest ta relacja, w której chciałeś być? Czy to było rzeczywiście to? - wyznała w wywiadzie dla Wprost.
Wraz z mężem udali się do specjalisty, który pomógł im przejść przez ten proces tak, by skutki rozstania były jak najmniej bolesne dla nich i ich dzieci
Nie mówiła jednak wiele o powodach rozstania. Teraz w wywiadzie dla "Twojego Stylu" wyjawiła, że jej rozwód nie był spowodowany zranieniem, zdradą, oszustwem, uzależnieniem czy przemocą.
- U nas tego nie było. Sam proces "odskafandrowania się" jest trudny, ale przynosi niewiarygodną ulgę. Bo gdy już stoimy naprzeciwko siebie jak John i Yoko i rozmawiamy, to zaczynamy rozumieć drugą stronę - co nie działało i dlaczego. I jest to absolutnie wyzwalające. Myślisz wtedy: "O Jezu, to ty tak myślisz? To ciebie zraniło? Ja o tym nie wiedziałam! A mnie zraniło, gdy mi zrobiłeś to. Ale teraz, na koniec dnia, czy chcemy dalej być razem? Czy może to już moment, kiedy trzeba sobie podać rękę, rozejść się i po prostu razem wychować dzieci?". Gdy do tego doszliśmy, to było superuwalniające. Dużo łatwiejsze niż trwanie w czymś, co jest niezrozumiałe - dodała.
- Każdemu polecam, żeby miał odwagę zbliżyć się i spojrzeć na to, co naprawdę jest wokół niego. I jeśli okaże się to niesatysfakcjonujące, absolutnie jestem za tym, by nie marnować czasu, życia. Jesteśmy tu raz i trzeba iść po coś lepszego - stwierdziła.
Podkreśliła, że nigdy nie pomyślała o rozwodzie w kategoriach porażki. - Wręcz odwrotnie: uważam, że to dowód naszej ogromnej siły. Postanowiliśmy stanąć wobec problemów, które nam przyniosło życie, stanąć wobec siebie, odsupłać się, odsłonić.
Teraz utrzymują bardzo dobre relacje. - Przyjaźnić nie, ale można być w przyjacielskich stosunkach. Myślę, że gdybyśmy się przyjaźnili, to powinniśmy być dalej razem. Obydwoje dobrze sobie życzymy, pracujemy nad tym, żeby ta relacja była ciepła, ale nie zwierzamy się sobie.
Odradzali jej rozwodu
Sonia Bohosiewicz jest teraz szczęśliwie zakochana, a nowym partnerem pochwaliła się niedawno w mediach społecznościowych.
Choć wierzy w miłość na każdym etapie życia, wyznała, że wiele znajomych odradzało jej rozwodu w tym wieku. - Pamiętam, kiedy podejmowałam decyzję o rozstaniu, pojawiły się te podszepty od koleżanek: "Oj, uważaj, dziewczyna, co ma 47 lat… Bardzo mało się już na rynku mężczyzn ostało".
- Wciąż krążą mądrości typu: "Boże, prawie 50 lat, a po co to się rozwodzić? Już zostańcie razem do końca. Dzieci, kredyt…". No i te wszystkie powiedzenia typu: "Mężczyźni są jak toaleta. Albo zajęta, albo zafajdana". (śmiech) Ale ja nie podejmowałam decyzji o rozstaniu w lęku, czy kogoś jeszcze znajdę. Nie bałam się być sama. Oczywiście był we mnie taki niepokorny romantyzm i przekora, że na pewno są fajni ludzie na świecie. I są! - powiedziała w wywiadzie dla "Twojego Stylu".
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!