"Jestem siostrą zakonną. Szczęśliwą i spełnioną kobietą"

- Codziennie spotykam się z ludźmi, którzy zostali w jakiś sposób skrzywdzeni przez życie. Niełatwo zapracować na ich zaufanie. Glany na moich nogach to taki mały szczegół, który przełamuje bariery. Dziwi, szokuje a jednocześnie skraca dystans. Nie ukrywam też, że bardzo mi się podobają - opowiada siostra Teresa Pawlak.

Siostra Teresa Pawlak na festiwalu muzycznym
Źródło zdjęć: © Facebook.com
Marianna Fijewska

Marianna Fijewska, Wirtualna Polska: Z opisu książki dowiadujemy się, że siostra chodzi w glanach, jeździ na Woodstock i słucha rocka. Z tymi glanami, to prawda?
Siostra Teresa Pawlak: Prawda. Chodzę w glanach i to nie tylko na festiwalach muzycznych. Chodzę w nich cały czas - w zakonie, więzieniu i domu opieki nad kobietami. Codziennie spotykam się z ludźmi, którzy zostali w jakiś sposób skrzywdzeni przez życie. Niełatwo zapracować na ich zaufanie. Glany na moich nogach to taki mały szczegół, który przełamuje bariery. Dziwi, szokuje a jednocześnie skraca dystans. Nie ukrywam też słucham ostrej muzyki i te buty bardzo mi się podobają. Dzięki nim mogę wyrazić swój charakter.

Siostra wkroczyła do zakonu w glanach?
Nie. Pierwsze glany dostałam od anonimowej alkoholiczki, z którą spotkałam się dzięki posłudze w przytulisku dla bezdomnych kobiet. Dużo rozmawiałyśmy o muzyce i życiu. Pewnego dnia zdradziłam jej, że marzę o czarnych glanach, ale to bardzo drogie buty. Ta kobieta znalazła dla mnie glany w okazyjnej cenie i podarowała w prezencie.

Pamięta siostra swój pierwszy dzień w pracy z więźniami?
Z tego dnia najbardziej zapamiętałam dźwięk zamykanych krat więziennych. To było kilkanaście lat temu. Rozpoczęłam wolontariat za namową jednej z moich współsióstr. Do dziś robi on na mnie ogromne wrażenie i często słyszę go w głowie.

Zobacz też: Pokazał, jak żyją zakonnice za murami klasztoru

Dlaczego?
Bo dokładnie tak brzmi koniec wolności. To dźwięk wielkiej i trudnej zmiany, przez którą muszą przejść osadzeni.

Czy są jakieś więzienne zasady, do których trzeba się dostosować?
Jedna i najważniejsza - nie osądzać. Ci ludzie nie siedzą tam za niewinność. Zrobili w swoim życiu coś złego, ale to nie oznacza, że nie zasługują na drugą szansę i że powinni być poddani jakiejkolwiek ocenie przez nas - "normalnych". Dla mnie takim przełomowym momentem w zrozumieniu więźniów było spotkanie z okazji Bożego Narodzenia. Tego dnia osadzeni mogli spotkać się ze swoimi rodzinami. Siedziałam w dużej sali, do której zaraz mieli wejść bliscy osadzonych. Przyglądałam się postawnemu mężczyźnie, o wyglądzie… no cóż, bandziora. Nagle na salę wbiegła śliczna 4-latka i zaczęła biec w stronę tego mężczyzny. To była jego córka. Kiedy ją zobaczył, całkowicie zmienił mu się wyraz twarzy. Widziałam w nim ogromną miłość i tęsknotę za córeczką. Ten mężczyzna był człowiekiem, w miejscu, gdzie o ludzką postawę bardzo trudno.

A co dla siostry jest najtrudniejsze w pracy z więźniami?
Bezradność wobec podopiecznych. Kiedy chcesz pomóc, a niewiele możesz zrobić. Pamiętam jak rozmawiałam z 22-letnią dziewczyną która trafiła do więzienia zaraz po uzyskaniu pełnoletności. Od 14 roku życia brała narkotyki. Zostały jej dwa lata odsiadki. Pamiętam, że powiedziałam do niej: "Już niedługo wyjdziesz na wolność, przed tobą całe życie!". Wtedy spojrzała na mnie smutno i powiedziała: "Jakie życie? Lekarz powiedział, że nawet jeśli uda mi się nie wrócić do ćpania, dożyję najwyżej 30 lat". I zdałam sobie sprawę, że nie można tanio pocieszać ludzi. Że wielu będzie musiało ponieść bardzo bolesne konsekwencje młodzieńczych decyzji.

Co jej siostra powiedziała?
Że trzeba w tej chwili, tu i teraz żyć, jak najlepiej się da. Nie czekać z byciem dobrym człowiekiem na później.

Nie ocenianie to zapewne też zasada, jaką kieruje się siostra w pracy z samotnymi, bezdomnymi kobietami?
Oczywiście. Mam wrażenie, że często traktujemy osoby wykluczone, jako jakąś zbiorowość ludzi, którzy nie poradzili sobie w życiu. A każdy z nich ma swoją niezwykłą historię, dla kogoś jest najważniejszy na świecie i każdego trzeba traktować indywidualnie, z ogromnym szacunkiem i zrozumieniem. Pamiętam, jak straż miejska przywiozła do nas 50-latkę znalezioną w śmietniku. Pijana, pobita, ważąca 40 kg. Bałyśmy się, że nie przeżyje nocy. Gdy wytrzeźwiała, zaczęła dochodzić do siebie – od zwykłego prysznica i przebrania, przez wizytę u dentysty, po jakiś wewnętrzny rachunek sumienia. Okazało się, że trzy lata wcześniej porzuciła rodzinę – pełnoletniego syna i 15-letnią córkę. Uciekła, by włóczyć się po melinach i pić. Gdy przyszła Wigilia, postanowiła napisać list do swoich dzieci, w którym poinformowała, że żyje i gdzie się znajduje. Pamiętam dzień, w którym przyszły jej dzieci – najpierw wbiegła córka i rzuciła jej się na szyję. Później wszedł syn – napakowany, młody chłopak. Podszedł do swojej matki i ucałował ją w rękę. Nie wiem, czy ja miałabym w sobie tyle miłosierdzia, żeby przebaczyć osobie, która mnie skrzywdziła.

Czy spotkała się siostra z pogardą lub agresją ze strony swoich podopiecznych?
Wręcz przeciwnie. Mam wrażenie, że nawet jeśli ktoś nie wierzy i uważa, że zmarnowałam sobie życie, wybierając zakon, to ma w sobie jakiś respekt. Myślę też, że habit wzbudza większe zaufanie niż sutanna. Ludziom księża kojarzą się z niestety z osobami niezależnymi, które mają pieniądze.

Nawiązuje siostra do "Kleru"?
Raczej do własnych obserwacji tego, jak ludzie podchodzą do księży. "Kleru" nie oglądałam, bo nie czułam w sobie takiej potrzeby. Ale wiele o tym filmie słyszałam i nie będę zaprzeczać – w Kościele jest dużo grzechu. Jesteśmy tylko ludźmi. Wydaje mi się, że Smarzowski przedstawia polskie społeczeństwo w charakterystyczny dla siebie sposób. Trochę przekoloryzowany, dramatyczny, ale w jakimś sensie prawdziwy i trzeba to uszanować. Nie ma co się obrażać. Lepiej zamiast strzelać focha, zacząć udowadniać, że w Kościele jest wielu dobrych i szczęśliwych ludzi, którzy mają w sobie wiele...

Luzu?
Raczej pasji do pełnienia posługi chrześcijańskiej. Jeżeli luz to robienie tego, co się chce, to dobrze, że w Kościele go nie ma. W życiu potrzebujemy zasad. Kiedy wstępowałam do zakonu, wiedziałam, że muszę liczyć się z szeregiem reguł, których nie wolno mi będzie złamać. Ale nie czuję, by życie zakonne mnie ograniczało. Żebym była biedną uciemiężoną zakonnicą. Nie! Sama tego chciałam i nie jestem tu za karę. Można trzymać się zasad z pasją, a nie czuć, że żyje się w rygorze, bo to może rzeczywiście rodzić frustracje i przeszkadzać w wypełnianiu powołania.

Czyli można pełnić posługę i być szczęśliwym?
Dokładnie. Ja wiem, że wizerunek Kościoła nie jest idealny. Może też dlatego, że dobro jest mniej krzykliwe niż zło. Ale w Kościele dzieje się naprawdę dużo wspaniałych rzeczy, jest wielu super księży i sióstr, którzy - tak jak ja - wypełniają swoje powołanie z poczuciem wielkiej radości. Jestem siostrą zakonną, a jednocześnie szczęśliwą i spełnioną kobietą. Mam nadzieję, że o tych osobach będzie coraz głośniej.

"Dzięki Bogu jestem zakonnicą!" to książka Małgorzaty Terlikowskiej, która swoją premierę miała 28 stycznia. Składa się z szeregu wywiadów z charyzmatycznymi zakonnicami. Jedną z bohaterek jest siostra Teresa Pawlak z zakonu Albertynek w Diecezji Krakowskiej, która pracuje z więźniami, samotnymi matkami i bezdomnymi kobietami.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie

Posadź tę roślinę. Odporna na ślimaki i łatwa w uprawie
Posadź tę roślinę. Odporna na ślimaki i łatwa w uprawie
"Mówię stanowcze 'nie'". Architekt z programu Szelągowskiej grzmi
"Mówię stanowcze 'nie'". Architekt z programu Szelągowskiej grzmi
Maść z apteki za 7 zł. Jak żelazko na zmarszczki
Maść z apteki za 7 zł. Jak żelazko na zmarszczki
Stanęła na ściance w sukni z rozcięciem. Flesz zrobił swoje
Stanęła na ściance w sukni z rozcięciem. Flesz zrobił swoje
Nowy trend w randkowaniu. Czym jest "shrekowanie"?
Nowy trend w randkowaniu. Czym jest "shrekowanie"?
Joanna Krupa zasiadła na kanapie "DDTVN". Tylko spójrzcie na jej stopy
Joanna Krupa zasiadła na kanapie "DDTVN". Tylko spójrzcie na jej stopy
Kiedy po deszczu pojawią się grzyby? Tyle musisz odczekać
Kiedy po deszczu pojawią się grzyby? Tyle musisz odczekać
Pokazał się z żoną na ściance. Zaliczył małą wpadkę
Pokazał się z żoną na ściance. Zaliczył małą wpadkę
Tak przyszła do "PnŚ". Na stopach najmodniejsze buty sezonu
Tak przyszła do "PnŚ". Na stopach najmodniejsze buty sezonu
Róż na wojskowej uroczystości. Tak ubrała się żona Kosiniaka-Kamysza
Róż na wojskowej uroczystości. Tak ubrała się żona Kosiniaka-Kamysza
Przed śmiercią spotkała się z lekarką. Wiadomo, co jej powiedziała
Przed śmiercią spotkała się z lekarką. Wiadomo, co jej powiedziała
Nagminnie zalewają łazienki. Hotelarze na Podhalu wieszają ostrzeżenia dla turystów
Nagminnie zalewają łazienki. Hotelarze na Podhalu wieszają ostrzeżenia dla turystów