Jod (nie)potrzebny od zaraz!
Wprowadzony w Polsce na początku lat 90. XX wieku nakaz jodowania soli spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem niektórych dietetyków. Od razu jednak wybuchł silny opór po drugiej stronie. Przeciwnicy jodu oskarżali go o wszystkie najstraszniejsze przestępstwa względem ciała i duszy.
Wprowadzony w Polsce na początku lat 90. XX wieku nakaz jodowania soli spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem niektórych dietetyków. Od razu jednak wybuchł silny opór po drugiej stronie. Przeciwnicy jodu oskarżali go o wszystkie najstraszniejsze przestępstwa względem ciała i duszy. Problem jodu w soli lub jego braku ginie pod setkami urzędniczych zarządzeń i aktów prawnych.
Jeżeli ktoś przebije się przez tę dżunglę, dochodzi do wniosku, że sól w Polsce musi być jednak jodowana.
A jeśli zdecydujemy się na zakup soli „niejodowanej”, to jod w niej po prostu pojawił się w sposób naturalny, bez stosowania jakichkolwiek chemicznych zabiegów. Po takiej lekturze najlepiej w ogóle sól odstawić. Zwłaszcza, że niektórzy lekarze zaliczają ją do trójcy tak zwanych „białych śmierci” - oprócz poczciwego cukru i mąki.
Niedobór jodu doprowadza przede wszystkim do problemów z tarczycą. Podobno naturalnym źródłem tego mikroelementu jest morze. Potoki i rzeki wypłukują jod z gleby, a potem niosą prosto do morza. Zamiast więc łykać jodowaną sól i przeróżne pastylki, lepiej od czasu do czasu zrobić sobie długi i miły spacer po plaży.
Najprostszym do uzyskania źródłem jodu jest natomiast poczciwa rzeżucha. Warto ją hodować przez cały rok, a nie tylko przy okazji Świąt Wielkanocnych. Niektórych odstrasza zapach rzeżuchy. Jedzenie jej w „czystej” postaci bywa oczywiście trudne.
Świetnie jednak nadaje się do kanapek z wędliną i serem, można ją dodawać siekaną do rozmaitych dipów lub majonezu. Jadać z jajkami na twardo, lub jako składnik wszelkiej maści sałatek i surówek. Niektórzy stosują ją zamiast szczypiorku i cebulki do twarożku ze śmietaną.
Ogromne ilości jodu występują też w „owocach morza”, morskich rybach i skorupiakach. Duże ilości tego mikroelementu znajdziemy w kapuście, szpinaku, szparagach, cebuli, rzepie i pomidorach. Podobno najmniej problemów z tarczycą miewają Japończycy, którzy jak wiadomo uwielbiają morskie żyjątka i to często w surowej postaci. Niestety prawda zawsze leży pośrodku.
Lekarze przypominają, że problemy z tarczycą mogą się pojawić tak przy niedoborze, jak i przy nadmiarze jodu. Jednym więc przydadzą się częste wizyty w barze sushi, inni powinni bywać tam zdecydowanie rzadziej. Ogólnie jednak Polacy miewają w organizmie zbyt mało jodu. Dziennie powinniśmy go przyjmować około 3 miligramów.
Może zamiast wpychać w siebie rozmaite suplementy diety w postaci „jodowych tabletek”, lepiej po prostu zjeść około 100 miligramów rzeżuchy i sprawa załatwiona. Smaczniej i zdrowiej. Poza tym nie obciążamy żołądka i minimalizujemy skutki uboczne. Warto też pamiętać, żeby z jodem nie przesadzać. Jego nadmiar powoduje nie tylko nadczynność tarczycy, ale także wywołuje nudności, wymioty oraz biegunkę.
mk/(kg)