Kasują alkohol jako wodę. Tak klienci oszukują przy kasach samoobsługowych

Dyskonty liczą straty i wprowadzają zabezpieczenia, które mają zapobiegać kradzieżom przy kasach samoobsługowych, ale policyjne dane i tak są niepokojące. Potwierdzają, że klienci oszukują w sklepach na potęgę. Ale też nie bezkarnie.

Polacy lubią korzystać z kas samoobsługowych
Polacy lubią korzystać z kas samoobsługowych
Źródło zdjęć: © East News | Piotr Kamionka/REPORTER
Aleksandra Sokołowska

13.05.2024 | aktual.: 13.05.2024 09:28

Pani Katarzyna w jednej z warszawskich Biedronek pracuje już siedem lat. Przez ten czas wiele widziała, ale w rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla, że w ostatnim czasie można mówić już o pladze. - Codziennie spotykam się z oszustwami na kasach SCO (samoobsługowych - przyp. red.) – mówi nam pracownica dyskontu. Z jej relacji wynika, że najczęściej klienci oszukują, ważąc produkty – warzywa i owoce.

Pistacje jako ziemniaki, a alkohol jako wodę

- I tak zamiast 3/4 kg pistacji, klient potrafi zważyć ziemniaki po 99 gr. Są też oszuści, którzy zakrywają kody kreskowe. Coraz częściej kradną alkohol. Jak? Zakrywają kod kreskowy np. alkoholu o pojemności pół litra i skanują wodę o pojemności pół litra, odstawiając do strefy pakowania alkohol. Taką sytuację mamy średnio co dwa dni, a ostatnio klient przeszedł sam siebie i 10 butelek alkoholu nabił jako wodę! Kilka dni temu miałam też sytuację, że kupujący w torbie miał 30 saszetek karmy dla psa i nabił to jako kajzerki – relacjonuje kasjerka.

Katarzyna opowiada też, jak walczy się ze złodziejami w sklepach. Biedronka rok temu wprowadziła inteligentne kasy - w tych samoobsługowych jest system "podpowiadania" towaru. Klient podchodzi do kasy, ta robi zdjęcie i sugeruje, co mamy wśród zakupów. Swoją funkcję spełniają też asystenci kas. – Są w sklepach, aby ograniczyć kradzieże, bo mogą wyłapać, co klient skanuje. Więc ich rolą jest nie tylko pomoc, ale też zapobieganie kradzieżom - mówi.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Pani Katarzyna dodaje, że Biedronka ma w planie wprowadzenie bramek do skanowania paragonu, co według niej może przyczynić się do zmniejszenia problemu kradzieży. Pracownica Biedronki przestrzega złodziei i mówi, że często udaje się złapać nieuczciwych klientów.

- Ochrona sklepu bacznie przygląda się temu, co się dzieje w rejonie kas samoobsługowych. Wyłapuje oszustów, a pracownicy dzwonią po policję. Oczywiście zdarza się, że ktoś próbuje uciec. Złodzieje czekają na przyjazd policji na zapleczu. Jeśli są agresywni, ochrona używa gazu pieprzowego – opowiada.

Zapominają zapłacić i jedzą na miejscu

W konkurencyjnym dyskoncie kradzieżom zapobiegać mają też bramki do skanowania paragonów. Jakub, asystent klienta w jednym z podwarszawskich Lidli, mówi, że faktycznie zdają one egzamin, bo klient musi mieć paragon, żeby wyjść, ale to nie oznacza, że ludzie nie kombinują, robiąc zakupy.

– Od pewnego czasu obserwuję osoby, które "zapominają" coś nabić na kasę samoobsługową. Szczególnie zwracam uwagę na kobiety, które przychodzą z dziećmi w wózkach. Na dole tych wózków są takie kosze i tam często lądują nasze produkty, za które klientki "zapominają" zapłacić. Są to raczej pojedyncze rzeczy, ale mamom zdarza się je tak po prostu wynieść. Nie chcę oceniać, może faktycznie zapominają. Wtedy ja przypominam. Zmieszane tym, że zwraca im się uwagę, skanują grzecznie produkt, co jednak sugeruje nieuczciwość – śmieje się pracownik Lidla. Dodaje, że na pewno wszystkiego nie jest w stanie wyłapać, więc są i tacy, którym udaje się po cichu coś wywieźć.

Jakub twierdzi, że sporym problemem sklepów jest też to, że klienci jedzą i piją na miejscu, a później nie płacą za to, czego skosztowali. – Znajdujemy w zakamarkach puste butelki, papierki po batonikach. W sezonie letnim po lodach, bo klient musi już zjeść w sklepie, a później skoro produktu nie ma, to wyrzuca opakowanie i udaje, że o niczym nie wie. Często też dzieciaki coś konsumują na miejscu i nie płacą – opowiada pracownik dyskontu.

Sprytny ochroniarz nie przepuści

Angelika pracuje w Biedronce od czterech lat, a przy kasach samoobsługowych od trzech. - Dziś sporo kradzieży jest w stylu "udaje, że płaci". Klient szybko dotyka kartą płatniczą terminala i jeszcze szybciej wychodzi ze sklepu, doskonale wiedząc, że jego płatność nie przeszła. Rozumiem, że czasem zdarzają się pomyłki przez zamyślenie, ale jednak spora część takich zachowań jest zaplanowana – mówi.

- Pewnego dnia para wykładała na wagę i kasowała mięso w vakach. To są takie megapaki, które zazwyczaj ważą około dwóch kilogramów i zamiast nabijać je z kodu na opakowaniu, wbijali je jako arbuza, który był akurat w promocji. To było kilkanaście paczek mięsa. Złodzieje nie są tak obeznani, jak im się wydaje, bo ich zakupy z wyszczególniona listą produktów, wraz z wagą i ceną, widać na kamerach ochrony, więc sprytny ochroniarz nie przepuści – tłumaczy 30-latka.

Kobieta opowiada, że ochroniarze z okolicznych Biedronek wymieniają się informacjami i naprawdę łapią złodziejaszków, a bywa, że są to te same osoby. - Często robią małe zakupy w stylu: "biorę i wychodzę", a droga od kas samoobsługowych do wyjścia zazwyczaj nie jest długa, więc niektórym się udaje. My, jako pracownicy, nie możemy interweniować za bardzo. Nie wolno nam się narażać, zdrowie i życie ważniejsze niż skradziony towar. Za bieganie za złodziejem w Biedronce można nawet stracić pracę – zdradza.

Co grozi za oszustwo i kradzież w sklepie?

Z policyjnych statystyk wynika, że w roku 2021 przypadków kradzieży w sklepach było 99 963, w 2022 r. 112 016 a w roku 2023 było ich 108 763. Dane te obejmują okresy sprzed zmiany przepisów dotyczących wysokości progu kwotowego między wykroczeniem a przestępstwem kradzieży. Od października 2023 roku wynosi on 800 zł, wcześniej była to kwota 500 zł. Eksperci uważają, że ta zmiana znacznie wpłynie na wzrost kradzieży w sklepach i że sami złodzieje są dobrze zorientowani w kwestii odpowiedzialności karnej.

Młodszy aspirant Jacek Sobociński z Komendy Stołecznej Policji tłumaczy, że policjanci przyjeżdżają na miejsce, gdzie doszło do kradzieży sklepowej zazwyczaj na wezwanie pracowników ochrony, którzy najczęściej dokonują ujęcia sprawców. - Pracownicy ochrony mają prawo użyć środków przymusu bezpośredniego na zasadach określonych w ustawie - mówi Sobociński.

Podczas płacenia za zakupy przy użyciu kasy samoobsługowej dochodzi do trzech rodzajów czynów zabronionych. - Za kradzież towarów o wartości do 800 zł sprawca może zostać ukarany mandatem karnym w wysokości 500 zł lub grzywną nałożoną przez sąd. Jeżeli zachodzą przesłanki ku temu, to sprawca może zostać pouczony za to wykroczenie. Gdy wartość skradzionych produktów przekracza 800 zł, sprawcy grozi do 5 lat pozbawienia wolności, zaś oszustwo zagrożone jest karą do 8 lat pozbawienia wolności - przestrzega Jacek Sobociński z Komendy Stołecznej Policji.

Aleksandra Sokołowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Materiały WP
Materiały WP© Materiały własne
Źródło artykułu:WP Kobieta
sklepykasa samoobsługowadrobna kradzież
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (341)