Kaya Szulczewska o pożegnaniu taty i brutalnych komentarzach. "Obrońcy moralności zafundowali mi medialny lincz w dniu pogrzebu ojca"
Od dwóch dni w mediach trwa bezpardonowa nagonka na feministkę i influencerkę, Kayę Szulczewską. Dziewczyna naraziła się opinii publicznej tym, że jadąc na pogrzeb taty, oznaczyła na swoim instagramowym profilu markę rajstop. Tabloidy zarzuciły jej pazerność i brak uczuć. - Życzą mi śmierci, życzą mi gwałtu, mówią, że sprzedałam pogrzeb ojca - mówi w wywiadzie dla WP Kobieta.
12.05.2021 15:56
Marta Kutkowska, WP Kobieta: Jaki był twój tata, jaką mieliście relację?
Kaya Szulczewska: Mój tata, Bartek Szulczewski, był artystą rzeźbiarzem, wielkim indywidualistą, uczył w szkole plastyki i wiedzy o kulturze. Miałam z nim dobry kontakt, byłam córeczką tatusia. Tata miał bardzo duży wpływ na moje wybory życiowe. Gdy zaczęłam dorastać, dochodziło między nami do różnych spięć, bo ja chciałam żyć po swojemu. Ale długo przed jego śmiercią pogodziliśmy się. W wielu kwestiach przyznałam mu rację, a on zaakceptował moją drogę. Był dumny z mojej działalności w Internecie, choć nie wszystko mu się podobało.
Na co zmarł twój tata?
Tata chorował od dłuższego czasu. Miała zakrzepicę i miastemię. 3 lata temu doszło do kryzysu miastemicznego, mógł tego nie przeżyć. Więc ta śmierć już od jakiegoś czasu nad nami wisiała. Wiedzieliśmy, że zakażenie koronawirusem może go zabić, więc gdy się zaraził, liczyliśmy się z najgorszym. Zmarł w 19. dniu choroby, 9 kwietnia 2021 r. Żegnałam się z nim telefonicznie, codziennie długo rozmawialiśmy albo pisaliśmy przez komunikatory. Odchodził w domu, opiekował się nim mój brat. Z pogrzebem musieliśmy poczekać, bo były kolejki do krematorium. Pochowaliśmy go przedwczoraj, bo dopiero teraz udało nam się dopełnić wszelkich formalności.
Dlaczego zdecydowałaś się tak obszernie dzielić z obserwatorami emocjami związanymi z jego śmiercią?
Obserwuję kilka influencerek, które mówiły o śmierci swoich ojców, widziałam, w jaki sposób to przeżywały i mi to przyniosło ulgę. W dobie pandemii bardzo wiele osób traci bliskich, dlatego pomyślałam, że moja historia może komuś pomóc. Śmierć to w Polsce tabu. Narodziny się świętuje, śluby się świętuje, a o tym cisza. Przez to nikt nie jest na śmierć przygotowany. Myślę, że to jest ważne, żeby też w social mediach pokazywać te trudne emocje, nie ukrywać ich. Zwłaszcza że ja na moim koncie na Instagramie zawsze mówiłam o trudnych sprawach. Mówię w swoich social mediach o wielu intymnych rzeczach: seksie, masturbacji, cielesności, więc czułabym się dziwnie gdybym ukryła coś tak ważnego jak strata taty. To by było niespójne z profilem mojej działalności.
Dlaczego zdecydowałaś się relacjonować pogrzeb taty?
Pogrzeb w ogóle jest czymś na pokaz, więc dlaczego tego nie pokazać? Ważne jest jednak, że nie pokazałam na Instagramie całej ceremonii. Pokazałam drogę na uroczystość i moment po samym pogrzebie, gdy kładę na grobie odlew jego twarzy. Puściliśmy z bratem muzykę, o którą tata poprosił w testamencie. To była piękna chwila i spontanicznie zdecydowałam, by to udostępnić. Nie zrobiłam live’a z całej ceremonii, żeby uszanować resztę rodziny.
Pożegnanie udostępniłam moim obserwatorom także po to, by pokazać, że można też w jakiś inny sposób pożegnać bliskiego. To była logiczna kontynuacja tego, co pokazywałam na swoim Instagramie na temat śmierci mojego Taty wcześniej. Nie widziałam w tym nic zdrożnego, że pokazuje grób. Jeśli natomiast chodzi o moje prawdziwe pożegnanie z tatą, to ja je już miałam i ja go nie nagrywałam.
Dlaczego oznaczyłaś markę rajstop na Instagramie?
Jechałam na pogrzeb, nudziło mi się w taksówce, mam chorobę lokomocyjną i chciałam się czymś zająć. Zrobiłam zdjęcie, przypomniało mi się, że dostałam te rajstopy i je oznaczyłam. Zrobiłam to z przyzwyczajenia. To nie była żadna współpraca, żaden barter, ja nie miałam żadnego przymusu opublikowania tego. Trudno mi to wytłumaczyć, bo to nie było świadome działanie. Gdybym wiedziała, jaka wokół tego rozpęta się burza, to bym tego nie zrobiła. Nie chciałam, żeby nagłówki mówiły, że ja na pogrzebie ojca reklamuje rajstopy, bo to jest po prostu nieprawda. To jest wymyślenie problemu, żeby wywołać skandal, żeby się klikały nagłówki, żeby po raz kolejny ośmieszyć influencerki.
Reklama, oznaczanie marek w ogóle nie stanowią osi mojego profilu. Nie żałuję tego, że opublikowałam zdjęcia grobu, żałuję, że oznaczyłam markę rajstop. To moja zwykła naiwność i spontaniczność, która często wywołuje problemy na Instagramie. Później żałowałam, że to nie była żadna współpraca, no bo, skoro jestem oskarżana o to, czego nie zrobiłam, to już bym wolała to zrobić i na tym zarobić.
Co cię w tych nagłówkach najmocniej zabolało?
Pisanie, że jestem pazerna na pieniądze. Ja na ten pogrzeb wydałam kupę pieniędzy, nic nie zarobiłam. To we mnie wzbudziło ogromną frustrację, bo nie jesteś w stanie wszystkim ludziom wytłumaczyć, jak było naprawdę. Informacja, która jest powielona milion razy przez portale plotkarskie, po prostu się utrwala.
Co powiesz na komentarze, że jesteś socjopatką i jesteś wyzuta z wszelkich uczuć względem ojca?
To nie ja zrobiłam skandal, tylko te wszystkie socialowe grupki, Wykopy - oni napisali scenariusz tej afery. To te osoby moim zdaniem są socjopatami, bo nie zadały sobie trudu, żeby się zastanowić, co ja czuję w takiej sytuacji. Przecież ktoś, kto ma pogrzeb może być roztargniony, może wziąć jakieś leki, które zbyt mocno go uspokajają, może być zestresowany, ludzie różnie reagują. Gdyby mnie śledzili faktycznie, to wiedzieliby, że mój ojciec umarł miesiąc temu i że ja już się w jakimś stopniu z tym pogodziłam. Chociaż, jak sama słyszysz, nadal płaczę, jak o tym mówię. Nikt nie zdała sobie trudu, żeby poznać cały kontekst tej sytuacji.
Co byś powiedziała tym wszystkim anonimowym hejterom, którzy obrzucają cię błotem?
Że to, co robią, jest po prostu podłe. Moim zdaniem te osoby mają problem z uczuciami. Z jednej strony mówią, że pogrzeb to jest coś bardzo intymnego, podniosłego, że nie wolno tego nagrywać, relacjonować, dzielić się tym. Z drugiej strony atakują mnie i wrzucają te agresywne komentarze, które rozkręcają straszną nagonkę na mnie: życzenia gwałtów, życzenia śmieci. Twierdzą, że podeptałam jakieś świętości, więc zrobili na mnie medialny lincz w dniu pogrzebu ojca. Ja tu widzę paranoję moralną.
Przeczytaj także: Tworzy związek z osobą z niepełnosprawnością. Wokalistka szczerze o codziennym życiu pary
Dlaczego wrzucasz takie komentarze: "Mam całą kolekcję wibratorów, może ich użyje w dniu pogrzebu"?
Weszłam już w pewnym momencie w taką złośliwość, w taki absurd. W dzień pogrzebu mam w ogóle seksu nie uprawiać, mam przestać w ogóle funkcjonować? Byłam zmęczona, to było wieczorem, już dostawałam naprawę dużo agresywnych wiadomości. Chciałam jakoś rozładować spinę głupim żartem. Cieszę się, że nie poszłam w to dalej, tylko wyłączyłam internet. Tak to działa, jak się samemu prowadzi konto na Instagramie.
Jakbyś mogła cofnąć czas, czy zrobiłabyś coś inaczej?
Nie oznaczyłabym marki rajstop. To był punkt zapalny. A przez to pojawiła się taka toksyczna narracja na mój temat. Ja już przeżyłam wiele nagonek, jestem zahartowana, mnie to nie złamie, ale wiem, że teraz przylgnie do mnie łatka, której nie da się skasować. Będą o mnie mówili: "To ta od rajstop" zamiast "ta od feminizmu, od ciałopozytywności", a to przecież z tego jestem najbardziej znana.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl