SamodbałośćKiedy w głowie za dużo się dzieje, źle śpimy, źle się czujemy. Wtedy warto zadbać o świadomy relaks

Kiedy w głowie za dużo się dzieje, źle śpimy, źle się czujemy. Wtedy warto zadbać o świadomy relaks

"Medytacja zmienia życie na wielu poziomach" - tak w swojej książce twierdzi Dorota Mrówka. Brzmi podejrzanie, bo jak siedzenie w bezruchu i głębokie oddychanie może skutkować czymś innym niż poczuciem straty czasu i zdrętwiałą nogą? Jednak medytacja daje odpowiedź m.in. na to jak radzić sobie z niekontrolowanym kłębowiskiem myśli.

Jak zadbać o świadomy relaks?
Jak zadbać o świadomy relaks?
Źródło zdjęć: © Getty Images | Getty Images

Myślenie jest częścią naszej natury. Nie da się żyć bez procesów myślowych — to dar, który otrzymaliśmy i który warto pielęgnować. Trzeba jednak zadbać o to, by owo myślenie miało sens, aby nie było niekończącą się wewnętrzną paplaniną, która jedynie pozbawia nas energii.

Myślenie jest bowiem wyczerpujące, to jeden z najbardziej energochłonnych procesów, co wie każdy, kto choć raz w życiu borykał się z rozwiązaniem jakiegoś problemu albo z intensywną nauką. Dlaczego zatem marnować tę cenną energię na bzdety albo nieistotne rozważania? Można wykorzystać ją przecież znacznie mądrzej.

Co się dzieje w naszych głowach?

Aby jednak móc pracować nad tym mentalnym chaosem, musimy najpierw dokonać czegoś w rodzaju diagnostyki, która ujawni, co tak naprawdę dzieje się w naszych głowach. A dzieje się całkiem sporo, nawet jeśli nie zdajemy sobie z tego sprawy! Całe to nieuświadomione w pełni zamieszanie sprawia zaś, że jesteśmy rozproszeni, mamy problemy z koncentracją, skupieniem uwagi, pamięcią, wolniej i gorzej się uczymy, a poza tym często czujemy niepokój i zmęczenie.

Kiedy w głowie za dużo się dzieje, najpewniej mamy też problemy ze snem: albo nie możemy zasnąć, albo nie potrafimy się wyspać i rano wstajemy tak zmordowani, jakbyśmy przekopali ogródek łyżeczką do herbaty.

Poza tym rozproszenie wpływa bezpośrednio na całą dzienną aktywność: ciągle o czymś zapominamy, czegoś szukamy, coś gubimy, nie możemy sobie przypomnieć, gdzie zostawiliśmy klucze, portfel albo czy na pewno zamknęliśmy drzwi wejściowe. Do tego wszystkiego zaczynają kumulować się negatywne emocje wynikające ze lęku, stajemy się nerwowi i zestresowani.

I tak oto przepis na totalną katastrofę mamy gotowy.

Ale oczywiście można tego uniknąć. Można, a nawet trzeba — dla dobra swojego i całego otoczenia. Światu nie potrzeba kolejnych nieprzytomnych zombie, zatopionych we własnych myślach do tego stopnia, że nie widzą, co się wokół nich dzieje. Dotyczy to także — a może zwłaszcza — tych, którzy z nosem w telefonach komórkowych maszerują chodnikami, wpadając na siebie nawzajem, na znaki drogowe, a w skrajnych przypadkach pod przejeżdżające samochody. Utkwienie nosa w telefonie jest niczym innym jak fizyczną emanacją stanu umysłu. Rozproszony umysł ciągle szuka nowych bodźców, nie potrafi się skupić ani wyciszyć, ciągle trzeba dodawać mu pożywki.

Najczęściej niestety jest to pożywka marnej jakości, bardziej podobna do „tekturowych” burgerów z fast foodów niż do wytwornej kolacji przy świecach. Karmimy więc umysł śmieciowymi doznaniami, tak jak karmimy ciało śmieciowym żarciem, a co gorsza, wmawiamy sobie uparcie, że to jest OK. Otóż nie, nie jest. Chcemy czy nie, musimy zadbać o to, co przyjmujemy do wnętrza swojego systemu. A żeby to zrobić, trzeba nauczyć się uważności, która będzie towarzyszyć nam przez cały dzień. Z głową pełną śmieci nie da się tego zrobić. Jeśli więc chcemy coś zmienić w swoim życiu, musimy zacząć od zrobienia porządku.

Najpierw na planie fizycznym — czyli w przestrzeni, w jakiej żyjemy. Bałagan na zewnątrz przekłada się na bałagan wewnątrz nas. Dlatego pościel łóżko, umyj naczynia, wywietrz pokój. A może wykonaj też mały wysiłek i posprzątaj nie tylko to, co do Ciebie bezpośrednio należy, ale także to, z czego korzystasz. Podnieś papierek, który leży na trawie. Od tego się zaczyna — od jednego małego papierka, tego fizycznego i tego mentalnego, który zaburza przestrzeń i zakłóca harmonię.

Świadomy relaks - jak to zrobić?

Zatem do roboty — ogarnij siebie, ogarnij swój pokój albo mieszkanie, zadbaj też o to, co na zewnątrz Twoich czterech ścian. Kiedy będziesz to robić, zwróć uwagę, jak porządek wokół wpływa kojąco na Twoje samopoczucie, jak nagle pojawiają się spokój i wewnętrzny ład, jak umacnia się poczucie stabilności i sprawczości. Kiedy tak będziesz przyglądać się procesom zachodzącym w Twoim wnętrzu, zauważ, że po raz pierwszy od miesięcy, albo nawet lat, nie myślisz o niczym innym poza wykonywaną pracą. Od tego zacznij — od obserwacji siebie.

Ale pamiętaj, żeby tego, co widzisz, nie oceniać. Nieważne, czy podoba Ci się ten obrazek, czy przechodzisz wskutek niego załamanie nerwowe, odpuść i zaakceptuj, że jest, jak jest. Tak widocznie ma być, przynajmniej wiesz, nad czym popracować. Nie popadaj w samozachwyt ani nie czekaj na pobliskich torach na tramwaj, który skróci Twoje męki. Po prostu zauważ, jak jest. Zaakceptuj, że tak jest, i uwolnij się od tego, odpuść, pozwól temu odejść, niech sobie idzie i cieszy się podróżą. Nie lgnij i nie przywiązuj się do tego, bo za kilka minut ten obraz będzie zupełnie inny — sam fakt, że masz wgląd w siebie, już Cię zmienia. Nie jesteś tą samą osobą co 10 minut temu. Chociaż zmiany są na początku niezauważalne, one są i z czasem je dostrzeżesz.

Kiedy uprzątniesz już to, co na zewnątrz Ciebie, i poczujesz, jaki ma to wpływ na Twoje samopoczucie, przychodzi pora na zrobienie porządku w głowie. Trzeba na to poświęcić trochę czasu. Przyda się też nieco cierpliwości i pokory, a także świadomości, że nie na wszystko (wbrew pozorom) mamy wpływ, a świat zasadniczo ma w nosie nasze plany i oczekiwania. Bez wyznaczania sobie celów, uzbrojeni jedynie w intencję oczyszczenia swoich głów, zaczynamy więc proces uwalniana się od natrętnych i zbędnych myśli, uczymy się panowania nad nimi, zarządzania tym zbiorowiskiem hiperaktywnych osobliwości. Zaczniemy zatem od czegoś prostego i przyjemnego, co przyniesie trochę ukojenia i sprawi, że poczujemy się orzeźwieni, pełni energii i chęci do życia. Zaczniemy od świadomego, głębokiego relaksu.

Przygotuj sobie wygodne stanowisko: rozłóż na podłodze koc lub matę do ćwiczeń, podłóż pod głowę mały bolster, czyli wałek, albo płaską poduszkę. Połóż się na plecach, ułóż ręce wzdłuż ciała, nogi powinny być proste, ułożone równoległe do siebie, lekko rozchylone. Jeśli czujesz napięcie w krzyżu, podłóż pod kolana zwinięty koc albo duży bolster. Przykryj się kocem, ponieważ w stanie głębokiego relaksu możesz poczuć chłód.

Pamiętaj, że świadomy relaks to nie zwykłe leżenie i odpoczywanie. To praktyka wywodząca się z jogicznej pratyahary — sztuki uwalniania się od wpływu rozpraszających bodźców zewnętrznych, swoistego „przytłumienia” receptorów i zmysłów. Zachowujemy przy tym jednak pełną świadomość, nie odpływamy i nie popadamy w otępienie.

Oddychaj spokojnie i głęboko. Niech brzuch unosi się i opada, klatka piersiowa rozszerza się i zwęża zgodnie z rytmem Twojego oddechu. Poświęć chwilę na obserwowanie, jak Twoje ciało oddycha, zauważ też, że w ten z pozoru prosty proces zaangażowanych jest wiele mięśni, że bierze w nim udział niemalże całe ciało. Pamiętaj jednak, aby niczego nie wymuszać, oddech ma być naturalny i komfortowy.

Teraz łagodnie i bez wysiłku zacznij tak regulować oddech, by wdech był mniej więcej dwa razy krótszy od wydechu. Nie fiksuj się na tym zbytnio, lecz postaraj się powoli wydłużać wydech. Odnajdź w tym naturalny rytm, postaraj się, aby każdy wdech trwał na przykład 3 sekundy, a każdy wydech 6 sekund. Być może z czasem poczujesz, że możesz jeszcze bardziej zwolnić tempo — jeśli tak, zrób to, ale niczego nie wymuszaj, niech oddech będzie naturalny. Obserwuj każdy wdech i każdy wydech, obserwuj ich długość, obserwuj ciało podczas każdego z tych etapów. Jeśli myśli gdzieś uciekną, wróć do obserwowania ciała i oddechu. Od czasu do czasu możesz przenieść uwagę na inne części ciała: nogi, ręce, szyję, twarz. Sprawdź, czy nigdzie nie pojawiły się zbędne napięcia — jeśli tak, rozluźnij to miejsce.

Jeśli dobrze wykonasz to zadanie, zauważysz, że podczas praktyki nie pojawiła się w Twojej głowie żadna zbędna myśl, a jeśli się pojawiła, było to tylko przelotne i nieistotne zjawisko. Wraz z rozluźnieniem ciała i oddechu pojawił się wewnętrzny spokój, a w głowie zagościły cisza i przestrzeń. Tego typu relaks możesz wykonywać nawet przez 30 minut, a efekty przynosi już 10-minutowa sesja. Za każdym razem, kiedy poczujesz, że w Twojej głowie roi się od niechcianych i natrętnych myśli, kiedy poczujesz rozproszenie, zdenerwowanie lub zmęczenie — połóż się na chwilę i skorzystaj z dobrodziejstw tej praktyki.

"Medytacja. Sposób na lepsze życie" - okładka książki Doroty Mrówki
"Medytacja. Sposób na lepsze życie" - okładka książki Doroty Mrówki © materiały wydawnictwa | materiały wydawnictwa

Artykuł stanowi fragment książki "Medytacja – sposób na lepsze życie" Doroty Mrówki, która jest nauczycielką medytacji, mindfulness i technik redukcji stresu.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
relaksmedytacjafragment książki

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)