Granica, którą łatwo przekroczyć. Czyli kiedy zazdrość rujnuje związek
Okazywanie zazdrości tam, gdzie nie ma ku temu powodów, może być katastrofalne w skutkach. Ale czy niewinny flirt partnera to powód, aby się wściekać? Czy powinniśmy go zlekceważyć, czy zareagować? Współczesna kultura mówi nam, aby dawać sobie przestrzeń w związku, ale jak przyjdzie co do czego, odzywają się w nas pierwotne instynkty.
26.11.2021 15:29
Anna Podlaska, WP Kobieta: Według psychologii ewolucyjnej mężczyźni są zazdrośni o seks, a kobiety o więź i bezpieczeństwo emocjonalne. To oznacza, że gdy partnerka obserwuje flirtującego partnera na imprezie, naturalnie może się czuć nieswojo - to automat. Jednak rozum podpowiada, że "tylko rozmawiają", "nie rób znowu scen", "nie wierć mu dziury w brzuchu".
Dorota Minta, psychoterapeutka: Kobiety wraz ze zwiększającą się świadomością swojego ciała i seksualnością również są zazdrosne o seks i pragną go na równi z mężczyznami. Zarówno zazdrośni mężczyźni, jak i zazdrosne kobiety, będą reagować nerwowo na najmniejszy przejaw flirtu partnera, jeżeli są niepewni siebie, mają obniżoną samoocenę, nie mają partnerskiego związku. Nie ma tu ratunku dla relacji innego niż rozmowa.
Mam przykład kobiety, która gotuje się w środku, gdy widzi swojego partnera rozmawiającego z atrakcyjną kobietą, np. podczas wesela czy innego wyjścia towarzyskiego. Od razu w głowie rodzą się myśli, że ta druga kobieta jest lepsza od niej, że pewnie on wolałby być z nią. Sama jest atrakcyjna fizycznie, wykształcona, nic jej nie brakuje, jednak serce ją boli.
W oczach tej kobiety rozmówczyni może być atrakcyjna. Co nie oznacza, że mężczyzna z tego powodu z nią rozmawia. Być może mają wspólny, ciekawy temat. Atrakcyjność to nie tylko wzbudzanie pożądania, bycie obiektem seksualnym, ale też bycie miły, ciepłym, przyjacielskim, pomocnym.
Osobiście miałam w terapii mężczyznę, który był zazdrosny o partnerkę, czuł się niepewnie, gdy ona rozmawiała z obcymi. Zazdrość zamieniła się u niego w obrażanie, awanturę i focha, który jest też formą agresji. Stało się to destrukcyjne, więc warto nad tym zapanować.
Tłumić zazdrość czy ją okazać i narazić się na śmieszność? Bo przecież rozmowa z drugim człowiekiem to coś naturalnego. Okazanie zazdrości z błahego powodu, zdawać by się mogło, może się więc okazać katastrofalne w skutkach dla osoby zazdrosnej.
Zazdrość burzy zaufanie i niszczy więź, oczywiście kiedy mówimy o sytuacji klarownej, jasnej, czyli rozmowie naszej połówki i emocjach, jakie się pojawiły. Jeżeli po czymś takim jest powrót do domu i zbywanie partnera milczeniem, zarzucanie zdrady, to w konsekwencji może to doprowadzić do pogłębiającego się kryzysu. Warto przegadać emocje, jakie się w nas pojawiają, kiedy patrzymy na swojego partnera żywo dyskutującego z osobą płci przeciwnej. Z czym tak naprawdę mamy problem? Być może w przeszłości ktoś nas zdradził, albo ojciec zdradzał matkę i teraz tak reagujemy na sytuację.
Zachowanie partnera może wywołać w nas reakcję na zdarzenia z przeszłości. Wtedy odzywają się w nas demony, które sprawiają, że reagujemy niewspółmiernie, nadmiarowo na rzeczywistość. Jeżeli to zamieciemy pod dywan, zrobimy sobie krzywdę, jeżeli to przegadamy, choć to oczywiście jest trudne, mamy szansę umocnić związek. Jestem zwolenniczką tego, by kryzysy wzmacniały relację, nie odwrotnie.
A czy zazdrość może dodawać pikanterii związkowi? Odwróćmy sytuację, widząc, że nasz partner lub partnerka są pożądani, możemy czuć przyjemny dreszczyk, który zaprocentuje np. większą namiętnością.
Należy uważać i nie balansować na granicy, bo łatwo można ją przekroczyć. Co innego, jeżeli umawiamy się w związku na to, że flirtujemy z nieznajomymi, że to akceptujemy, że nawet nas to podnieca.
A czym jest patologiczna zazdrość? Rozumiem, że czasami gra wymyka się spod kontroli i staje się gwoździem do trumny w relacji.
Patologiczna zazdrość to kontrola, odmawianie samodzielnych wyjść swojemu partnerowi, bądź unikanie imprez w szerszym gronie. Takie pilnowanie, przyklejenie się do partnera, izolowanie go, a w momencie, gdy już z kimś rozmawia, wchodzenie mu w zdanie i przerywanie kontaktu. Często to jest bodziec do przyjrzenia się związkowi. Zazwyczaj w takiej relacji nie ma bliskości, nie ma wspólnych wartości i bycie we dwoje nie służy ludziom.
Czasami możemy się przed kimś również otworzyć, a to będzie wykorzystane po jakimś czasie. Myślę tu o zazdrości o przeszłość seksualną.
Jeżeli dochodzi do wykorzystywania przeciwko sobie jakiś informacji, to tam nie ma partnerstwa. Uważam, że w związku nie należy kłamać, ale nie należy też mówić wszystkiego. Opowiadanie o szczegółach, ale też szydzenie z byłych partnerów, źle wpływa na relację, w tym sferę intymną. Nie trzeba wyjawiać wszystkiego, bo to jest raniące.
A jak ktoś mówi: "mój związek się rozsypał, bo zdradziłam"?
Warto dokończyć dlaczego. Zdrada ma wiele warstw. To może być przypadkowy seks na wyjeździe integracyjnym, ale też zdrada może mieć wymiar psychiczny. Bywa też, że do zdrady dochodzi, bo rozpadł się związek i pozostały same zgliszcza. Moje doświadczenie jest takie, że zdrada jest wynikiem kryzysu w związku. Bywa, że jest prowokacją do rozstania. Czasami jednak, po zdradzie pary zostają ze sobą i pracują nad związkiem.
Zobacz także
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!