Blisko ludziKoleżanki w pracy miały patrzeć i zazdrościć. "Love bombing" okazał się gwoździem do trumny

Koleżanki w pracy miały patrzeć i zazdrościć. "Love bombing" okazał się gwoździem do trumny

Spotkanie kogoś, kto chce nam nieba przychylić, może być spełnieniem marzeń o romantycznej miłości, ale też zwiastunem toksycznego związku z narcyzem. – Ludzie, którzy są spragnieni zrozumienia, uczuć, miłości, mają osłabiony instynkt samozachowawczy i mogą naciąć się na tzw. love bombing, czyli bombardowanie miłością – mówi w rozmowie z WP Kobieta Joanna Godecka, terapeutka par.

Love bombing zazwyczaj kończy się w momencie, gdy cel zostanie osiągnięty, czyli dojdzie do zaręczyn, czy np. kontaktu seksualnego.
Love bombing zazwyczaj kończy się w momencie, gdy cel zostanie osiągnięty, czyli dojdzie do zaręczyn, czy np. kontaktu seksualnego.
Źródło zdjęć: © Getty Images
Anna Podlaska

Niemoralna propozycja to nie tylko taka, która odnosi się do aktów seksualnych, ale też oznacza dla jednej ze stron rzucenie dotychczasowego życia i danie się ponieść emocjom. Jeśli na początku związku słyszymy słowa: "rzuć pracę, ja będę dbał o finanse, a ty się rozwijaj", "pojedziemy w podróż dookoła świata, nie musisz już pracować, najlepiej od jutra", powinna nam się zapalić czerwona lampka.

Wielkie deklaracje, chęć pozostawania w ciągłym kontakcie nawet w okresie rozłąki, pokazywanie pod publiczkę, jak bardzo nam na drugiej stronie zależy – to zjawiska przypominające "love bombing", czyli bombardowanie, zalewanie partnera miłością. W rozmowie z terapeutką Joanną Godecką wyjaśniamy, kto stosuje tę technikę i dlaczego, lepiej jak najdalej uciekać od takiego kandydata na towarzysza życia.

Anna Podlaska, WP Kobieta: Rozmach, drogie prezenty na początku relacji – to romantyczna miłość czy terroryzm? Podobno ktoś, kto chce zdobyć nas na wyłączność takimi gestami, ma jeden cel – własną korzyść.

Joanna Godecka, terapeutka par: Jeżeli kogoś dopiero poznajemy, a ten ktoś składa nam od razu deklaracje typu: "chcę mieć z tobą dzieci", "buduję dla nas dom ", "rzuć pracę i razem wyjedziemy w podróż życia, zaopiekuję się tobą", to posługuje się techniką zbliżoną do sekciarskiej. Ludzie, którzy są spragnieni zrozumienia, uczuć, miłości, mają osłabiony instynkt samozachowawczy i mogą naciąć się na tzw. love bombing, czyli bombardowanie miłością. Zazwyczaj, kiedy na samym początku znajomości ktoś nas zarzuca prezentami, przynosi kwiaty do pracy, składa daleko idące deklaracje, to nie czujemy się komfortowo.

Zgadzam się, ale spotkanie kogoś, kto chce nam nieba przychylić, może być też odurzające i hipnotyzujące.

To są adekwatne słowa - odurzenie i hipnoza. One nie sprzyjają podejmowaniu sensownych decyzji.

Mam przykład kobiety, która po dwóch miesiącach związku dostała propozycję rzucenia pracy i życia z nowym partnerem, pracując w jego firmie. Mężczyzna zapewniał, że stworzy jej takie warunki, że będzie żyła, jak pączek w maśle. Aby ją przekonać, pokazywał się przed jej bliskimi w jak najlepszym świetle, przychodził do jej pracy z kwiatami. Na wizji wspaniałego życia się skończyło. Jak osiągnął cel, partner zaczął wykorzystywać swoją drugą połówkę w pracy. Pracowała w imię miłości, za darmo, w większym wymiarze godzin.

Podejmując życiowe decyzje, lepiej jest mieć pewność czy ciąg dalszy znajomości będzie adekwatny do obietnic. Znam wiele kobiet, które przeżyły epizod "love bombingu" w swoim życiu i o włos nie weszły w toksyczny układ. Dla przykładu, jedna z nich poznała obcokrajowca, z którym przeżyła romantyczną miłość. Po kilku miesiącach znajomości on zabrał ją do swojego kraju, przedstawił przyjaciołom, rodzinie i po kilku dniach się oświadczył.

Ten sam mężczyzna równie szybko jak się szykował do ożenku, zaczął się dystansować. Kobieta, która uwierzyła w deklaracje, poczuła się wystawiona do wiatru. Gorzej byłoby jednak, jakby kontynuowała ten związek.

Mogłaby stać się ofiarą toksyka, przemocowca.

Jeżeli taki związek dalej funkcjonuje to opiera się na huśtawce emocjami. Push and pull to technika manipulacyjna, która funkcjonuje w toksycznych relacjach. Osoba uzależniona od partnera w końcu mówi, mam dosyć, a w tym momencie on ponownie rozkłada przez nią "dary" i udaje, że jest dobrze.

Dlaczego to działa?

"Love bombing" działa, kiedy jedna strona jest spragniona romantyzmu. Mamy na to tak wielką ochotę, że ciężko nam się oprzeć chwytom stosowanym przez partnera lub potencjalnego partnera.

Zdarzają się jednak romantycy, którzy chcą sprawiać partnerce przyjemność. Kto jednak będzie roztaczał piękne wizje dla własnej korzyści, uciekając się do manipulacji?

Najczęściej osoby narcystyczne mające wielką potrzebę bycia podziwianymi. Taki narcyz brawurowo, z rozmachem gra rolę romantycznego kochanka, chce być w centrum uwagi. To go satysfakcjonuje. Słyszy od koleżanek partnerki: "trafił ci się ideał", "jest niesamowity", "takich mężczyzn nie ma".

Taki związek realizuje się w pierwszej fazie. To amor, który wypuszcza wszystkie strzały za pierwszym podejściem, a później nic mu już nie zostaje. Taki delikwent nie potrafi nawiązywać relacji, być ciepłym na co dzień, on musi "odpalać sztuczne ognie". To osoby, które mają niedosyt sukcesów miłosnych. Człowiek, który czuje się na siłach nawiązać solidną relację, nie musi odpalać rac. 

Love bombing zazwyczaj kończy się w momencie, gdy cel zostanie osiągnięty, czyli dojdzie do zaręczyn, czy np. kontaktu seksualnego.

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Źródło artykułu:WP Kobieta
związkiterapiapsychologia

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (187)