Blisko ludziKłamstwo ma krótkie nogi. Nie warto oszukiwać na pierwszej randce

Kłamstwo ma krótkie nogi. Nie warto oszukiwać na pierwszej randce

Kłamstwo ma krótkie nogi. Nie warto oszukiwać na pierwszej randce
Źródło zdjęć: © 123RF
19.09.2019 14:48, aktualizacja: 19.09.2019 16:25

"Kłamstwo ma krótkie nogi" to przysłowie, które przestrzega przed mówieniem nieprawdy, ponieważ oszustwo i tak wyjdzie na jaw. Wtedy znajdziemy się w jeszcze gorszej sytuacji. Wiedzą o tym dobrze dziewczyny, które skłamały na pierwszej randce.

Zdradził ją stek

Monika poznała Pawła na Tinderze. Przystojny brunet od razu wpadł jej w oko. Przez tydzień wymieniali wiadomości, rozmawiało im się świetnie, więc w końcu zdecydowali się na spotkanie. 25-latka pokładała w nim duże nadzieje. Aby dobrze przygotować się do randki, prześledziła konta Pawła w mediach społecznościowych. Dowiedziała się, jakie ma zainteresowania, gdzie chodzi na piwo i z kim spotykał się wcześniej. Znalazła również post, z którego wynikało, że mężczyzna jest wegetarianinem.

– Aby zapunktować u Pawła, zaproponowałam spotkanie w małej wegańskiej restauracji. Na co dzień jem mięso, jednak aby zrobić na nim lepsze wrażenie, postanowiłam udawać wegetariankę. Wydawało mi się, że to nieszkodliwe kłamstwo, które nie wyjdzie na jaw. Poza tym nie przywiązuję do jedzenia dużej wagi, gdyby mi zależało, to pewnie swobodnie mogłabym zrezygnować z mięsa – opowiada Monika.

Pierwsza randka poszła świetnie. Na drugim i trzecim spotkaniu Monika wciąż udawała wegetariankę. Któregoś wieczoru umówili się na drinka. Weszli to przypadkowej restauracji. Po godzinie rozmowy zgłodnieli i postanowili zamówić jedzenie. Rozluźniona 25-latka wybrała stek z frytkami. Paweł nie zwrócił jej uwagi, wybrał hummus z warzywami i kontynuował rozmowę. Monika nie zdawała sobie sprawy ze swojej wpadki, zwyczajnie zapomniała o tym, że "nie je mięsa".

– Po powrocie do domu dostałam sms-a od Pawła. Podziękował za miły wieczór i zapytał, jak smakował mój stek. Wtedy przypomniałam sobie o całej sytuacji. Nie wiedziałam, co odpisać. Czułam, że zrobiłam z siebie kretynkę. Aby nie pogrążać się jeszcze bardziej, postanowiłam nie odzywać się wcale. Szkoda, bo był naprawdę fajnym facetem – wspomina Monika.

Wszystko przez hasztagi

Trochę więcej szczęścia miała Dagmara. 30-latka samotnie wychowuje dwóch synów. Kilka lat temu wzięła rozwód. W zeszłym roku zaczęła spotykać się z Michałem. Bała się jednak, że mężczyzna odtrąci ją z powodu dzieci.

– Udawałam zapracowaną singielkę. Kiedy proponował wieczorne spotkania, wykręcałam się pracą. Michał nie miał pojęcia, że tak naprawdę siedzę z dziećmi w domu, ponieważ nie zawsze mogę pozwolić sobie na nianię – opowiada Dagmara.

Prawda wyszła na jaw w najmniej oczekiwanym momencie. 30-latka, która coraz bardziej angażowała się w relację, zapomniała o starym i nieużywanym już koncie na Instagramie. Przed jej urodzinami Michał szukał pomysłu na prezent. Znalazł jej profil. Hasztagi #mojebąbelki i #szczęśliwamama zdradziły jej sekret. Mężczyzna zapytał wprost, dlaczego Dagmara od razu nie powiedziała mu prawdy.

– Postanowiłam dalej nie kłamać. Wyjaśniłam mu swoje obawy. Potrzebował kilku dni, aby przemyśleć sprawę. Na szczęście zrozumiał sytuację. Dał mi drugą szansę. Spotykamy się do dziś. Michał ma świetny kontakt z chłopakami. Czasami tylko żartuje, że wyrzekłam się ich – mówi Dagmara.

Bezrobotny przed trzydziestką

27-letni Marek poznał Justynę kilka dni po tym, jak stracił pracę. Na randce nie przyznał się do bezrobocia. Było mu głupio. Powiedział, że dobrze zarabia i pracuje w dużej korporacji, gdzie zajmuje się rekrutacją pracowników. Nie zmyślał. Jak twierdzi, po prostu opisywał swoją dawną pracę.

– Bezrobotny facet przed trzydziestką nie brzmi zbyt atrakcyjnie. Żadna kobieta nie chce wiązać się z mężczyzną, którego będzie musiała utrzymywać. Liczyłem na to, że szybko znajdę pracę i powiem Justynie, że przechodzę do innej firmy. Na szczęście miałem trochę oszczędności, więc stać mnie było na obiad czy drinka w knajpie – opowiada Marek.

Niestety, pieniądze szybko się kończyły, a jego telefon milczał. Nikt nie odzywał się w sprawie pracy. W tym czasie ich związek nabrał tempa. Justyna na jednej z imprez poznała nawet przyjaciół Marka. – To był błąd – mówi. Po kilku piwach jeden z jego znajomych przez przypadek się wygadał, że 27-latek od kilku miesięcy nie może znaleźć pracy. Justyna nie mogła w to uwierzyć.

– Zrobiła mi awanturę. Nie chodziło jednak wcale o to, że jestem bezrobotny. Miała pretensje, że jej nie ufam. Nie mogła zrozumieć, jak mogło mi przyjść do głowy, że zależy jej na moich pieniądzach – opowiada Marek.

Kobieta wybaczyła mu kłamstwo. Po kilku miesiącach Marek znalazł pracę, jednak ich związek nie przerwał. – Justyna często wypominała mi oszustwo. Zakładała, że skoro raz skłamałem, to zrobię to kolejny raz. Może i miała rację. Ciężko budować udany związek na kłamstwie. Ta sytuacja wiele mnie nauczyła – podsumowuje mężczyzna.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (56)
Zobacz także