Kogut na smyczy, czyli folklor w modzie
Dlaczego Polki wolą indyjskie paciorki, a nie łowickie pasiaki? Czy jeden kwiatek może wypromować Hawaje? Jak wygląda Barbie w łowickiej zapasce? Co to są Polki – Folki? Czy można łączyć tradycyjne wzory i nowoczesny design? I po co właściwie komu sztuka ludowa? Rozmawiamy z Martą Wróbel, założycielką i szefową sklepu Folkstar.pl.
Dlaczego Polki wolą indyjskie paciorki, a nie łowickie pasiaki? Czy jeden kwiatek może wypromować Hawaje? Jak wygląda Barbie w łowickiej zapasce? Co to są Polki – Folki? Czy można łączyć tradycyjne wzory i nowoczesny design? I po co właściwie komu sztuka ludowa?
Marta Wróbel, założycielka i szefowa sklepu Folkstar.pl, udowadnia, że polska sztuka ludowa może być modna, stylowa i bardzo trendy.
Który polski region ma najładniejsze motywy ludowe?
Pewnie, że Łowicz. Jednak nie jestem obiektywna, bo jestem w Łowiczu zakochana. Łowickie wzornictwo ludowe zachwyca różnorodnością i kolorystyką. Słynne pasiaste stroje ludowe, tradycyjne hafty – szyte nićmi lub błyszczącymi koralikami. Kolorowe wycinanki, unikalne w skali świata, nigdzie nie są tak kolorowe jak w Łowiczu. Jednak prawdą jest, że w wielu regionach Polski istnieje mnóstwo ciekawych, nieodkrytych motywów. Niezwykłe są haftowane cekinami stroje górali pienińskich, haft z Makowa Podhalańskiego czy bardzo kolorowy strój ludowy z Opoczna.
Podróżowała pani po świecie. Wiem, że długo była Pani na południu Ameryki, na Hawajach, w Chinach. Był Pani zaskoczona, że inne narody nie mają problemu z wypromowaniem własnej sztuki ludowej?
Wtedy o tym nie myślałam. Jednak wielokrotnie zaskakiwało mnie to, że coś, co nam wydawało się zamierzchłą przeszłością, okazuje się zwyczajną codziennością. Np. w Teksasie przeżyłam szok już pierwszego wieczoru w restauracji: kowbojki, ostrogi, kapelusze – to strój przeciętnego Teksańczyka. Tam każdy ma kowbojki, pas z wielką metalową klamrą i kapelusz, nawet dzieci. Z drugiej strony są Hawaje. Nie wiem czy to zasługa atrakcyjnej lokalizacji, czy też marzenia o tropikalnym raju, ale Hawajom udało się wypromować graficzny wzór który rozpoznaje i kojarzy z Hawajami prawie każdy. A to raptem jeden kwiatek w prostej kolorystyce. Proste i genialne!
Dlaczego Polaków o wiele bardziej pociągają meksykańskie wycinanki, indyjskie paciorki, a nawet portugalskie koguty? Dlaczego nie potrafimy być dumni z polskich motywów ludowych?
Myślę, że to kwestia historii. W latach 90. przyszedł nadmiar świeżego powietrza, którym nie mogliśmy się nie zachłysnąć. To było oczywiste, że zaczęliśmy poznawać świat i chłonąć wszystko, co było nowe. W tym czasie wszystko, co było nasze i znane zeszło na drugi plan. Ale powoli uświadomimy sobie w Polsce, że ani flamenco, ani taniec brzucha ani origami nie są dla nas tak wartościowe jak nasze własne tradycje. Zaczynamy powoli doceniać polską sztukę, ludowe tradycje i chwalić się tym.
Zajmowała się Pani marketingiem. Uważa Pani, że markę „polski folklor” można wypromować, jak np. polską wódkę?
Oczywiście i nie mam wątpliwości, że to nastąpi. Mamy naprawdę fantastyczne, bezpretensjonalne wzornictwo, które świat kupi i pokocha, tylko pytanie co my z tym zrobimy. Dużo ludzi w Polsce już nad tym pracuje. Nasze państwo też przywiązuje coraz większą uwagę do promocji – do bardzo udanych projektów należy polski pawilon na targach EXPO w Szanghaju. Jednak to wszystko do dopiero początek. Marka „polski folklor” nie jest niczyją własnością. Stąd jej udana promocja w świecie wymaga współdziałania ludzi z obszaru sztuki i biznesu przede wszystkim. Jednak pierwszym celem jaki bym obrała, to promocja marki "folklor polski" wśród samych Polaków.
Od kilku lat mamy modę na retro. Falami powraca do nas nostalgia za latami 60., 70., 80., czyli okresem największych sukcesów Cepelii. Tymczasem kolejne sklepy Cepelii są likwidowane . Nie ma zapotrzebowania na sztukę ludową, na gadżety inspirowane ludowymi motywami?
Nie znam sytuacji ekonomicznej firmy Cepelia. Widzę tylko, że nie wprowadzono tam zbyt wielu zmian. Kto może, niech sięgnie pamięcią do czasów świetności Mody Polskiej. Wtedy był to hit, ale jakie szanse te sklepy miałyby dziś koło Zary i H&M? Moim zdaniem to jest problem wewnętrznej organizacji marki Cepelia. Inną sprawą jest kwestia tego, co rozumiemy przez sztukę ludową. Wiele produktów otrzymało tą etykietkę. Ale niestety, należy umieć oddzielać rzeczy wartościowe od tandety i kiczu, a brzydkie od ładnych. To właśnie robi Folkstar – odkrywamy rzeczy wartościowe i ładne, takie które jeszcze nie miały swoich pięciu minut
Czy można połączyć najnowsze trendy i łowickie wycinanki?
Wszystko można łączyć. Nas bardzo bawi łączenie, kombinowanie i granie na nosie, ale też dosyć konserwatywnie podchodzimy do technik wykonania. Można zrobić fajny nadruk na koszulce, ubrać Barbie w ludową kieckę, nawet wytatuować sobie koguta. Ale jeśli mówimy o haftach – to muszą być ręczne, tradycyjne. Wycinanki – tylko nożycami do strzyżenia owiec. Ceramika – z koła garncarskiego. Chodzi nam o to, żeby nie mylić tych dwóch rzeczy – tego co jest tradycją i tego co jest inspiracją – czasem robioną dla estetyki i z potrzeby, a czasem tylko dla żartu, ocierającego się o kicz. Jakiś rok temu powstała piłka do nogi z wycinanką stworzona przez Centrum Promocji Ziemi Łowickiej. Bombowe połączenie! Tradycyjne wzornictwo jest pięknym natchnieniem dla ludzi związanych z modą. Coraz więcej młodych projektantów włącza motywy ludowe do swoich projektów. Niektórzy z nich, jak np. Aneta Larysa Knap pokażą swoje świetne projekty na wielkim pokazie mody Polki – Foli, który odbędzie się 10 września w Zakopanem w hotelu
Grand Nosalowy Dwór.
Czy ma Pani ulubiony produkt z marki Folkstar?
To kubek, z którego codziennie rano piję kawę. Pochodzi z Warsztatu Garncarskiego z Bolimowa. Jest toczony ręcznie, ręcznie malowany, mimo tradycyjnej techniki wykonania można go myć w zmywarce. To świetne połączenie tradycyjnego designu i nowoczesnej funkcjonalności. Ale tak naprawdę lubię go za to, że kawa w nim smakuje inaczej. Poza tym mam fale zachwytu nad każdym nowym produktem, który wprowadzamy do naszego sklepu w Łowiczu i sklepu internetowego: nowa smycz, nowy brelok, nowa koszulka. Tak naprawdę w sklepie nie ma rzeczy, których nie lubię. Takich po prostu nie wprowadzamy do oferty. Najbardziej uwagę klientów przykuwają rzeczy nowe i zaskakujące: np. skarpetki z motywem wycinanki czy ręcznie haftowane etui na telefon.
Folk Star znajduje się w Łowiczu. Czy oznacza to, że w sklepie firmowym znajdują się głównie produkty reklamujące region?
Tak, Łowicz jest zagłębiem sztuki ludowej. Mamy tu hafciarki – powstają hafty zarówno odzieży jak i obrusów, ręcznie szyje się stroje tradycyjne, praktykowane jest rzeźbiarstwo, garncarstwo, mamy muzea, skanseny, wiele zespołów ludowych. Jednak Łowicz to tylko pierwszy etap. Za jakiś czas w naszej ofercie znajdą się produkty kolejnych regionów: hafty z Makowa Podhalańskiego, koronki z Koniakowa, wyroby góralskie, kurpiowskie, kaszubskie. Polska jest tak bogata w te wzory, że nie da się tego wszystkiego zrobić naraz. I bardzo mnie to cieszy, bo to rzeka inspiracji.