Kolekcja Abloha dla Ikei miała spełniać marzenia millenialsów. Póki co, mamy serię dziwacznych dywanów
Kiedy Ikea ogłosiła współpracę z Virgilem Ablohem, millenialsi zwariowali. No, a przynajmniej ci, którzy wiedzą, gdzie rodzą się najgorętsze trendy. Od kilku sezonów wyznacza je 38-latek z Chicago, który do show-biznesu wszedł jako przyjaciel Kanye'ego Westa.
08.06.2018 | aktual.: 08.06.2018 12:12
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Chociaż pierwsze informacje o kolekcji dyrektora męskiej linii Louisa Vuittona i założyciela marki Off-White trafiły do prasy już ponad pół roku temu, wiele wskazywało na to, że prace nad nią nie są jeszcze zaawansowane. Od listopada do sieci trafiło tylko jedno zdjęcie z nowym prototypem kultowej, ikeowskiej torby Frakta projektu Virgila. Aż do wczoraj.
W Älmhult, miasteczku będącym siedzibą szwedzkiego giganta, właśnie trwa organizowany przez Ikeę festiwal designu Democratic Design Days, na którym pokazano kolejny projekt Abloha.
Jakkolwiek po człowieku, który za 700 dolarów (czyli przy obecnym kursie około 2500 zł) sprzedaje najzwyklejszą dzianinową kieckę z nadrukiem "Little Black Dress", należało się spodziewać raczej kolekcji konceptualnej niż świetnie zaprojektowanej, projektantowi udało się po raz kolejny zdziwić odbiorców.
Największe zainteresowanie do tej pory wzbudzały dywany. Ikea pokazała zielony, puchaty dywanik łazienkowy podpisany "Wet Grass" (mokra trawa), stylizowaną na stary perski dywan wycieraczkę z białym literami "Keep Off" (Trzymaj się z daleka), czy zwykły czerwony dywan podpisany przewrotnie "Blue".
Projekty Abloha nie odbiegają właściwie od tego, za co pokochali go millenialsi, wykupujący na pniu wszystko, do czego przyłoży rękę. Największą konsternację wzbudził zupełnie inny projekt. Duży biały dywan z czarnymi inskrypcjami, do złudzenia przypominający paragon. Oczywiście paragon z Ikei.
Dywan-paragon wygląda odrobinę na ironiczny komentarz Virgila Abloha do całej współpracy – oto tłumy wielkomiejskich trendsetterów już niebawem będą wystawały pod sklepami szwedzkiego giganta, żeby tylko dorwać którąś z rzeczy sygnowanych jego nazwiskiem. Zapewne wyprodukowanej po kosztach w którymś z tzw. krajów rozwijających się, a wycenionych jak wysokogatunkowa wełna. Jeśli kogoś nie stać na jakość, może pozwolić sobie chociaż na zbytkową fajność. Virgil wystawia millenialsom paragon. I rzuca go z pogardą.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl