Blisko ludziZostała zwolniona z pracy, bo chciała nosić płaskie obuwie. "To był codzienny, okropny ból"

Została zwolniona z pracy, bo chciała nosić płaskie obuwie. "To był codzienny, okropny ból"

Pracodawca zwolnił Martę Radczyc m.in. przez brak makijażu i wysokich obcasów w miejscu pracy. Była krupierka pozwała Casinos Poland we Wrocławiu i teraz domaga się odszkodowania. W sądzie chce udowodnić, że kobieta bez swoich atrybutów jest w stanie pracować na równi z mężczyzną.

Marta Radczyc
Marta Radczyc
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Anna Podlaska

Marta Radczyc przez półtora roku pracowała jako krupierka w jednym z wrocławskich kasyn. Któregoś dnia zdecydowała się na zmianę wysokich szpilek na wygodne, płaskie obuwie. Kiedy menadżer zwrócił jej uwagę, że to niezgodne z regulaminem, zasugerowała mu, że chce pracować w męskim uniformie, do którego można włożyć sportowe, czyli wygodne buty. Niedługo później dostała wymówienie. Sprawa ma swój finał w sądzie. Podczas pierwszej rozprawy dyrektor kasyna Witold Płóciniczak tłumaczył, że kobieta w makijażu wygląda lepiej, co podkreślają też klienci.

"Powiedziano mi, że jestem najgorszym pracownikiem"

Umowa, która wiązała 30-latkę z Casionos Poland była umową o pracę na okres trzech lat. Najpierw krupierka dostała umowę na trzy miesiące, kiedy zdobyła doświadczenie przedłużono ją na kolejne trzy lata. Mimo, że przez półtora roku pracy w firmie Marta Radczyc malowała się bardzo delikatnie, nikomu to nie przeszkadzało. Momentem, który rozwścieczył kierownika i dyrektora, był ten, w którym sprzeciwiła się noszeniu szpilek.

– Którejś nocy włożyłam na ostatnią godzinę zmiany płaskie obuwie. To jest normalne, często postępują tak kobiety krupierki, oczywiście nie afiszując się z tym. Sytuację zauważył mój kierownik i podszedł do mnie w trakcie gry z pretensjami. Nie mogłam wówczas odpowiedzieć, byłam skupiona na pracy. Kiedy poszłam się pożegnać, ponieważ właśnie skończyłam zmianę, zapytałam, dlaczego nie mogę nosić płaskich butów, skoro są dokładnie takie jak te, które ma na sobie on. Odpowiedział: jestem mężczyzną i do mojego stroju nie pasują buty na obcasie. Zasugerowałam mu, że mogę pracować w uniformie przeznaczonym dla krupierów, skoro uprawnia on do wygodnych butów, a na dodatek w kobiecym skafandrze czuje się bardzo niekomfortowo. To go rozwścieczyło i sprawę skierował do dyrektora – wyznała Marta w rozmowie z WP Kobieta.

Jak dodała, dwa tygodnie później dostała od szefa wypowiedzenie. – Argumentowano je tym, że jest pandemia i ograniczają liczbę pracowników, co okazało się nieprawdą, bo chwilę wcześniej zatrudniono trzy osoby do zespołu. Co więcej, powiedziano mi, że jestem najgorszym pracownikiem w kasynie, choć wcześniej nie dostawałam uwag na temat wykonywanych przeze mnie obowiązków – tłumaczyła.

Kobieta aktualnie domaga się odszkodowania od Casinos Poland we Wrocławiu. Dlaczego zdecydowała się na taki krok? – Wiem, że gdyby nie te seksualizujące regulaminy wciąż pracowałabym w kasynie. Uważam, że nikt nie powinien ingerować tak mocno w wygląd podczas wykonywanej pracy, nikt nie powinien różnicować stroju i wymagań wizualnych pracowników ze względu na płeć – mówi Marta Radczyc.

"Liczyliśmy, że zacznie się malować"

9 sierpnia, we wrocławskim sądzie pracy odbyła się pierwsza rozprawa. Marta Radczyc pozwała Casinos Poland głównie m.in. ze względu na nierówności w miejscu pracy i dyskryminację ze względu na płeć. Jako jeden z pierwszych świadków został przesłuchany dyrektor kasyna, Witold Płóciniczak. Przekonywał sąd, że zwolniona krupierka nie była dobrym pracownikiem, bo była oceniana średnio na 6,5 w skali do 10 oraz słabiej niż inni radziła sobie z szybkością obsługiwania gier, liczeniem i przeliczaniem wartości żetonów, czy wydawaniem kart do gry. To samo podkreślił w rozmowie z WP Kobieta. – Pani Marta została zwolniona za kiepską jakość swojej pracy. Ma swoje twierdzenia, my mamy swoje. W tym temacie zapadnie wyrok, który stwierdzi, jaka jest prawda – ocenił Witold Płóciniczak.

Podczas przesłuchania sędzia pytała Płóciniczaka, jakie zastrzeżenia miała firma do powódki ze względu na ubiór.

– Nie stosowała makijażu, lakieru na paznokciach. Sposób upięcia włosów też powodował, że przeszkadzały – mówił dyrektor cytowany przez "Gazetę Wyborczą". Dodał, że firma liczyła, że pani Marta zacznie się malować, choć od początku pracy nie robiła tego regularnie.

Dyrektor przyznał również, że Marta Radczyc w pracy nosiła obuwie na obcasach. – Najczęściej je miała. Zdarzyło się tak jednego dnia, na krótki okres przed wypowiedzeniem umowy powódce, że w trakcie dnia pracy na jednej z przerw założyła obuwie, które fasonem nie pasowało do spódnicy. Buty z czarnej skóry, niskie, masywne o męskim fasonie. To była jednorazowa sytuacja – tłumaczył w sądzie. Według jego relacji to klient kasyna miał zwrócić uwagę, że Marta nie ma butów na obcasie.

W czasie rozprawy 30-latka miała możliwość bezpośredniego zadawania pytań dyrektorowi kasyna i byłemu przełożonemu. Zapytała, czy zdaje on sobie sprawę, że wielogodzinne stanie w butach na obcasie może powodować ból. Poruszyła też kwestę różnicy w wymaganiach dotyczących ubioru i wyglądu kobiet oraz mężczyzn krupierów.

— Mężczyzna nie nosi makijażu, ale musi mieć wypielęgnowaną twarz, musi być ogolony, a jak nieogolony, to musi mieć wypielęgnowany zarost, każdy ma swój sposób, żeby wyglądać dobrze — odpowiedział byłej krupierce dyrektor.

Czyli rozumiem, że kobieta, która ma uczesane włosy i wypielęgnowaną twarz, to za mało, bo jeszcze powinna mieć makijaż? – zapytała Marta cytowana przez "Gazetę Wyborczą".

– Tak, jest przyjęte, że kobiety dobrze wyglądają w makijażu, szczególnie w sztucznym świetle – powiedział Płóciniczak i przyznał też, że kobietom nie przysługuje ekwiwalent na kosmetyki do makijażu, ale "mężczyźni też nie dostają na maszynki do golenia".

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (435)