Krystyna Krahelska - dziewczyna z Polesia została symbolem Warszawy
24.03.2016 | aktual.: 29.12.2016 14:17
Jej typowo polska uroda, pełna wdzięku, ale i siły, idealnie pasowała do wizji mocnej, bohaterskiej Syreny, która miała być nie tylko wyobrażeniem herbu miasta, ale także symbolem jego niezłomnej obronności.
Była piękną dziewczyną o bardzo szlachetnych rysach i figurze: wysoka, świetnie zbudowana, jasnowłosa i zielonooka. Jej typowo polska uroda, pełna wdzięku, ale i siły, idealnie pasowała do wizji mocnej, bohaterskiej Syreny, która miała być nie tylko wyobrażeniem herbu miasta, ale także symbolem jego niezłomnej obronności. Taka była i ona sama. Świetnie wysportowana: jeździła konno, grała w tenisa, wspaniale pływała (kiedyś uratowała topiącą się koleżankę), a przy tym utalentowana muzycznie.
Uwieczniona
Nic dziwnego, że to Krystyna Krahelska dała swoją twarz warszawskiej Syrenie. Ona, panienka z białego dworku na dalekich kresach Polesia, stała się na wieki wieków symbolem Warszawy.
Monument Syreny był ostatnim odsłoniętym przed wojną pomnikiem w stolicy Polski. Uroczystość, w której uczestniczył prezydent Stefan Starzyński, odbyła się 15 sierpnia 1939 roku. Do 1 września pozostały zaledwie dwa tygodnie...
Wojennej zawieruchy nie przeżył i prezydent Starzyński, którego Niemcy zamordowali w grudniu 1939 roku, i Krystyna Krahelska, która zginęła w drugim dniu powstania warszawskiego, 2 sierpnia 1944 roku. Ocalała tylko Ludwika Nitschowa, rzeźbiarka, twórczyni pomnika, do którego pozowała jej Krystyna.
Nastoletnia patriotka
Krystyna Krahelska urodziła się 24 marca 1914 roku. Przyszła na świat na Polesiu, w rodzinnym majątku w Mazurkach koło Baranowicz. Ojciec, Jan Krahelski, był inżynierem, a po odzyskaniu niepodległości przez Polskę oficerem, starostą i wojewodą poleskim. Matka, Janina, była geologiem.
Rodzice wychowali Krystynę i jej młodszego brata Bohdana w przekonaniu, że mają obowiązki wobec swojej Ojczyzny. Do dzisiaj zachował się kwit, wydany przez Skarb Narodowy na fundusz ratowania Polski w 1920 roku, na który młodzi Krahelscy wpłacili wszystkie swoje oszczędności.
Wychowana w typowo inteligenckiej, patriotycznej rodzinie, Krystyna miała od dzieciństwa wpajane zamiłowanie do nauki i pracy społecznej. Jako czternastolatka wstąpiła do Związku Harcerstwa Polskiego, w którym już po kilku miesiącach prowadziła gromadę wilczków (dzisiejszych zuchów). To w ZHP zdobyła sprawność sanitariuszki, która przydała jej się w czasie wojny.
Po zdaniu matury w gimnazjum im. Romualda Traugutta w Brześciu nad Bugiem rozpoczęła studia na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Warszawskiego. W maju 1939 roku zdała egzamin dyplomowy. Pomnik warszawskiej Syreny, do którego pozowała w latach 1936-1937 Ludwice Nitschowej, był już wówczas na ukończeniu.
Piękna dziewczyna w pięknym mieście
Rzeźbiarka poznała Krystynę, gdy ta była jeszcze dzieckiem. Ciotka Krysi, przyjaciółka Nitschowej, odwiedzała ją parokrotnie razem z dziewczynką w Warszawie. To w czasie tych wizyt artystka zachwyciła się niepospolitą urodą młodziutkiej panny. Gdy Krahelska już studiowała, Nitschowa poprosiła, by ta została jej modelką.
Po latach rzeźbiarka tak wspominała swoją modelkę: "Chodziła ulicami warszawskimi prosta, wysoka, jaśniejąca uśmiechem wewnętrznej młodzieńczej radości i siły, gotowa na wszystko, co uczciwe, sprawiedliwe i piękne".
Gdy wybuchła wojna, pomagała odgrzebywać zasypanych w zbombardowanych domach w Warszawie. W grudniu 1939 roku wstąpiła do Związku Walki Zbrojnej (późniejszej Armii Krajowej), gdzie przyjęła pseudonim "Danuta".
Aktywnie włączyła się w pracę konspiracyjną: pełniła niebezpieczną funkcję łączniczki i kurierki, przewoziła amunicję, broń, prasę, dokumenty, nie tylko na terenie Generalnej Gubernii, ale także na okupowanym przez Związek Sowiecki rodzinnym Polesiu.
To ona napisała "Bagnet na broń"
W czasie okupacji napisała słowa i melodie do czterech piosenek wojennych, w tym do najsłynniejszej pieśni tych okrutnych lat - "Hej chłopcy, bagnet na broń". Ten marsz stworzony specjalnie dla konspiracyjnej harcerskiej organizacji bojowej "Baszta" stał się nieformalnym hymnem powstania warszawskiego.
"Danuta" wzięła w nim udział. Jeszcze przed wybuchem walk w stolicy, napisała swój ostatni wiersz:
"Chryste Panie z przydrożnych połamanych krzyży
Daj nam, Chryste przydrożny, silną wolę życia!
I daj nam śmierć żołnierską - jeśli umrzeć trzeba.
Poprzez ciemność i burze daj nam iść najprościej
Drogą do nowej Polski, drogą do wolności".
Pierwszy dzień powstania okazał się dla niej tragiczny. Gdy starała się dotrzeć do rannego powstańca na ulicy Polnej, by udzielić mu pomocy, niemiecki snajper trafił ją trzema kulami w płuco. Koledzy usiłowali się do niej dostać, ale silny ostrzał uniemożliwiał to przez kilka godzin. Ona sama prosiła: "Odejdźcie, odsuńcie się, zostawcie mnie".
Krystynę Krahelską odtransportowano do punktu sanitarnego dopiero późnym wieczorem 1 sierpnia. Mimo wysiłków lekarzy nie udało jej się już jednak uratować. Następnego dnia o godzinie 4 nad ranem już nie żyła.
"Krystyna nigdy nie pragnęła być bohaterką, nigdy nie marzyła o sławie w żadnej postaci. Pragnęła jedynie być we wszystkim sobą i wyśpiewać siebie - od źródeł, od korzeni, dając ludziom prawdziwe piękno, a cierpiącym ukojenie" - wspominała ją matka.
Witold Chrzanowski