Krystyna Łuczak-Surówka o wyborach prezydenckich 2020. "Tak więc te 7,4 proc. przerażają mnie"
Emocje po wyborach prezydenckich jeszcze nie opadły. W mediach społecznościowych pojawia się wiele wpisów komentujących rezultaty głosowania. Wypowiedziała się też Krystyna Łuczak-Surówka, wdowa po oficerze BOR, który zginął 10 kwietnia 2010 r.
29.06.2020 15:47
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wczoraj w mediach społecznościowych roiło się od zdjęć przy urnach. Dzisiaj Polska żyje wynikami i komentarzami po pierwszych wynikach wyborów prezydenckich. Już wiemy, że Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski spotkają się w drugiej turze.
Krystyna Łuczak-Surówka o wynikach wyborów 2020
Komentarza co do wyborów nie mogła odmówić sobie Krystyna Łuczak-Surówka, żona oficera BOR, który zginął w katastrofie smoleńskiej. "Pozytywna, co dla mnie ważne, kampania Trzaskowskiego. Ciężko pracował, jeździł, spotykał się z ludźmi i mimo dalej ustawionej czasowo linii startu biegł do mety, szybko powiększał swój elektorat. Idąc dalej ruch społeczny, który udało się stworzyć Hołowni" – stwierdza.
"Nie jego poparłam, ale umiem docenić to, czego dokonał wspólnie z ludźmi. Ludzie, my to dla mnie słowo klucz. W tych wyborach poczułam to mocno i nie umiem wyrazić, jak bardzo mnie to cieszy. Chcę wierzyć, że II tura zmobilizuje nas jako społeczeństwo. Z poczuciem wspólnoty, dumą z naszego pięknego kraju, pamięcią o przeszłości i marzeniami na przyszłość" – czytamy w jej wpisie.
Łuczak-Surówka nie ukrywa jednak, że pewne zachowania wzbudziły jej niepokój. "Jedyne, czego nie chcę, to słyszeć 'jesteśmy trzecią siłą w kraju'. Tu w Polsce, mojej ojczyźnie, której tkanka ludzka, miasta i wsie, kultura i język były niszczone przez 5 lat największej wojny XX wieku. Stała za tym ideologia, przekonanie o wyższości własnej, skrajny nacjonalizm, dzielenie ludzi na gorszych i lepszych. Tak więc te 7,4 proc. przerażają mnie. Rządzący krajem w stolicy, o której mówi się 'miasto, które przeżyło własną śmierć', przez ostatnie lata wspierali manifestacje nacjonalistów, nie reagując na wymowne słowa, gesty i czyny" – napisała.