Kumpel do seksu
Nie mają czasu ani ochoty na stałe związki. Jednak to, że są same, wcale nie znaczy, że nie chcą uprawiać seksu. Dlatego nie wdając się w "prawdziwe" relacje, znajdują kolegów chętnych na niezobowiązujący seks od czasu do czasu. Czy to znak naszych czasów, że seksualne potrzeby "załatwiane" są cynicznie i bez uczuć? Czy takie związki są bezpieczne dla zdrowia psychicznego?
04.11.2008 | aktual.: 26.05.2010 21:07
Nie mają czasu ani ochoty na stałe związki. Jednak to, że są same, wcale nie znaczy, że nie chcą uprawiać seksu. Dlatego nie wdając się w "prawdziwe" relacje, znajdują kolegów chętnych na niezobowiązujący seks od czasu do czasu. Czy to znak naszych czasów, że seksualne potrzeby "załatwiane" są cynicznie i bez uczuć? Czy takie związki są bezpieczne dla zdrowia psychicznego?
Zakochałam się w nim
Agnieszka, 27-letnia lektorka, opowiada mi o swoim krótkim związku z kolegą. "To było na początku studiów. Ja byłam sama po rozstaniu z moim facetem, on samotny po przejściach i zerwaniu zaręczyn. Już na drugim spotkaniu wylądowaliśmy w łóżku. Spotykaliśmy się na piwo, pogadać, a potem był seks. On wracał do domu i nie dzwoniliśmy do siebie, nie pisaliśmy smsów. Chyba, że któreś z nas miało ochotę na bzykanko. Wtedy spotykaliśmy się i zaspokajaliśmy swoje potrzeby. Było ok. Do czasu, kiedy zrozumiałam, ze się zakochałam, że tęsknię za nim, że jest mi bliski. Ale on nie chciał związku, wciąż był zakochany w swojej narzeczonej. Musieliśmy to skończyć. I dobrze, bo to zaczynało być już chore".
Okaleczenie emocjonalne?
Czy istnieje prawdziwy seks bez zobowiązań z kolegą, do którego czuje się jedynie pociąg, ale nie ma w tym żadnego uczucia? Czy można być w "związku", w którym liczy się wyłącznie seks? Psycholodzy ostrzegają, że może to być niebezpieczna zabawa, z której wyjdziemy okaleczone... Poza tym, jest to jedynie namiastka prawdziwego partnerstwa, która nie daje żadnego wsparcia, a może spowodować wyrzuty sumienia i gorsze postrzeganie siebie. "Jeśli kobiety decydują się na jednorazową przygodę, nie robią tego jedynie dla przyjemności, lecz w poszukiwaniu wsparcia emocjonalnego. Prawie wszystkie kobiety po 30. roku życia twierdziły, że zaczęły odczuwać zadowolenie z seksu dopiero, gdy znalazły stałych partnerów dających im poczucie bezpieczeństwa" - Mówi seksuolog Zbigniew Lew-Starowicz w jednym z wywiadów dla tygodnika "Wprost".
ZOBACZ TEŻ:
MATKA POLKA W SYPIALNI Nie daje satysfakcji
Okazuje się więc, że nie przygodny seks, ale prawdziwy, stały związek daje prawdziwe, emocjonalne bezpieczeństwo. Taka zabawa w związek bez uczuć może być oznaką dramatycznego poszukiwania prawdziwego uczucia i zastępowania go czymkolwiek, byle by tylko móc przeżyć jakiekolwiek, nawet jałowe, zbliżenie. Poza tym, o czym również mówił profesor Lew-Starowicz, seks bez zobowiązań dla kobiet nie jest po prostu satysfakcjonujący. "Miałam chłopaka - kolegę, takiego, którego nie kochałam, ale był niezły w łóżku. Sypiałam z nim, ale nawet nie dawało mi to wielkiej satysfakcji. Nie miałam prawie nigdy orgazmu. Było fajnie, ale nic poza tym. Za to potem, jak poznałam swojego męża, w których się zakochałam bez pamięci, zrozumiałam, co to znaczy dobry seks i orgazm" - potwierdza tę teorię Marysia, 28-letnia copy-writerka.
Niebezpieczne związki
Stały układ z kolegą może na jakiś czas zastąpić prawdziwy związek. Jednak zakończenie takiej relacji może być trudne. Może być różnie gdy jedno z "partnerów" poczuje, że łączy go coś więcej niż tylko seks i będzie chciało dążyć do prawdziwego związku. Zacznie być nachalny i nie będzie do niego docierać, że to już koniec. Może przy okazji zepsuć opinię drugiej osobie opowiadając wszem i wobec o jej rozwiązłości w ramach zemsty za odrzucenie miłości. Taki układ może też przynieść wiele złego osobie, która w nim jest. Nie czuje się ona ani bezpieczna, ani kochana, nie jest ważna dla drugiej osoby, a tego przecież potrzebuje każdy człowiek.
Zanim wejdziesz w taki układ, zastanów się więc nad konsekwencjami. Pomyśl, czego naprawdę potrzebujesz i dlaczego chcesz się bawić w seks bez zobowiązań. Czy nie jest to oszukiwanie samej siebie? Ile jest w tej decyzji prawdziwych pragnień, a ile chęci uciszenia duszy rozpaczliwie wołającej o miłość?