"Panie dyrektorze, wróćmy". Zginęły w katastrofie smoleńskiej
Justyna Moniuszko, Natalia Januszko i Barbara Maciejczyk to trzy z 96 ofiar katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem, do której doszło 10 kwietnia 2010 roku. W 2024 roku mija 14. rocznica tragedii. Dwie ze stewardes nie miały nawet 25 lat.
10.04.2024 | aktual.: 10.04.2024 09:27
10 kwietnia 2010 roku na pokładzie lecącego do Smoleńska Tu-154 znajdowało się 96 osób. W tym trzy stewardesy. Justyna Moniuszko, Natalia Januszko i Barbara Maciejczyk zginęły na miejscu tak jak wszyscy pasażerowie.
"Jak wchodziła do domu, to z nią przychodziło światło"
Wśród stewardes, które leciały do Smoleńska, była Barbara Maciejczyk. Jak potem wspominali jej znajomi, "potrafiła cofnąć pana premiera na miejsce". To właśnie Maciejczyk na 14 minut przed katastrofą miała powiedzieć do dyrektora protokołu MSZ: "Panie dyrektorze, wróćmy".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Bardzo uparta i zawzięta była z niej dziewczyna. Nad wyraz ambitna (...). Jak wchodziła do domu, to z nią przychodziło światło. Miała wiecznie uśmiechniętą buzię i nie sposób było nie odpowiedzieć jej tym samym -wspominali Barbarę jej rodzice.
Maciejczyk była najstarszą ze stewardes "tupolewa". Należała do warszawskiego 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego od 2007 roku. W 2016 roku zarządzono trzecią z kolei ekshumację jej ciała. Matka Barbary nie mogła na to przystać.
- To będzie dla mnie olbrzymia trauma. Tym kościom trzeba dać święty spokój! Ile można brać proszki na uspokojenie? - mówiła Anna Maciejczyk w trakcie rozmowy z "Faktem".
"Ta trauma zostaje"
Natalia Januszko zupełnie nie myślała o lataniu. Po liceum chciała studiować weterynarię, ostatecznie jednak nie dostała się na ten kierunek. Postanowiła zrobić sobie wówczas rok przerwy i dorobić jako stewardesa. Miała 23 lata.
- Gdy przychodzi kolejna (rocznica - przyp. red.), nogi mam jak z waty. Ta trauma zostaje, a wydarzenia wracają, jakby to było wczoraj - wyznał znajomy Natalii w 10. rocznicę katastrofy.
Koleżanka Januszko, która rozmawiała z "Newsweekiem" podkreśliła, że "do tej pory słyszy w głowie głos i śmiech" zmarłej tragicznie Natalii.
25-letnia Justyna Moniuszko, jak wspomniała jej mama w rozmowie z Onetem, miała wiele planów na życie i pasji. Młoda kobieta planowała założyć szkołę spadochronową.
- Nie zostanie już pilotem, ani nie będzie pracować jako inżynier lotnictwa, nie będzie żoną, ani matką - pisał brat Justyny na swoim blogu.
Natalię i Justynę dzieliły zaledwie dwa lata.
- Bałam się, że ciała mogły być podmienione. (...) Uspokoiłam się, kiedy się okazało, że nie, że wszystko jest w porządku, a Justyna została pochowana tak, jak trzeba - wyznała Danuta Moniuszko.
Zobacz także
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl