Znalazła opakowanie w śmietniku. Ręce jej opadły
- Jeden z moich pacjentów, 30-latek, ściągnął sobie z internetu zastrzyk na poprawę erekcji. Oczywiście bez żadnej recepty i kontroli lekarskiej - mówi dr Piotr Paweł Świniarski. Niekontrolowane przyjmowanie "wspomagaczy" na erekcję i libido ma fatalne, często nieodwracalne następstwa.
Zaburzenia erekcji to poważny sygnał. Mężczyzna, który się z nimi zmaga, powinien udać się do specjalisty, który pomoże zdiagnozować przyczynę i wdroży odpowiednią terapię. Niestety wielu mężczyzn woli zamieść problem pod dywan.
- On zamawia te wszystkie specyfiki w internecie. Nie chce mi ich nigdy pokazywać. Parę razy dorwałam opakowania w śmietniku. Nie było tam nawet podanego składu tabletek. Boję się, że mąż sam szkodzi swojemu zdrowiu - wyznaje w rozmowie z "Newsweekiem" Dominika, której partner od lat stosuje "wspomagacze" libido i erekcji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Bez żadnej recepty i kontroli lekarskiej"
Głos w sprawie przyjmowania środków na pobudzenie libido i erekcji zabrał dr Piotr Paweł Świniarski, androlog, urolog, lekarz medycyny seksualnej. Jak podkreślił w rozmowie z "Newsweekiem", w swojej praktyce wiele razy spotkał się z mężczyznami, którzy decydowali się na różne, niebezpieczne rozwiązania, zanim udali się po poradę do odpowiedniego lekarza.
- Jeden z moich pacjentów, 30-latek, ściągnął sobie z internetu zastrzyk na poprawę erekcji. Oczywiście bez żadnej recepty i kontroli lekarskiej. Specyfik zawierał trzy substancje wazoaktywne, które mają poprawiać erekcję, ale mogą też spowodować nadmierne, niekontrolowane rozszerzenie tętnic i doprowadzić do priapizmu. I tak się stało w jego przypadku - wspomniał ekspert.
Dolegliwość ta jest naprawdę trudną sytuacją, której skutki są nieodwracalne.
- Priapizm to sytuacja, gdy wzwód trwa nieprzerwanie powyżej czterech godzin. W wyniku długotrwałej erekcji dochodzi do niedotlenienia, a następnie martwicy i włóknienia ciał jamistych prącia odpowiedzialnych za erekcję. Ten 30-latek już nigdy nie będzie miał własnej erekcji tak dobrej, jak wcześniej. Jedynym leczeniem jest wtedy wszczepienie implantów prącia. Potwierdzam, że z całą pewnością można sobie zaszkodzić lekami branymi na własną rękę. Takich mężczyzn, jak wspomniany 30-latek, są w Polsce tysiące - ostrzegł lekarz.
"Krzyczy, że robię z niego impotenta"
Dane zgromadzone przez analityków Ogólnopolskiego Systemu Ochrony Zdrowia mogą naprawdę przerazić. Pokazują bowiem, że w ciągu ostatnich 20 lat sprzedaż leków, które działają wspomagająco na potencję wzrosła aż 60-krotnie. Rozmówczyni "Newsweeka" przyznała, że u jej męża niedawno stwierdzono wysokie nadciśnienie. Mężczyzna przeszedł też stan przedzawałowy.
- Nie pali, nie pije, więc to musi się jakoś wiązać z tymi dziwnymi lekami. Ale kiedy proszę, aby poszedł do lekarza, krzyczy, że robię z niego impotenta. Boję się, że to się źle skończy. Nie chodzi już nawet o seks, który stał się źródłem stresu dla nas obojga. Martwię się, że dostanie zawału albo udaru - mówiła Dominika.
Dr Piotr Paweł Świniarski zauważa, że "mężczyźni nie mają wciąż świadomości, że zaburzenia erekcji to nie jest choroba, tylko objaw innych problemów zdrowotnych, szczególnie sercowo-naczyniowych, hormonalnych, neurologicznych i innych". Ekspert dodaje, że problemy z potencją "podzielają te same czynniki ryzyka, co zawał serca, udar, ostry zespół wieńcowy czy inny incydent sercowo-naczyniowy".
- Statystycznie na 3-5 lat przed zawałem, udarem lub ostrym zespołem wieńcowym pojawiają się zaburzenia erekcji. To rodzaj czerwonej, choć lekceważonej, lampki dla mężczyzny, niezależnie czy ma on 30, 40 czy 50 lat - alarmuje specjalista.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl