Lęk przed opinią sąsiadów i władzą proboszcza. Co czuje starsze pokolenie, gdy młodzi odchodzą z Kościoła?
Po tym, jak Jakub ogłosił, że nie czuje się katolikiem, usłyszał od rodziny, że został opętany przez szatana, podmieniono go, jest ewolucyjną pomyłką. Przyzwyczaił się, choć ma do krewnych żal. – Dla osób bardzo związanych z Kościołem i tradycją taka decyzja dziecka czy wnuka jest ciężkim przeżyciem. Nie akceptują, że młodzi chcą sami decydować o swoim życiu – mówi socjolog prof. Krzysztof Podemski.
23.12.2020 | aktual.: 02.03.2022 23:49
Jakub Płatek jest niewierzący, planuje apostazję. Ale dla jego krewnych – zwłaszcza tych, jak określa, "bogobojnych" – to nie do zaakceptowania. – U mnie był jeden wielki kłopot, że zostałem ateistą. Rodzina stwierdziła, że musieli mnie podmienić w szpitalu – przyznaje Jakub. Próbował wyjaśniać, że nie uwierzy w coś, na co nie ma dowodów, motywował to faktami naukowymi. Rodzina nie przyjęła tego do wiadomości. Próbowała go przekonać, że przecież Kościół katolicki nie kłamie, trzeba wierzyć, nie wolno być bezbożnym.
Wszystko przez te gry
W tym roku minie osiem lat, odkąd Jakub nie siada z krewnymi do stołu w Boże Narodzenie ani w inne katolickie święta. Nie inaczej będzie w tym roku. – Pamiętam pierwszą Wielkanoc, kiedy odmówiłem pójścia do kościoła. Moja mama nikomu się nie przyznała, że zwątpiłem. Kiedy więc rodzina przyjechała na śniadanie, zaczęły się pytania, dlaczego nie było mnie w kościele. Wybuchła zadyma, usłyszałem, że nie mogę być z tej rodziny, musieli mnie podmienić w szpitalu, bo przecież u nas wszyscy są wierzący! Nasłuchałem się, że opętał mnie szatan przez te wszystkie gry komputerowe – wspomina Jakub.
Od ciotki usłyszał, że "powinien dziękować Stwórcy za istnienie". Kiedy się spotykali, ciotka nie odzywała się do niego, nie odpowiadała nawet na "dzień dobry". Podczas kolędy bliscy Jakuba bali się, że zada księdzu niewygodne pytanie. – Wiedziałem, że gdybym chodził do kościoła, robiłbym to przeciwko sobie – mówi. – Trwałem więc w swoim postanowieniu, mimo że rodzina dalej widziała we mnie zło, szatana, podmienione dziecko, pomyłkę ewolucyjną.
Jakub zapewnia, że nie czuje się pod żadnym względem inny czy gorszy niż osoba wierząca. Przestały też dopadać go wątpliwości. – Po prostu zwątpiłem w coś, czego nie da się udowodnić.
Wojna o wolność wyboru
– Gdy młodzi odchodzą z Kościoła, w zdecydowanej większości dla ich rodziców lub dziadków jest to trudne do zaakceptowania – nie kryje dr Bogdan Więckiewicz z Instytutu Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. – Młodzi są na ogół bardziej liberalni w różnych aspektach życia, m.in. światopoglądowych. Są bardziej ekspresyjni w zachowaniu, chcą być autonomiczni w swoich decyzjach, a zarazem być niezależni od wpływu różnych instytucji, w tym Kościoła katolickiego. Natomiast dla osób starszych wiara i Kościół utożsamiane są nie tylko z religią, ale również z polską kulturą, patriotyzmem, rodzinną tradycją. Dokonanie apostazji przez dzieci lub wnuki traktowane jest często jako zerwanie więzi nie tylko Kościołem, ale również z ciągłością kultury rodzinnej.
Dokładnie tak swoje rozczarowanie postawą córki tłumaczy pani Ewa. – Córka nigdy nie była przesadnie wierząca, na msze chodziła tylko wtedy, gdy ją o to poprosiłam, a odkąd wyprowadziła się z domu, całkowicie zerwała z Kościołem. Ostatnio poinformowała mnie, że chce dokonać apostazji. Ja tego nie rozumiem, w końcu wiara nie uczy niczego złego – przekonuje pani Ewa, której zdaniem to część naszej kultury i tradycji. – Dla mnie spotkania w święta są ważne, to, że mogę z rodziną przełamać się opłatkiem, również z córką, która mieszka w innym mieście i rzadko się widujemy. Przyznaję, że jej niechęć do Kościoła to moja osobista porażka.
Dr Bogdan Więckiewicz potwierdza, że dla wielu członków rodziny taka sytuacja jest trudna do zaakceptowania, a nawet może być postrzegana jako traumatyczna. – Wynika to stąd, że dla wierzących rodziców takie zachowanie dzieci traktowane jest z jednej strony, z perspektywy wiary, jako brak możliwości ostatecznego zbawienia, co jest największym dramatem dla osoby wierzącej, a z drugiej strony w kategoriach porażki wychowawczej, a nawet wstydu przed innymi członkami rodziny bądź najbliższym środowiskiem.
A apostatów będzie przybywać. – Polskie społeczeństwo, choć ciągle należy do najbardziej religijnych w Europie, stopniowo się sekularyzuje. Według danych kościelnych wskaźnik tzw. dominicantes, czyli uczęszczających co niedzielę do kościoła, spadł z 57 proc. w 1982 roku do 37 proc. w 2019 roku, czyli o 20 punktów. Emancypacja od religii, kiedyś nazywana "wolnomyślicielstwem", jest jednym z elementów związanego z modernizacją wyzwalania się z "okowów" tradycji. Ten proces trwa już od paru pokoleń. Przebiega jednak w różnym tempie w różnych środowiskach – tłumaczy socjolog dr hab. Krzysztof Podemski, profesor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Zdaniem prof. Podemskiego znaczna część wielkomiejskiej inteligencji, zwłaszcza humanistycznej, "wojnę" z rodzicami czy dziadkami o wolność wyboru światopoglądu stoczyła już dawno temu, jeszcze w latach 60. – Po prostu przestaliśmy chodzić na msze i lekcje religii, ale potem na ogół braliśmy mimo wszystko kościelne śluby, często tylko dlatego, żeby nie sprawić przykrości matkom i babkom. Teraz czasy się zmieniły. Starsze pokolenie nie wywiera już tak silnej presji ideologicznej na młodsze, bo samo jest już dużo mniej religijne niż kiedyś – mówi socjolog.
W mieście i na wsi inaczej
Choć Jakub Płatek wciąż czuje niechęć i rozczarowanie co do swojej osoby ze strony bliskich, zdążył do tego przywyknąć. Ma jednak do krewnych żal, że nie uszanowali jego decyzji. – Teraz bardzo dużym ciosem dla nich jest mój udział w demonstracjach, strajkach. Pewnie w tym roku znowu zostanę zasypany wiadomościami z "życzeniami" oraz próbą nawrócenia mnie od osób, które nie mogą się z tym pogodzić – twierdzi.
– Wielu młodych ludzi jest nie tylko obojętnych religijnie, ale wręcz antyklerykalnych, bo nie akceptują hipokryzji i prób ograniczania ich wolności i narzucania jedynej "słusznej" ideologii. Dlatego nie poprzestają na zaniechaniu praktyk religijnych, ale chcą poprzez apostazję formalnie i symbolicznie zerwać wszelkie więzi z kościołem. Rodzice reagują na to różnie. Jedni z aprobatą, inni z obojętnością, jeszcze inni z niechęcią – zauważa prof. Krzysztof Podemski.
Socjologowie są zgodni, że akceptacja decyzji o wystąpieniu z Kościoła przez starsze pokolenie w znacznym stopniu zależy od środowiska i miejsca zamieszkania. – Mniejsze restrykcje związane z apostazją występują w dużym mieście. Wynika to ze znacznie większej anonimowości życia w społeczności wielkomiejskiej, w której można zaobserwować dużo większą różnorodność zachowań i stylów życia niż w małych miejscowościach – wyjaśnia dr Więckiewicz.
W małych społecznościach lokalnych, jak dodaje prof. Krzysztof Podemski, dochodzi jeszcze lęk przed opinią sąsiadów i władzą proboszcza.