Choć lał się z niego pot, ominął prysznic. Tak Polacy zachowują się na basenach
– Ostatnio spotkałem się z sytuacją na jednym z aquaparków, że dziecko nasikało bezpośrednio do wody. Gdy ratownicy i inni klienci zwrócili rodzicom uwagę, ojciec się oburzył i stwierdził, że to jest normalne. Dla nas to był szok – mówi WP Kobieta Tomasz Jarocki, ratownik wodny.
Sezon na korzystanie z basenów zewnętrznych rozpoczęty. Pogoda dopisuje, więc śmiało można kąpać się w wodach termalnych, aquaparkach. Nie wszyscy jednak znają savoir vivre basenowy. Wchodzą do wody z brudnymi stopami, spoceni, w nieodpowiednim obuwiu. Co więcej, pozwalają dzieciom na załatwianie się do wody i skoki w miejscach niedozwolonych.
Stop olejkom i balsamom
Tomasz Jarocki, ratownik i szkoleniowiec w firmie Multi Grupa Ratownictwo Wodne, twierdzi, że omijanie natrysków przez użytkowników basenów jest nagminne.
– Dodatkowo klienci naolejkowani, wybalsamowani wskakują bezpośrednio do wody. Co więcej, wchodzą do niecki basenowej w klapakach, w których chodzili wcześniej np. po ogródkach, działkach, po mieście. Później to brudne obuwie zostawia ślady na opaskach około basenowych – mówi w rozmowie z WP Kobieta Jarocki.
Dodaje, że ostatnio spotkał się z sytuacją, w której na jednym z aquaparków dziecko załatwiło się bezpośrednio do wody. Scenkę zaobserwowali i ratownicy, i inni ludzie. Kiedy zwrócono rodzicom uwagę, ci byli oburzeni. – Ojciec stwierdził, że to jest normalne. Dla nas to był szok – tłumaczy.
Problem, o którym wspomina ratownik, potwierdzają stali bywalcy term i parków wodnych.
– Kilka dni temu byłam z córeczką na termach pod Warszawą. Przede mną w kolejce stanął mężczyzna, za którym ciągnął się nieprzyjemny zapach potu. Był ponad 30-stopniowy upał, on kupił bilet, wyjął welurowe klapki i ruszył do ogólnodostępnej szatni. Następnie wyszedł na teren basenu po krótkiej chwili, bo pewnie bardzo zależało mu, aby się jak najszybciej schłodzić i wskoczył do wody bez solidnego prysznica – mówi nam Edyta. Dodaje, że jej 6-letnia córka zwróciła uwagę na brzydki zapach, stojąc po bilet, z kolei pani z obsługi tylko skrzywiła się i znacząco spojrzała na klienta, jednak ani na nieodpowiednie klapki, ani na brak higieny, nie zareagowała.
– Klienci basenów przychodzą do nas i proszą, abyśmy zwracali uwagę ludziom na korzystanie z natrysków. My nie jesteśmy w stanie pilnować i wody, i higieny plażowiczów, to jest kultura osobista. Przejścia są tak skonstruowane, że trzeba zamoczyć stopy w wodzie i przejść pod prysznicem, jednak powszechne jest to, że ludzie ledwo się zamoczą, lub wyjdą wręcz susi – komentuje sprawę ratownik wodny.
– Mamy też kłopot z innymi kulturami. Romowie kąpią się w ubraniach i to jest duży problem, zarówno na basenie, jak i na kąpielisku. Zwrócenie uwagi wywołuje awanturę, to jest bardzo niekomfortowe dla nas ratowników – podkreśla ekspert.
"Brzydzę się chorób skóry, grzybicy"
Wielokrotnie, podobnych sytuacji doświadczała Kinga z Łodzi. Od pewnego czasu zrezygnowała prawie całkowicie z chodzenia na basen i do aquaparków. – Jak mam wyjść na basen z dzieckiem to wybieram kameralne pływalnie przy hotelach, czyli takie gdzie selekcja jest dużo większa. Znam wielu ludzi, którzy idą na miejski basen się wymoczyć, a na co dzień nie stosują się do zasad higieny – grzmi kobieta.
– Brzydzę się chorób skóry, grzybicy i unikam miejsc publicznych typu basen, termy, pływalnie, jak ognia. Chodzę tylko, gdy muszę. Poza tym, moja mama kilka miesięcy temu nabawiła się infekcji intymnej po zajęciach aquaaerobiku. To też utwierdziło mnie w przekonaniu, że nie warto ryzykować – dodaje 39-latka.
W sezonie wakacyjnym ciężko jednak wyobrazić sobie niekorzystanie z uroków pływania. Woda odwiecznie kojarzy się z relaksem. Zapytaliśmy więc lekarza, jak przygotować swój organizm do letniego wypoczynku, aby zminimalizować ryzyko wspomnianych przez naszą rozmówczynię infekcji intymnych, które najczęściej dotykają kobiet oraz grzybicy, która z kolei nie rozróżnia wieku ani płci.
– Przede wszystkim, trzeba wzmocnić własną florę bakteryjną, która jest najlepszym obrońcą przed takimi infekcjami. Najlepiej zacząć od środków naturalnych, od zakwaszenia codziennej diety produktami tj. kapustą kiszoną, ogórkami kiszonymi, kefirami, zsiadłym mlekiem. Bakterie znajdujące się w wymienionym pożywieniu wędrują do wszystkich miejsc narażonych na infekcje, przede wszystkim grzybicze. Odnośnie zadbania o higienę miejsc intymnych namawiam, aby stosować ten sam żel, który służy do mycia całego ciała. Innym sposobem jest zaopatrzenie się w prebiotyki doustne i dopochwowe, i regularne ich stosowanie – podaje dr nauk medycznych, specjalista ginekologii i położnictwa Tomasz Zając.
Dodaje, że podczas wyjazdów wakacyjnych i korzystania z basenów, pryszniców, pokoi hotelowych, ogólnodostępnych łazienek, trzeba mieć na uwadze, że poprzedni użytkownicy mogli zostawić "pamiątki" pod postacią grzybów i drożdżaków. One świetnie się czują w wilgotnych miejscach.
– One mimo mycia, mogą tam czekać na nas i być przyczyną grzybicy. Więc nie woda basenowa, a miejsca, których dotykał inny człowiek, są źródłem problemów. Wówczas warto mieć w apteczce odpowiednie leki otrzymane od ginekologa albo dostępny bez recepty Clotrimazolum w kremie. W przypadku pojawienia się dyskomfortu w okolicach intymnych, pieczenia, świądu trzeba posmarować wrażliwe miejsce i niebezpieczeństwo powinno być zażegnane. Kremu można używać też zanim się pójdzie na basen, będzie stanowił barierę chemiczną dla mikrobów – radzi ekspert.
Leczenie może być uciążliwe
Sezon wakacyjny, weekendowy sprzyja infekcjom, latem częściej korzystamy z publicznych miejsc, basenów, hoteli, gdzie łatwo o zakażenie grzybiczne.
- Leczenie chorób grzybicznych trwa około 5 dni, czasami może być jednak tak, że trwa ono miesiącami i jest uciążliwe. Namawiam, aby podczas przebywania na terenie basenu, korzystania z pryszniców przybasenowych, toalet koniecznie korzystać z klapek, aby jak najmniej było kontaktu ze strefą dostępną dla wszystkich – mówi w rozmowie z WP Kobieta dr Tomasz Zając.
Na pytanie, czy osoby, które nie dbają o higienę, wchodząc na basen mogą mieć wpływ na późniejsze dolegliwości innych użytkowników pływalni, odpowiada: "Owszem. Takie osoby, które nie mają zamiłowania do higieny, mają na sobie tych drobnoustrojów sporo, rozsiewają je później na wilgotnych przedmiotach. W wodzie brodzikowej, na kranach, klamkach taka osoba może zostawiać zarazki".