"Włosy na brodzie". Szczerze mówi o starzeniu się
Glenn Close regularnie dodaje wpisy w mediach społecznościowych. Popularna aktorka nie ma problemu z tym, aby zaprezentować się szerszej publiczności w naturalnej wersji. Niedawno na Instagramie poruszyła temat starzenia się i naturalnych zmian z tym związanych.
Glenn Close, uznawana za jedną z najwybitniejszych aktorek Hollywood, zdobyła osiem nominacji do Oscara, ale nigdy nie otrzymała statuetki. Jej kariera obejmuje różnorodne role, od dramatów po horrory, co pokazuje jej wszechstronność i talent.
Aktorka zagrała w wielu głośnych produkcjach, takich jak "Fatalne zauroczenie" czy "Niebezpieczne związki". Jej rola w "Elegii dla bidoków" przyniosła jej zarówno nominację do Oscara, jak i Złotej Maliny, co pokazuje, jak kontrowersyjne mogą być odbiory jej występów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Glenn Close dla WP o swojej niewiarygodnej metamorfozie dla roli
"Część bycia człowiekiem"
78-letnia gwiazda nie ma problemu z tym, aby pokazywać naturalną wersję siebie. Nie wstydzi się znaków mijającego czasu i potrafi pokazać się bez makijażu. Niedawno opublikowała nagranie na Instagramie, w którym zaprezentowała się internautom bez grama jakiegokolwiek produktu do makijażu. Zdążyła też opowiedzieć o tym, jakie zmiany widzi w swoim wyglądzie w miarę upływającego czasu. Wskazała na swoje krótkie siwe włosy, a następnie zaczęła opowiadać o skórze.
- Siedzę sobie tutaj, w pięknym słońcu Montany, i oglądam swój meszek na twarzy. Każdy go ma. Oczywiście nikt nie chce mieć na twarzy wystających włosów. Ale powiedzmy sobie szczerze, to część bycia człowiekiem. Brzoskwiniowy meszek, włosy na brodzie to część starzenia się - mówi Glenn Close na nagraniu.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.