Małgorzata Trzaskowska. Kim jest żona Rafała Trzaskowskiego i potencjalna pierwsza dama?
W ciągu ostatnich dwóch lat udzieliła tylko jednego wywiadu. Takiego, że dziś, tuż przed wyborami prezydenckimi, wszyscy go ponownie cytują. Za sprawą zdania o Kościele katolickim. Ale Małgorzata Trzaskowska nie tylko w tym temacie ma coś do powiedzenia. Jest żoną, która stoi murem za mężem i jeśli zostanie pierwszą damą, nie powinna milczeć.
17.06.2020 11:50
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Mam do Kościoła żal, a znajomi chodzą pod presją starszych", "Moje dzieci nie chodzą na religię" – te słowa Małgorzaty Trzaskowskiej z 2018 r. na nowo rozjuszyły prawicę. Narodowe media wzięły małżonkę Rafała Trzaskowskiego na celownik. Zapomniały jednak osadzić te wypowiedzi w szerszym kontekście. Sama Trzaskowska prawdopodobnie nie przejęła się medialną burzą.
"Chłopak, który mnie zaciekawił"
W rozmowie z Agatą Diduszko-Zyglewską dla "Vogue'a" zabrała głos nie tylko w sprawie Kościoła. Mówiła również o partnerstwie w związku, tęsknocie za Śląskiem i prawach Polek. Nie jest więc kobietą bez własnego zdania.
Trzaskowskiego poznała dzięki swojemu bratu. To on pokazał jej zdjęcie, na którym dostrzegła chłopaka, który "ją zaciekawił". – Później przyjechałam do brata na zakończenie roku kolegium europejskiego na Natolinie. Zobaczyłam z daleka Rafała i w mojej głowie pojawiła się, zupełnie nie wiem skąd, myśl: "To będzie mój mąż". Sama się wtedy śmiałam z tego dziwnego przeczucia… – wyznała.
Ich związek rozwijał się na odległość. Małgorzata miała tylko 19 lat i przed sobą studia na Śląsku, z którego pochodzi. Z ukochanym podróżowali do siebie pociągami. – Żeby nie marnować czasu, starałam się też zdawać wszystkie możliwe egzaminy w terminach zerowych. Chciałam też udowodnić mojej mamie, która trochę się martwiła tymi podróżami, że nasza relacja nie wpłynie negatywnie na moje wyniki w nauce – wspominała. Jak się dowiadujemy, była zwyczajną studentką na Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach. Wiemy, że po jakimś czasie przeniosła się do Krakowa.
Zobacz także
Ślub z Trzaskowskim wzięła po odebraniu dyplomu i przeniosła się do Warszawy. Początki nie były łatwe. Tęskniła za rodziną i Rybnikiem. Szybko rzuciła się w wir pracy. Pierwsze zawodowe kroki stawiała w agencji reklamowej Corporate Profiles DDB. Gdy na świat przyszła córka, Małgorzata zamieniła to zajęcie na etat w urzędzie miasta. Najpierw pracowała w biurze promocji jako koordynator projektów, a po 4 latach została głównym specjalistą w biurze rozwoju gospodarczego.
Pierwsza dama
Gdy jej mąż został prezydentem Warszawy, poszła na bezpłatny urlop i do dziś budzi to emocje. Podczas rozmowy z Diduszko-Zyglewską wciąż zastanawiała się, co zrobić. – Z formalnego punktu widzenia mogłabym kontynuować tę pracę, ale wiem, że byłaby to niekomfortowa sytuacja dla moich współpracowników. Dla Rafała i dla mnie ostatecznie też. Bardzo lubię swoją pracę, ale może to dobry moment na nowe wyzwania – mówiła.
Podkreślała, że ma otwartą głowę i pomysły, i że zawsze może też służyć dobrą radą mężowi. Z jej profilu na LinkedInie wynika, że po odejściu z ratusza trafiła do Fundacji Kreatywne Mazowsze promującej i wspierającej rozwój innowacyjności w regionie. Trzaskowska pracuje tam od maja 2019 r.
Żona kandydata na głowę państwa zadomowiła się w Warszawie, ale wciąż pamięta o swoich śląskich korzeniach. – (…) Gdy wracam do Rybnika, to też czuję się jak w domu, bo moja relacja z rodziną jest bardzo silna – przyznała w "Vogue'u". Dla Ślązaków fakt, że stamtąd pochodzi, nie jest dziś bez znaczenia. – Chcielibyśmy, by Ślązaczka została pierwszą damą – było słychać w jej rodzinnym Rybniku.
Rzadko się udziela
Wyborcy, nie tylko ze Śląska, być może chcieliby częściej widzieć Trzaskowską. Ale ona konsekwentnie stoi z boku. Dlaczego, wyjaśniła Agacie Diduszko-Zylewskiej. – Długo nie zabierałam głosu, bo cenię sobie swoją prywatność, a z doświadczeń mojego męża wiem, że wejście w sferę publiczną, choćby na chwilę, może wiązać się z olbrzymim kosztem – tłumaczyła. – Czasy są jednak wyjątkowe i dziś naszym obywatelskim obowiązkiem jest angażowanie się w sprawy zasadnicze, choćby poprzez udział w demonstracjach w obronie konstytucji czy praw kobiet – dodała.
Ślązaczka nie kryje się ze swoimi poglądami. Mówiła choćby: "Ja nie oglądam propagandowej telewizji narodowej i nie słucham tych polityków, których uznaję za populistów. Nawet dawkując sobie informacje, jestem jak wiele osób w Polsce, niesłychanie sfrustrowana rozwojem sytuacji pod rządami PiS i bezradnością ludzi dopominających się bez skutku o przestrzeganie demokratycznych zasad".
Te słowa cytowano obok tych o Kościele. – Na pewno mam duży żal do Kościoła jako potężnej instytucji wpływającej na opinię części społeczeństwa. Uznaję otwarte powiązanie polskiego Kościoła z władzą za zaprzeczenie wartościom, których miał być wzorem: skromności, empatii, pomocy słabszym. Kościół nie zdał egzaminu, gdy PiS atakował sądy czy prawa kobiet, gdy protestowali niepełnosprawni czy mamy dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. Dlatego nie wysłałam Stasia na komunię i nasze dzieci nie chodzą już na religię – stwierdziła. Dodała, że Kościół musi się zreformować i "wrócić do źródeł".
Czy można spodziewać się podobnych wypowiedzi, jeśli Rafał Trzaskowski zostanie prezydentem? Trudno przewidzieć. Manuela Gretkowska w rozmowie z redakcją WP Kobieta mocno jej jednak kibicowała. – Wiem, kim jest Rafał, a to z kim jesteś, świadczy o tobie. I sądzę, że byłaby to najlepsza pierwsza dama. Najnowocześniejsza. Są kulturalni, europejscy, tolerancyjni, czego dowodem jest poparcie LGTB. Tak mówią i zachowują się normalni Europejczycy, a Polska powinna być w Europie – oceniła pisarka.
Z ostatniego sondażu IBRiS dla Wirtualnej Polski wynika, że w pierwszej turze na Trzaskowskiego zagłosowałoby 28 proc. wyborców i byłby przeciwnikiem Andrzeja Dudy w drugiej.