Maria Shriver o śmierci Saoirse Kennedy Hill. "Byłam wściekła na Boga"
Maria Shriver przerwała milczenie po nagłej śmierci kuzynki, Saoirse Kennedy Hill. Na łamach swojego newslettera dziennikarka i była żona Arnolda Schwarzeneggera podzieliła się smutną refleksją.
04.09.2019 | aktual.: 04.09.2019 16:18
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
#
2 sierpnia gruchnęła wiadomość o śmierci Saoirse Kennedy Hill, wnuczki Roberta F. Kennedy'ego. 22-latka prawdopodobnie przedawkowała narkotyki. Na jaw wyszło też, że latami cierpiała na depresję. Głos w sprawie jej tragicznego odejścia zabrała Maria Shriver, dziennikarka, prywatnie córka Eunice Kennedy, a kiedyś również żona Arnolda Schwarzeneggera.
Za pośrednictwem swojego newslettera Sunday Paper napisała, co czuła, gdy dowiedziała się o śmierci Kennedy Hill. Nie było to dla niej łatwe. "Uważam za ironię fakt, że początek moich wakacji zaczął się od śmierci. Widzicie, wydaje się, że jesteśmy pełni życia, ale w środku czujemy się martwi" – zaczęła swój esej Shriver. Dla dziennikarki odejście Saoirse było "nagłe i łamiące serce" oraz "zatrzymało świat wszystkich". Po jej pogrzebie długo myślała o delikatności życia.
Do teraz Shriver nie znalazła odpowiedzi, dlaczego życie Kennedy Hill tak szybko się skończyło. "Byłam wściekła na Boga za odebranie jedynego dziecka mojej kuzynki Courtney. Nie ma niczego brutalniejszego dla rodzica. Zauważyłam, że teraz sama mocniej trzymam własne pociechy (…)" – stwierdziła. Shriver przyznała też, że w związku z rodzinną tragedią miała dni, gdy myślała, że nie przestanie płakać. "To było poza moją kontrolą. Płakałam nad własną żałobą, smutkiem i lękami. Myślałam, że nie będę już więcej tego robić, odkąd straciłam matkę, ojca, wujka, moje małżeństwo i starą tożsamość. 10 lat później okazuje się, że wcale nie" – dodała.
Śmierć Saoirse Kennedy Hill nauczyła Marię Shriver jednego – że chce czuć spokój i chce być zadowolona z tego, jaką jest osobą. "Dobrze wiedzieć, że robię, co trzeba. Jestem po to, by pomagać innym". Podczas pogrzebu dziennikarka nie opuszczała Courtney Kennedy, trzymając ją pod rękę. Dla całej rodziny był to niezwykle trudny moment. Kolejny w jej historii – z powodu licznych tragedii, media ukuły termin "klątwa Kennedych".
Zobacz także: Ona vs On. Nowy wymiar zakupów