Mariusz Szczygieł wspomina Korę. Podzielił się wyjątkową historią
Kora Jackowska jest dziś wspominana przez wiele znanych osób. Większość dziękuje jej za twórczość, Mariusz Szczygieł pokusił się o więcej. Na Instagramie opowiedział o spotkaniu z gwiazdą, które zmieniło jego życie.
"Najważniejsza postać j największy autorytet mojej młodości. (Drugi był Grzegorz Ciechowski)" – pisze Mariusz Szczygieł. Dowiadujemy się, że mógł poznać Korę, gdy miał 17 lat, ale akurat się minęli. W krakowskim mieszkaniu artystki przyjął go jej ówczesny mąż, Marek Jackowski. "Musiałem potem kłamać w Złotoryi, że Korę widziałem. Kolega podrobił mi jej autograf na plakacie..." – opowiada.
Pierwsze spotkanie w cztery oczy dziennikarza i Kory odbyło się nieco później. Szczygieł rozpoczynał wtedy pracę jako dziennikarz i chciał jak najlepiej wypaść przed gwiazdą. A że walczył wtedy jeszcze z trądzikiem, uznał, że najlepiej będzie pozbyć się go u profesjonalisty. "Do głowy mi nie przyszło, że od kosmetyczki wychodzi się w stanie gorszym, niż przychodzi. Dopiero kilka dni później wszystko się goi. Przyjechałem więc do Krakowa z czerwoną twarzą, niepewnością, kompleksami i podziwem dla swojej idolki" – wspomina.
O rozmowie Szczygieł pisze "cudo", Korę nazywa zaś "najlepszą rozmówczynią, jaką poznałem w życiu". " Niektórzy jej unikali, zwłaszcza mężczyźni, bo jest oczytana i pewna siebie. To całkowita wolnomyślicielka" – dodaje dziennikarz, który przypomina sobie, że Korze nie spodobało się jego imię. Myślała, że jest Marianem, nie Mariuszem. Szczygieł dowiedział się o tym kilka lat później. "Dziś dziękuję Jej, że z nami była" – stwierdza dziennikarz.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl