Marta ma 39 lat, Milena - 40. Studiują z 20‑latkami
Kim Kardashian postanowiła zostać prawniczką. W wieku 38 lat, wbrew wszystkiemu, zdaje kolejne testy. Tak jak Marta i Milena, które też postanowiły się uczyć. Jedna jest starsza od celebrytki o rok, druga - 2 lata. Dziś uważają, że podjęły najlepszą decyzję.
Jeśli nie teraz, kiedy?
Marta ma 39 lat. Jest na 3. roku psychologii. – Na powrót na studia zdecydowałam się, bo poczułam, że to jest ten właściwy moment – mówi mi szczerze. – Miałam też wrażenie, że im dłużej będę czekać, tym trudniej będzie mi tę decyzję podjąć. Bo jeśli nie teraz - to kiedy? – dodaje.
Marta przyznaje, że duży wpływ na tę decyzję miała śmierć jej ukochanej mamy. Zmarła nagle w 54 lat. – To była kobieta o niesamowitej energii, niezwykle aktywna, która wróciła na studia będąc właśnie panią "50 plus" i radziła sobie świetnie. Niestety nie zdążyła ich już ukończyć – wspomina.
Marta uznała, że idąc w ślady mamy, łatwiej będzie jej poradzić sobie z żałobą i smutkiem. Czuła, że mama nie chciałaby, by siedziała, załamując ręce, ale działała. – I tak właśnie zrobiłam – mówi. Kiedy podjęła decyzję, Marta mogła liczyć na wsparcie ze strony taty, męża i reszty rodziny.
Kobieta postawiła na psychologię. – Bo zawsze fascynowało mnie, co dzieje się w ludzkim umyśle. Chciałabym w jakiś sposób pomagać innym, szczególnie tym, którzy "widzą więcej i czują mocniej" – wyjaśnia 39-latka.
Marta miała jednak pewne obawy. Nie wiedziała, czy uda się jej pogodzić naukę z pracą. Spełnia się jako lektor języka angielskiego. W studia chciała zaangażować się z taką samą energią. – Nie lubię robić czegoś "na pół gwizdka" – słyszę. Ale nie tylko to ją martwiło.
Pozwolić sobie lecieć
Bała się, że rozczaruje się tymi studiami, sobą i za późno zorientuje się, że to nie to. – Na szczęście mogę powiedzieć, że te obawy okazały się bezpodstawne. W głowie czai mi się jeszcze wiele planów, bo jestem osobą z milionem pomysłów na siebie i bolesną świadomością, ze doba ma jednak tylko 24 godziny – ocenia.
Studia i praca to nie jedyne zajęcia Marty. Kocha teatr, zwłaszcza improwizowany, pisze też opowiadania dark fantasy. – Pracuję też nad powieścią dla trochę starszych czytelników. Robię to dla siebie, ale kto wie, może kiedyś moje teksty ujrzą światło dzienne? Noszę się też poważnie z zamiarem stworzenia bloga albo vloga, bo social media to fajna sprawa, jeśli mądrze się z nich korzysta – wylicza swoje zainteresowania 39-latka.
Na jednym z zeszytów, które nosi ze sobą co dwa tygodnie na zajęcia, ma zdjęcie kolibra z napisem "Your wings already exist. All you have to do is fly". – Twoje skrzydła istnieją już od dawna. Ty musisz tylko nauczyć się na nich latać – tłumaczy. – I myślę, że to dobrze podsumowuje moje nastawienie – kończy.
"Miluś, jak ty sobie poradzisz?"
Milena ma 40 lat, studiuje finanse. Chciała zmienić pracę – spędziła dekadę w firmie ubezpieczeniowej i czuła, że więcej tam nie osiągnie. Z jednej strony chciała coś zmienić, z drugiej zwyczajnie bała się, że lata doświadczenia nie zapewnią jej nowej, wymarzonej pracy. I ostatecznie to przechyliło szalę.
– Myślę, że mogło być też trochę tak, że bałam się zmiany pracy i to była tylko dodatkowa wymówka. I kiedy sobie to uświadomiłam, nie mówiąc nic najbliższym, po prostu zapisałam się na studia – opowiada Milena. Podjęcie decyzji zajęło jej jednak 3 lata. – Nie było osoby, która byłaby otwarcie przeciwna, ale sporo osób wyrażało swoje wątpliwości, kiedy już się dowiedziały – wspomina.
Jedna z najbliższych jej osób, gdy się tylko dowiedziała, zadzwoniła do niej i od razu zapytała: "Miluś, ale jak ty sobie poradzisz, tam jest tyle matematyki". Dużo osób mówiło jej też, że to bez sensu, bo "ma już tyle lat". Milena początkowo sądziła, że ludzie mają rację.
39-latkę paraliżował strach, zanim jeszcze przekroczyła próg uczelni. – Bałam się mnóstwa rzeczy! Przede wszystkim tego, że sobie nie poradzę! Wszyscy dookoła mnie zawsze mówili mi, że czajka orłem z matematyki to nie będzie. No i nie byłam, taka prawda – mówi.
Pierwszy plan zajęć Mileny obejmował: matematykę, logikę, makroekonomię i finanse publiczne. – Prawie zrezygnowałam! – śmieje się teraz. Bała się jeszcze, że przy 20-letnich kolegach ze studiów, będzie wyglądać jak staruszka. Nie wiedziała, czy złapie z nimi wspólny język.
"Jak staruszka"
– Może i to śmieszne, ale nie byłam specjalnie otwartą osobą, która łatwo nawiązuje nowe znajomości. A gdy do tego dołożyć jeszcze taką różnicę wieku to byłam pewna, że mogę mieć problem w odnalezieniu się w grupie studenckiej – wyjaśnia 40-latka.
Obawy były tak spore, że poważnie zastanawiała się, czy nie traci czasu i pieniędzy. Pomogła jej obecność kolegi-równolatka. Razem trafili na tę samą uczelnię, dzięki czemu Milenie łatwiej było przetrwać pierwsze zjazdy.
40-latka przykładała się pilnie do nauki. Codziennie rozwiązywała zadania z matematyki. Ku jej zdziwieniu wszystko szło dobrze i większość tych matematycznych przedmiotów zaliczała na 4 i 5.
Kobieta nabrała pewności siebie i zrozumiała, że nie było czego się bać. – Jak teraz o tym myślę, to uświadomiłam sobie, że dosłownie nikt nie powiedział, jak świetna to decyzja. Co najwyżej nie komentowali, a ja już komentowali to raczej w formie takich powątpiewających żarcików. Zabawne jest to, że dziś spora część tych ludzi, również wróciła na studia – dodaje.
Dziś Milena jest inną osobą. – Chętnie poznaję nowych ludzi i podejmuję wyzwania – kończy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl