Porzucił dla niej sutannę
- Po latach duszpasterstwa zacząłem odczuwać taką wewnętrzną potrzebę bliskości drugiego człowieka. I to zarówno pod względem emocjonalnym, jak i seksualnym. Dojrzałem do tego - wyznał Józef Streżyński w wywiadzie dla miesięcznika "Znaki Czasu".
Po odejściu z Kościoła najpierw pracował jako urzędnik w księgowości, a później jako terapeuta leczący uzależnienia od alkoholu.
Założył też Stowarzyszenie Żonatych Księży i Ich Rodzin.
- Interesuje nas przede wszystkim pomoc w zmianie mentalności, pomoc w wyzbyciu się błędnych pojęć, a czasami wręcz zabobonów na temat Pana Boga, wierności Jemu i Ewangelii - mówił w wywiadach Streżyński. - Pragniemy, by również duchowny, który decyduje się na tak trudny zwrot w swym życiu, był traktowany z szacunkiem i zrozumieniem. Nie popieramy podwójnego życia duchownych katolickich, ale pragniemy pomóc im wyprostować swe ścieżki życiowe i powrócić do jednoznaczności. Problem trudny, bo wielu pracuje w duszpasterstwie z powołania, a jednocześnie nie potrafią poradzić sobie z czysto ludzkimi tęsknotami serca i ciała.
W rozmowie z "Super Expressem" Streżyński przyznaje, że jego rozstanie z Kościołem nie było łatwe. - Biskup nie był zadowolony z mojej decyzji. Jak dobry pracownik odchodzi, to każdy szef jest niezadowolony. Gdybym był kiepskim księdzem, toby się pewnie ucieszyli. Mamy dwie wspaniałe córki. Jedna z nich wyjechała do W. Brytanii i nie zgłasza chęci powrotu. Mówi, że jej tam dobrze - mówi Streżyński.