Miesiącami szukają mieszkania na wynajem. Powód? Samotne macierzyństwo
Pandemia wpłynęła na rynek mieszkaniowy: w obliczu odpływu studentów z miast sporo mieszkań stoi pustych, a właściciele obniżają ceny wynajmu. Wielu z nich ma jednak warunek: najemcą nie może być samotna matka. - Mieszkania szukam od dwóch miesięcy. Pracuję, jestem w stanie utrzymać siebie, dwójkę dzieci i płacić za czynsz. Właściciele odsyłają mnie z kwitkiem – mówi pani Patrycja.
Eksperci z Rzecznikiem Praw Obywatelskich na czele biją na alarm – problem przemocy domowej znacznie nasilił się w czasie lockdownu. Zamknięte w domach ofiary (najczęściej kobiety, ale to nie reguła) nie mają dokąd uciec przed oprawcą, za wszelką cenę próbują chronić dzieci. Czasem jedynym rozwiązaniem jest przeprowadzka, a wtedy zaczynają się schody... Tym bardziej że właściciele mieszkań obawiają się obowiązującego dzięki ustawie koronawirusowej zakazu wykonywania wyroków eksmisji.
- Moje mieszkanie od roku stoi puste. Jak mam sobie problemy na głowę ściągać, to wolę płacić czynsz i mieć święty spokój – mówi pani Magdalena. - Nasze prawo niestety nie chroni uczciwych osób wynajmujących swoje mieszkania. Chroni za to nieuczciwych najemców, niepłacących, dewastujących, bo mają dzieci! – dodaje.
- Do mnie zgłaszali się różni ludzie, być może i samotne matki, nie pytałam o status czy zarobki. Ale przez pandemię i szczególną ochronę najemców zdecydowałam się nie brać kaucji. Proponowałam za to umowę na trzy miesiące, odnawialną po tym czasie, jeśli wszystko jest w porządku i prosiłam o zapłatę za trzy miesiące z góry. Wówczas wszyscy nagle rezygnowali... Słyszałam zbyt dużo historii o nieuczciwych najemcach i nie jestem w stanie nikomu zaufać. Kolega wynajął mieszkanie spokojnemu, na pozór porządnemu małżeństwu z dzieckiem. Od 1,5 roku nie płacą za nic, mieszkanie jest zdewastowane. Nie chcą się wyprowadzić, mimo prawomocnego nakazu eksmisji, bo - jak mówią - "mają dziecko" – opowiada pani Magdalena.
- Obecnie komornicy wstrzymali eksmisje niewypłacalnych lokatorów, nie wyznaczają kolejnych terminów egzekucyjnych, bo nikt nie wie, kiedy skończy się pandemia – mówi Barbara Kamińska, radca prawny z podpoznańskiej Kancelarii Adwokackiej Krzysztofa Jakubca. Dodaje też, że problem pojawia się, kiedy eksmisja została orzeczona ze względu na przemoc domową.
Historie kobiet, które szukają mieszkania dla siebie i dzieci, nie pozostawiają złudzeń. Pani Patrycja ma stabilną sytuację finansową, jest samodzielna i nie chce uciekać się do sztuczek. Szuka mieszkania w Toruniu i na samym początku rozmowy informuje wynajmujących, że jest samotną matką dwójki dzieci.
- Gdy tylko usłyszą, że mam dzieci, od razu odmawiają. Najczęściej powołują się na polskie prawo, które chroni kobiety z dziećmi, mówią, że nie będą mogli wyrzucić mnie z mieszkania, nawet gdy przestanę płacić. Kolejny argument, który słyszę, brzmi: "dzieci niszczą mieszkanie". Ale przecież właśnie na wypadek ewentualnych zniszczeń najemca wpłaca kaucję? - zwierza się.
Pani Patrycja proponuje wynajmującym podpisanie umowy okazjonalnej, którą sporządza się u notariusza, ale nawet wówczas spotyka się z odmową. - Większość odmawia mi od razu, choć rozmawiałam też z osobami, które wstępnie się zgodziły, ale po kilku godzinach otrzymywałam jednak wiadomość odmowną. W głowie się nie mieści, że ludzie wolą wynajmować mieszkania najemcom z psami niż z dziećmi – puentuje kobieta.
Podobne doświadczenia ma 47-letnia pani Emilia, która przez pół roku szukała mieszkania dla siebie i 17-letniego syna w Warszawie i najbliższej okolicy. Kobieta korzystała z portali ogłoszeniowych i mediów społecznościowych, jednak za każdym razem spotykała się z odmową.
- Oficjalnym argumentem były zbyt małe zarobki. Mam 2,5 tys. złotych podstawy, do tego dochodzi 500+ oraz ok. tysiąc złotych premii miesięcznie, bo jestem handlowcem. Właściciele podkreślali, że wolą, gdy mieszkanie wynajmują dwie zarabiające osoby dorosłe. Argument, że syn dorabia w weekendy, też nie był brany pod uwagę. Raz nawet padło pytanie o alimenty, które w moim przypadku nie są wysokie, bo dla funduszu alimentacyjnego zarabiam dużo, a prokuratura zakończyła szukanie ojca za granicą. Moja znajoma, również samotna matka, miała podobny problem: znalazła mieszkanie, dopiero gdy kuzyn napisał jej fałszywe zaświadczenie, że zarabia dwa razy więcej niż w rzeczywistości. Jedna z właścicielek wprost powiedziała przy odmowie, że będzie miała problem z ewentualną eksmisją – opowiada.
- Ustawa o ochronie praw lokatorów w sposób szczególny chroni kobiety w ciąży, dzieci, emerytów z niskim dochodem czy osoby ubezwłasnowolnione, których nie można eksmitować na bruk. Właściciel mieszkania, często po wieloletnim procesie sądowym, otrzymuje wyrok eksmisyjny. Natomiast są problemy z wykonaniem takich wyroków, ponieważ czas oczekiwania na lokal zastępczy, który takim osobom musi zapewnić gmina, jest bardzo długi – mówi radca prawny Barbara Kamińska.
I dodaje, że gminy po prostu nie mają wolnych lokali, a listy oczekujących liczą czasem kilkaset nazwisk. Przy czym najemcy mają prawo do odmowy przyjęcia proponowanego lokalu i oczekiwania na inną propozycję, co oczywiście wydłuża cały proces. Wszystko przez to, że lokale zastępcze są przyznawane bezterminowo i, co więcej, mogą przechodzić na kolejnych członków rodziny, którzy spełnią kryteria pozwalające im na wstąpienie w stosunek najmu. Tymczasem sytuacja zamieszkujących je osób po kilku latach często polega poprawie: np. samotna matka, która była w ciąży, znajduje pracę.
- W mojej ocenie tu przede wszystkim leży problem – przyznaje Kamińska. - Być może umowy najmu mieszkań gminnych należałoby podpisywać z najemcami np. na 5 lat. To czas, który wielu osobom pozwoli stanąć na nogi: znaleźć nową pracę czy wykształcić się. Inna sytuacja jest w przypadku osób trwale niepełnosprawnych czy emerytów – regulację w tym zakresie należałoby zmienić i zróżnicować w zależności od sytuacji danej osoby.
Sprawdź również: Pandemiczne matki. "Gdy ma się trójkę, czwórkę dzieci to na świat patrzy się inaczej"
W rozmowach z wynajmującymi, którzy szukają lokatorów, potwierdza się ich, podszyta obawami, niechęć do samotnych matek. Wielu z nich mówi wprost, że obawia się planowanego oszustwa i celowego niepłacenia czynszu przez długie miesiące. Powołują się na doświadczenia z przeszłości i problemy z eksmisją niewypłacalnych kobiet z dziećmi.
Gdy podając się za samotną matkę, zadzwoniłam do pana Adama, który chce wynająć mieszkanie w jednej z nadmorskich miejscowości, usłyszałam, że dzieci będą przeszkadzać sąsiadom. Mężczyzna najpierw mówił, że celuje w bezdzietną parę, potem przypomniał sobie, że ma już chętnego na wynajem lokatora.
- Kiedy odbieram telefon i słyszę: "Od razu uprzedzam, że mamy dziecko, czy to problem?" jest mi smutno, ale odmawiam – mówi pani Karolina z Opola. Kilka razy moje mieszkanie zostało zniszczone przez dzieci, których rodzice nie dopilnowali. Miałam meble pomalowane wszystkimi kolorami flamastrów, ściany w kredkach, tapicerkę w plastelinie. Matki małych dzieci mają też jedną okropną cechę, która wyleczyła mnie z litości: cokolwiek powie się pod adresem dziecka, np. jego zachowania, pada argument: pani nie lubi dzieci. Matki, które spotkałam, bywały roszczeniowe, trudne, całe w pretensjach – przyznaje.
Nieco inaczej do sprawy podchodzi pan Tomasz, który chce wynająć kawalerkę w Gdańsku. Nie dyskryminuje matek z dziećmi, zaznacza jedynie, że nie akceptuje zwierząt i palaczy. Jednak z lokatorami zamierza podpisać umowę najmu okazjonalnego i nie bierze innej możliwości pod uwagę.
- Zgodnie z artykułem 19 ust. a Ustawy o ochronie lokatorów, strony mogą podpisać umowę najmu okazjonalnego, nazywaną potocznie "receptą na nieuczciwych lokatorów". To właściwie jedyne dość skuteczne narzędzie, które może skrócić właścicielom drogę do odzyskania swojego mienia – mówi radca prawny Barbara Kamińska.
Prawniczka przyznaje, że właściciel może zastrzec, że chce wynająć mieszkanie tylko pod warunkiem spisania takiej umowy. Jeśli najemca nie chce się na nią zgodzić, może być to sygnał, że jego zamiary nie są do końca uczciwe. Umowa najmu okazjonalnego daje możliwość przeprowadzenia eksmisji niepłacącego lokatora i wszystkich osób z nim zamieszkujących (także dzieci). Dzieje się tak na skutek oświadczenia osoby trzeciej, że na wypadek eksmisji, przyjmie najemców pod swój dach.
W takiej umowie najemca musi podać adres, pod którym będzie mógł zamieszkać w przypadku obowiązku opuszczenia lokalu. Nie ma więc możliwości eksmisji na bruk. Wiadomo natomiast, że na zawarcie takiej umowy mogą pozwolić sobie tylko osoby, które wiedzą, że będą regularnie płacić i które faktycznie mają gdzie pójść, np. do rodziców, którzy mają swój dom czy mieszkanie.
Barbara Kamińska przyznaje też, że nie ma idealnego rozwiązania w polskim porządku prawnym, które by pozwoliło w stopniu równomiernym zabezpieczyć zarówno właścicieli mieszkań, jak i lokatorów.
- Przez ciągły deficyt lokali komunalnych ochrona, która ma służyć zarówno najemcom, bo nie wszyscy przecież są oszustami, czasem potrzebują wsparcia, jak i wynajmującym, jest iluzoryczna – podsumowuje.
Przeczytaj również: Sądy nie lubią odbierać dzieci rodzicom. Nawet kiedy dzieje się źle