Mieszkańcy Andrychowa nie pomogli 14-latce. Oto przyczyna

Natalia wyszła 28 listopada z domu do szkoły. Na miejsce nigdy nie dotarła. Nastolatka zasłabła w centrum miasta i nikt nie udzielił jej pomocy. - Nie trzeba koniecznie wykazywać się znajomością udzielania pierwszej pomocy, ale można sięgnąć po telefon i zadzwonić na 112. Wystarczyło tej dziewczynie pomóc wstać, okryć ją - komentuje psycholożka Dorota Minta.

Mieszkańcy Andrychowa nie pomogli 14-latce. Oto przyczyna14-latka z Andrychowa nie żyje - zdjęcie poglądowe
Źródło zdjęć: © East News | Stanislaw Bielski/REPORTER
145

Do tragicznego zdarzenia doszło w Andrychowie, miejscowości znajdującej się w województwie małopolskim. 14-latka straciła przytomność w drodze do szkoły. Gdy się ocknęła, od razu zatelefonowała do ojca, tłumacząc, że źle się czuje i nie wie, gdzie jest. Mężczyzna z kolei zgłosił na policję zaginięcie córki. O 13:35 funkcjonariusze mieli rozesłać komunikat do mediów o poszukiwaniach dziewczyny. Kilka minut później ogłoszenie wycofano. Niestety Natalia zmarła w szpitalu.

Społeczna znieczulica?

Jak wynika z nagrań monitoringu, do których dotarł portal mamnewsa.pl, 14-latce przez kilka godzin nikt nie udzielił pomocy. Nikt nie zwrócił uwagi na dziewczynę, która siedziała na ziemi pod jednym ze sklepów, a na zewnątrz panował mróz.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Potrącenie rowerzysty w Gubinie. Wszystko nagrały kamery

Kiedy jeden z przechodniów w końcu pomógł dziecku i przeniósł nieprzytomną Natalię do jednego z pobliskich sklepów, niestety było już za późno. Mimo podjęcia reanimacji, przetransportowania karetką do szpitala dziewczyna zmarła z wychłodzenia.

- Zadzwoniła do taty, on poinformował o sprawie policję, która zareagowała dopiero po kilku godzinach. Służby wiedziały, że dzieje się coś niepokojącego i nie zareagowały - mówi psycholożka Dorota Minta.

Specjalistka dodaje, że w takich sytuacjach wciąż działa pewien mechanizm społeczny. Gdy znajdujemy się w większej grupie np. na przystanku i widzimy człowieka, który potrzebuje pomocy, nie wyciągamy jako pierwsi pomocnej dłoni. - Prawie każdy wówczas myśli: "A nie, ktoś inny to rozwiąże, rozważy, czy zareagować" - tłumaczy ekspertka.

Wystarczyło zadzwonić pod jeden numer

Dorota Minta dodaje, że tragiczna sytuacja w Andrychowie jest konsekwencją braku rozmów w przestrzeni publicznej o etyce, moralności oraz odpowiedzialności. Dzieci, ale też dorośli nie wiedzą, jak zareagować, gdy dzieje się coś niepokojącego.

- Pijany człowiek, którego widzimy np. na ławce w parku, też może zimą zamarznąć. Znam taką sytuację: dobrze ubrany mężczyzna idąc na przystanek skręcił nogę. Nikt do niego nie podchodził, zakładając, że jest pod wpływem alkoholu - wspomina psycholożka.

Wracając do historii 14-letniej Natalii, Dorota Minta mówi, w jaki sposób mogli zareagować mijający ją ludzie.

- Nie trzeba koniecznie wykazywać się znajomością udzielania pierwszej pomocy, ale można sięgnąć po telefon i zadzwonić na 112. Wystarczyło tej dziewczynie pomóc wstać, okryć ją. To jest pięć minut wysiłku. Niestety nie mamy rozwiniętej odpowiedzialności społecznej - kontynuuje specjalistka.

Upadek wartości?

Psycholożka podkreśla, że jako społeczeństwo lubimy brać udział w akcjach, które wszystkim wokół pokazują naszą szlachetność. Kiedy jednak na co dzień przychodzi nam wyciągnąć do kogoś rękę - "tam jest pustka" - podkreśla ekspertka.

- Jesteśmy egocentryczni, zapatrzeni w siebie. Jestem przekonana, że jest to wynik braku edukacji w przestrzeni publicznej. Nie tylko szkolnej, lecz także też skierowanej do dorosłych o tym, jak należy się zachować, co trzeba zrobić, jak pomóc, kiedy reagować - dodaje.

Psycholożka zadaje jedno pytanie

Specjalistka zauważa, że w szkołach jest miejsce na nowe przedmioty, np. HiT, testy i porównywanie wyników. Nie ma natomiast przestrzeni na edukację o wartościach, emocjach, wspólnocie i poczuciu odpowiedzialności.

- To niewyobrażalna tragedia. Nie wiem, jak sobie z tym poradzą te wszystkie osoby, które przechodziły obok tej dziewczynki. Zastanawiam się, jaka będzie reakcja szkoły w tej sytuacji. Czy zorganizuje rozmowy dla uczniów? Bo nie wierzę, że ten dramat nie dotknął dzieci - wspomina Dorota Minta.

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie

Zasadź jeszcze w marcu. Wiosną sobie podziękujesz
Zasadź jeszcze w marcu. Wiosną sobie podziękujesz
Dodaj do jajecznicy. Więcej nie zjesz tradycyjnej wersji
Dodaj do jajecznicy. Więcej nie zjesz tradycyjnej wersji
Gdzie wyrzucać skoszoną trawę? Większość popełnia błąd
Gdzie wyrzucać skoszoną trawę? Większość popełnia błąd
"Odmawiałam różaniec". Oto co pomogło jej w głośnej wyprawie
"Odmawiałam różaniec". Oto co pomogło jej w głośnej wyprawie
Zasadź bratki w ten sposób. Będą rosły jak nigdy
Zasadź bratki w ten sposób. Będą rosły jak nigdy
Z tych grzechów nie może rozgrzeszyć "zwykły" ksiądz. Jest ich pięć
Z tych grzechów nie może rozgrzeszyć "zwykły" ksiądz. Jest ich pięć
Upubliczniono jej ostatnie zdjęcie. Zrobiono je krótko przed katastrofą
Upubliczniono jej ostatnie zdjęcie. Zrobiono je krótko przed katastrofą
Unikaj ich jak ognia. Te kolory postarzają
Unikaj ich jak ognia. Te kolory postarzają
Zakazany krzew w Polsce. Kara to nawet milion zł
Zakazany krzew w Polsce. Kara to nawet milion zł
Młodzi rezygnują z pracy w szkołach. Oto powody
Młodzi rezygnują z pracy w szkołach. Oto powody
Wskazała dwie oznaki zdrady. "Nigdy nie zawiodły"
Wskazała dwie oznaki zdrady. "Nigdy nie zawiodły"
Myjesz w ten sposób włosy? Coraz bardziej je niszczysz
Myjesz w ten sposób włosy? Coraz bardziej je niszczysz