Milion złotych zadośćuczynienia dla ofiary księdza pedofila. Justyna Kopińska mówi, co czuła, patrząc w oczy oprawcy

Sąd Najwyższy podjął decyzję ws. kasacji Towarzystwa Chrystusowego do wyroku przyznającego zadośćuczynienie ofierze księdza pedofila. Katarzyna może zatrzymać milion złotych, które jej przyznano. O tym, jak czuje się po usłyszeniu wyroku, opowiedziała nam Justyna Kopińska, autorka reportażu "Ksiądz pedofil odprawia dalej". To w nim opowiedziała historię skrzywdzonej Kasi.

Milion złotych zadośćuczynienia dla ofiary księdza pedofila
Źródło zdjęć: © East News

Dzisiejszy wyrok Sądu Najwyższego to pierwszy przypadek w Polsce, w którym uznano odpowiedzialność Kościoła katolickiego jako instytucji za pedofilię, a nie, jak do tej pory, jedynie sprawcy. "Mam nadzieję, że jutro nastanie historyczny dzień, który nie tylko otworzy furtkę do walki o sprawiedliwość innym ofiarom, ale również skończy się bezkarność tych, którzy pod płaszczykiem Boga i dobra niszczą dziecięce życia" – pisała w poniedziałek na swoim blogu skrzywdzona Katarzyna.

Historię Katarzyny opisała w reportażu w "Dużym Formacie" Justyna Kopińska. W 2008 r. ksiądz Roman B. wykorzystał trudną sytuację rodzinną pokrzywdzonej i namówił ją do opuszczenia rodzinnego domu. 13-letnia wówczas Katarzyna zamieszkała w internacie w innym mieście. Wówczas rozpoczął się jej dramat. Udało nam się porozmawiać z autorką reportażu "Ksiądz pedofil odprawia dalej".

"Nie myśleli w kategoriach gwałtu. To było uderzające"

Gdy zapytałam Justyny Kopińskiej, co czuje po usłyszeniu takiego wyroku, z uśmiechem odpowiedziała, że to historyczny moment. – Czuję spełnienie, że wreszcie sąd zdecydował, że zakony ponoszą odpowiedzialność za działanie księży. To pierwszy taki wyrok w Polsce. Mam nadzieję, że teraz innym ofiarom będzie łatwiej dochodzić swoich odszkodowań. Do tej pory to były naprawdę śmieszne sumy. Kilka tysięcy złotych za czyny, które zniszczyły im życie – odpowiada.

Autorka uważa, że historia Katarzyny może być iskierką nadziei dla osób, które tak jak ona doznały krzywdy z ręki duchownego. – Myślę, że teraz w zakonach w Polsce panuje panika. Takich spraw jest bardzo dużo. Do mnie zgłasza się wiele osób w podobnej sytuacji. Ja jako reporter czuję się bezradna. To nie są dziesiątki wiadomości, ale znacznie, znacznie więcej. Dlatego mam często wyrzuty sumienia, że nie powtarzam swoich tematów. Staram się wszystko, co wiem, włożyć w dany reportaż. Nad jednym tekstem pracuję wiele miesięcy, dbam o dramaturgię. Tak, aby czytelnik był ciekawy każdego kolejnego zdania – wyjaśnia w rozmowie z WP Kobieta.

Justyna Kopińska przyznaje, że ta publikacja była dla niej szczególna. Sprawie Katarzyny poświęciła 9 miesięcy. Autorka po rozmowach z ofiarą musiała dotrzeć również do oprawcy. A rozmowy z nim do łatwych nie należały. – Prowadziłam to dwutorowo. Rzeczywiście byłam na mszy, którą on odprawiał dla wiernych. Widziałam, jak wręcza małym dzieciom Komunię do ust. I tam byłam jako dziennikarka – relacjonuje Kopińska. Pisarka posunęła się również o krok dalej i rozmawiała z duchownym w internecie, jako mała Zosia.

Uderzył ją fakt, że osoba z wyrokiem nadal cieszy się tak nieposzlakowaną opinią i zaufaniem wśród innych duchownych. Dopiero po publikacji reportażu zakon zakazał księdzu prowadzenia mszy. – Kiedy dzwoniłam do reprezentantów zakonu, traktowali mnie skandalicznie. Odkładali słuchawkę, w ogóle nie chcieli słyszeć o tej sprawie i o tym, że mają kogoś w swoich szeregach. Jego koledzy, nie znając utajnionych dokumentów, wierzyli w to, co on sam mówi. Twierdzili, że to było tylko przytulanie. Nie myśleli w kategoriach gwałtu. To było uderzające – mówi mi Kopińska.

Kiedy zapytałam, co czuła, patrząc w oczy oprawcy, myślałam, że usłyszę "strach". A dowiedziałam się, że to była bezsilność.

–To była bardzo trudna rozmowa. O ile Kasia wygląda na taką kruchą kobietę, ale niezwykle odważną, co trzeba podkreślić, bo ta spawa wymagała wiele sił i odwagi, to ksiądz Roman jest dużym, dwumetrowym mężczyzną. Bardzo silnym i młodym. Tą siłą i mięśniami wzbudzał mój niepokój. Kłóciły się we mnie wszelkie możliwe emocje, gdy myślałam, jak bardzo jest silny fizycznie, a przy tym inteligentny i potrafi omamić słowem – puentuje.

Zobacz także: SIŁACZKI program Klaudii Stabach. Sezon 2 odc. 1. Historie inspirujących kobiet

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu: WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie

Gdy stanęła tyłem, wszyscy zaniemówili. Bielizna w centrum uwagi
Gdy stanęła tyłem, wszyscy zaniemówili. Bielizna w centrum uwagi
"Efekt uboczny" seksu. Naukowcy mówią, jak działa na kobiety
"Efekt uboczny" seksu. Naukowcy mówią, jak działa na kobiety
"Świat dzisiaj zamilkł". Tak pożegnała Katarzynę Stoparczyk
"Świat dzisiaj zamilkł". Tak pożegnała Katarzynę Stoparczyk
Od lat gra Bożenkę w "Klanie". Planuje odejść z serialu?
Od lat gra Bożenkę w "Klanie". Planuje odejść z serialu?
Tak ubrała się na konferencję dla kobiet. Trudno oderwać od niej wzrok
Tak ubrała się na konferencję dla kobiet. Trudno oderwać od niej wzrok
Wystarczy patyczek. Trik nie ma sobie równych
Wystarczy patyczek. Trik nie ma sobie równych
Edukacja zdrowotna wielką klapą? Ministerstwo zabrało głos
Edukacja zdrowotna wielką klapą? Ministerstwo zabrało głos
Podlej tym storczyki. Będą kwitnąć jak szalone
Podlej tym storczyki. Będą kwitnąć jak szalone
Gdzie wyrzucasz słoiki po przetworach? Nie popełnij powszechnego błędu
Gdzie wyrzucasz słoiki po przetworach? Nie popełnij powszechnego błędu
Widzisz w ogrodzie? Dobry znak. Nigdy go nie zabijaj
Widzisz w ogrodzie? Dobry znak. Nigdy go nie zabijaj
Rozwiódł się po 16 latach. Tak żona pisała późnej o ich sporze
Rozwiódł się po 16 latach. Tak żona pisała późnej o ich sporze
Tak objawia się ortoreksja. Mówi o niej otwarcie
Tak objawia się ortoreksja. Mówi o niej otwarcie