"Młoda dziewczyna, niebrzydka, a śmierdzi". Malwina zawodowo obiera cebulę
Wychodzi o 5 rano i pracuje przez 10 godzin. Po powrocie szoruje się ryżową szczotką, żeby zmyć smród. Marzy tylko o ucieczce do miasta i mężu, który nie będzie pił. Malwina ma 22 lata i od dwóch zarabia na obieraniu cebuli.
Kupując gotowe, obrane cebule w supermarkecie, niewielu z nas przyjdzie do głowy, że zdejmowaniem łupin zajmują się zwykle ludzie, a nie maszyny. Malwina z małej wsi w Wielkopolsce ma 22 lata. Codziennie rano wstaje i idzie na halę, gdzie czeka na nią kilka ton cebuli do obrania. Tak właśnie zarabia na życie, pomagając w jednym z większych gospodarstw w okolicy.
WP Kobieta: Dlaczego zdecydowałaś się na taką pracę?
Malwina: Mama wcześniej tak dorabiała. To w ogóle zaczęło się, kiedy ojciec miał wypadek przy robocie. Jest elektrykiem i pracował akurat przy transformatorze w sąsiedniej wsi. Poraziło go i teraz nie jest do końca sprawny. Nie lubię o tym opowiadać, zostawmy to. W każdym razie, kiedy ojciec przestał pracować, w domu zaczęło brakować pieniędzy.
To wtedy twoja mama zatrudniła się przy obieraniu?
Mama poszła do pobliskiego gospodarstwa, bo słyszała, że szukają kogoś do cebuli i płacą przyzwoicie. Popracowała tam 3 miesiące i ściągnęła mnie do siebie. Mówiła, że to robota jak każda inna, a pieniądz nie śmierdzi. I tak siedzę tam już drugi rok.
Możesz zdradzić, ile wynosi średnia stawka?
U nas jest tak, że dostajemy tygodniówki. Pracuję 3-4 dni w tygodniu po 10 godzin. Dostaję wtedy po 450-600 zł na tydzień.
Czyli zarabiasz około 15 zł za godzinę?
No tak, na to by wychodziło.
To dużo?
Pewnie można zarobić więcej, ale w sumie nie narzekam. Miesięcznie wyciągam nawet 2400, czasami więcej. Jeśli np. obiorę któregoś dnia wyjątkowo dużo, dostaję kilka dyszek premii. Dzięki temu w domu stać nas na rachunki, a i mi czasami udaje się coś odłożyć.
Czyli większość pieniędzy oddajesz rodzicom?
Nie taką większość od razu. Dorzucam się do rachunków i zakupów. Tak 1000 zł zostaje tylko dla mnie. 600 zł odkładam, 400 przeznaczam na kosmetyki, ubrania, czasami na jakieś kino albo dyskotekę.
Zdradzisz mi, jak wygląda twój typowy dzień przy obieraniu?
Pewnie. Rano wychodzę na halę jakoś przed 5. Na środku leży sterta cebuli, dookoła stoją stołki, na których siedzimy i zaczynamy. Obieram bez rękawiczek, żeby nie uszkodzić żadnej cebuli, bo wtedy potrącają mi z wypłaty. Musimy ściągać łuski i błonkę. Czyste cebule wrzucamy do wiaderka, które szefostwo przesypuje do kontenerów. Dziennie obieram mniej więcej 200 kg. Jak mam gorszy dzień, to około 130.
Muszę cię o to zapytać. Kiedy obierasz, nie zalewasz się łzami? W końcu to cebula.
Wiesz co, na początku wyłam strasznie. Szczypały mnie dłonie, oczy miałam przekrwione tak, że myślałam, że mi wypłyną. Teraz jest już dużo lepiej, ale ręce dalej mam podrażnione, a oczy czasami jeszcze pieką.
Udało ci się jakoś do tego przyzwyczaić?
Do tego nie da się tak do końca przywyknąć. Z czasem jest lżej, ale to nigdy nie mija. Próbowałam już obierać w goglach, zatykać nos, ale to niewiele pomagało przy takiej ilości cebuli. Trudno. Jakoś to trzeba znieść.
A jak z szefostwem? Są w porządku?
Bardzo. To małżeństwo w wieku moich rodziców. Sympatyczni ludzie. Nie wymagają nie wiadomo czego, rozumieją, kiedy się ktoś źle czuje, zawsze mamy pod dostatkiem ciepłej herbaty, około 12 jest obiad. Niczego nam nie brakuje.
Mówiłaś, że pracujecie na hali. Tak jest przez cały rok?
Tylko kiedy jest ziąb. Latem obieramy na podwórku. Wygodniej i przewiew jest. Wtedy najmniej pieką oczy. W hali za to sucho i na łeb nie leci. Zimą to wygoda.
Czy masz już jakiś plan, na co wydasz oszczędności?
Chciałabym wyprowadzić się od rodziców. Może przenieść do miasta, znaleźć pracę na stałe. Zawsze chciałam być fryzjerką. W sumie to jestem po zawodówce, gdzie tego się właśnie uczyłam. Może uda mi się znaleźć fuchę w jakimś salonie, wynająć kawalerkę… pożyjemy, zobaczymy.
To piękne plany, większość dziewczyn w twoim wieku powiedziałaby, że oszczędza na telefon, wakacje na Dominikanie albo na markową torbę.
Ja nie potrzebuję takich bajerów. Chcę wieść tylko spokojne życie ze znajomymi i jakimś miłym facetem, jeśli Bóg pozwoli.
Czy spotykasz się z kimś teraz?
Niestety nie. Kiedy pracujesz przy cebuli, nie jest łatwo o romanse. Wychodzę rano, wracam późno i tak mi leci czas. Kiedy mam wolne, to pomagam w domu rodzicom. Mamy kury, krowę, kilka gęsi. Trzeba to wszystko obejść. Jak już mam szansę kogoś poznać, to na dyskotece, ale chodzę rzadko, a i warunki są niesprzyjające.
Co masz na myśli, mówiąc "niesprzyjające warunki"?
Wiem, że chcesz o to zapytać, ale ci głupio. Tak, śmierdzę cebulą. Nic nie mogę na to poradzić. Przed wyjściem do ludzi szoruję się ryżową szczotką od góry do dołu, perfumuję się, a i tak cały czas czuć.
Ubrania przesiąkają zapachem? Włosy?
Najgorzej jest z rękami. Palce mam tak przesiąknięte tym smrodem, że aż wstyd komuś podać rękę. Głupio mi, wiadomo. Młoda dziewczyna, całkiem niebrzydka, a śmierdzi. Wiem, że chłopaka na to nie poderwę.
Spotkałaś się kiedyś z odrzuceniem ?
Raz tak było. Byłyśmy z koleżanką na dyskotece w pobliskim mieście. Była świetna zabawa, tańczyłyśmy, piłyśmy piwo, żyć nie umierać. I wpadł mi w oko jeden chłopak. Wysoki blondyn, wysportowany. Ładne zęby, elegancka koszula – materiał na męża normalnie.
Czemu nie wyszło?
Podeszłam do niego zagadać, ale po kilku minutach rozmowy on tylko zapytał, czemu tak ode mnie śmierdzi i nagle magia prysła. Od tego czasu wstydzę się do kogokolwiek zagaić. Może kiedy się przeprowadzę, uda mi się z kimś związać. Bardzo bym chciała.
Z chłopakami ci się nie układa, ale mówisz, że masz koleżanki i znajomych. Jak wyglądają wasze relacje?
Mam jedną przyjaciółkę od serca, z którą znam się od podstawówki. Ona rozumie moją sytuację i pracę. Nigdy nie mówiła mi, że śmierdzę, albo że jestem "cebularą", a i tak czasami mnie nazywali. Dzięki niej czuję się zupełnie normalną młodą dziewczyną. Mam jeszcze kilka koleżanek, które też są bardzo w porządku wobec mnie. Same są ze wsi, wiedzą, jak jest z robotą. Ale tylko mojej przyjaciółce mogę się ze wszystkiego zwierzyć. Czasami zbieramy się razem w domu którejś z nas i pijemy wino, oglądamy jakiś film w internecie i gadamy o chłopakach.
Czyli robicie to, co większość typowych 20-latek?
Dokładnie. To, że obieram cebulę nie sprawia, że myślę jak totalna wieśniara, która nie ma o niczym pojęcia. Mam takie same marzenia, plany i zachowania, jak każda dziewczyna po 20-stce.
Jak długo zamierzasz jeszcze pracować przy obieraniu cebuli?
Zależy jak szybko odłożę pieniądze. Pewnie tak jeszcze ze 3 lata. Wtedy będę miała zapas, żeby wyprowadzić się i zapłacić za czynsz przez kilka miesięcy. W tym czasie może uda mi się znaleźć pracę i później jakoś się to potoczy.
A co z rodzicami?
Oboje chcą dla mnie jak najlepiej. Mama mówi, że powinnam jechać i robić to, co mi serce dyktuje. Zapewnia mnie, że sobie poradzą, ale ja i tak będę im przysyłać pieniądze, jeśli uda mi się coś zaoszczędzić. Na pewno nie zostawię ich samych sobie.
W takim razie zapytam cię jeszcze, jakie jest twoje największe marzenie w tej chwili?
Może to zabrzmi nudno, ale marzę o miłym mężu, który będzie mnie dobrze traktował i nie będzie pił. O dwójce zdrowych dzieci i małym domku gdzieś blisko miasta. No i o własnym salonie fryzjerskim. Może kiedyś uda mi się to wszystko osiągnąć.
Poruszyła was historia Malwiny? Może znacie podobne historie młodych ludzi, którzy ciężko pracują i chcą opowiedzieć o swoich marzeniach? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz także: 11 pytań o schizofrenię paranoidalną