"Mogę być winna grosika" i inne denerwujące zachowania przy kasie
O ile nie mamy szczęścia do kas samoobsługowych czy zakupów on-line, to wyjście do sklepu po bułki i mleko wiąże się z bliskim spotkaniem z kasą i kasjerką/kasjerem. Średnio 9/10 takich przypadków obfituje w irytujące zachowania. Najpopularniejsze potrafią wyprowadzić z równowagi.
"Ważymy na sklepie"
Trzy pomidorki, kiść winogron i cebula. Każdy z produktów zapakowany w osobną torebkę lub foliową siateczkę i wyłożony na taśmę. Do kasjerki zostało już tylko 3,2,1… Tuż przed momentem "nabijania" na kasę słyszymy zatrważające "ważymy na sklepie". Na nic wyjaśnienia, że nie uświadczymy informacyjnej karteczki, a waga może i jest, ale ukryta pomiędzy poniedziałkową dostawą mandarynek a banerem "jedz 5 porcji warzyw i owoców dziennie". Albo się wracasz, albo z zakupu rezygnujesz.
"Naklejeczki i punkty"
Pytanie o punkty/naklejki/kartę stałego klienta* pada bardzo często. Oczywiście nie jest to widzimisię kasjerki, ale z góry ustalona polityka sklepu i programu lojalnościowego owego punktu. Niestety dla osób, które nie marzą maniakalnie o zabawce-truskawce, zniżce 17 proc. na kolejne zakupy czy fali newsletterów z promocjami typu 2za1, prośba o kartę czy propozycja założenia wywołuje ciarki. A gdy już zdecydujemy się na "zbieranie", okazuje się, że albo karta leży na komodzie w przedpokoju, albo nie spełniamy wymogu zakupów za minimum 29,99 zł, żeby owe punkty i zniżki uwzględnić. Bywa, że nasze "nie" to los szczęścia dla innych osób z kolejki, które marzą o kolejnej naklejce, pieczątce albo kuponie.
"Tylko w dwupaku"
Ulubiony napój albo puszka innego upragnionego produktu także lubią "sprawiać problemy". Okazuje się bowiem, że zakup w liczbie "1 sztuka" nie jest możliwy. "Tylko w dwupaku" albo "sprzedajemy w zestawach" zmusza do powrotu na sklep i zmiany planów. O ile widoczna byłaby informacja o tym, że rozrywać zgrzewek czy paczek nie można, o tyle byłoby o wiele łatwiej, ale niestety nie zawsze taka wiadomość jest skierowana do klienta i weź się człowieku domyślaj.
Dotykanie ręki
Może to próba złapania bliższego kontaktu, może indywidualne przyzwyczajenie, ale "smyranie" dłonią przez kasjera lub kasjerkę w trakcie uiszczania płatności może zirytować. Dotykowa opcja płatności kartą w tej sytuacji może być jednak rozwiązaniem. O ile nie spotka nas kolejne zdarzenie drażniące nerwy, czyli "błąd odczytu karty". Z drugiej strony, jeśli mielibyśmy brać pod uwagę kwestie higieny, to dotykanie sklepowych wózków czy koszyków, a także pieniędzy niewiele różni się od przypadkowego dotknięcia pani/pana za kasą.
Spakuj szybko albo zginiesz
Pęd między półkami, sprint do kasy, a później wyścigi pt. "kto pierwszy zapakuje zakupy". Od momentu wejścia do chwili wyjścia ze sklepu musimy mierzyć się z czasem. Skrócone miejsce do wyładowywania zakupów i pakowania ich do reklamówek lub toreb ekologicznych sprawia, że bez poturbowania, spojrzeń "spod byka" i chrząknięć z przekazem "szybciej" uda się tylko najzręczniejszym. Sytuację rozwiązuje nieco obecność życzliwego harcerza, choć i ten może być kłopotliwy, jeśli nie mamy drobnych w podziękowaniu lub dość dużo tupetu pozwalającego wykorzystać jego osobę.