Muszą robić testy bezdomnym. Zaskakujący wymóg rządzących
Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej wysłało rekomendacje do wojewodów ws. bezdomnych. Teraz schroniska muszą wymagać od każdego, kto do nich zapuka, okazania wyniku testu na Covid-19 albo zorganizować miejsce do kwarantanny. Nie wyjaśniono, skąd bezdomni mają wziąć pieniądze na wykonanie badania. Kierownicy schronisk główkują, jak rozwiązać problem, bo sezon zimowy coraz bliżej.
25.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 14:32
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Codzienność bezdomnego zawsze była obarczona wieloma trudami. Teraz doszedł kolejny, o nazwie koronawirus. A właściwie to koronawirusowe obostrzenia, bo samo ryzyko zarażenia nie jest przez nich postrzegane jako największe zagrożenie. To zima jest głównym determinantem życia bezdomnego. I właśnie nadchodzi.
Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej zaapelowało do wojewodów o udzielenie pomocy bezdomnym i przygotowało wytyczne dla prowadzących różnego rodzaju placówki wsparcia. Z zaleceń wynika m.in., że każdy, kto chce dostać się do schroniska, musi okazać negatywny wynik testu na Covid-19 bądź odbyć dziesięciodniową kwarantannę w izolatorium.
Monika Zielińska, która zarządza Ośrodkiem Wsparcia dla Osób Bezdomnych w Lublinie, ciężko wzdycha, gdy pytam ją, w jaki sposób przeorganizowali funkcjonowanie placówki. – To jest bardzo trudna sytuacja, bo pismo nie precyzuje, kto ma pokrywać koszty testów, więc wychodzi na to, że bezdomni mają płacić sami. A wszyscy doskonale wiemy, że to jest raczej niewykonalne – zauważa.
W związku z tym lubelski ośrodek zaczął zbierać pieniądze i główkować nad logistyką testowania bezdomnych. Szczęście w nieszczęściu, ponieważ obecnie ośrodek jest zamknięty z powodu… koronawirusa, który został wykryty u jednego z podopiecznych. – Poszedł do szpitala na drobny zabieg i tam zrobiono mu obowiązkowy test – wyjaśnia Zielińska.
Przyjmowanie nowych osób jest zawieszone od tygodnia, dlatego teraz władze ośrodka mają chwilę, aby przygotować nowe zasady. – Znaleźliśmy klinikę, która zgodziła się wykonywać badania za 100 złotych od osoby i zapewniła, że wyniki będą nam przekazywane w ciągu kilku godzin. Jeśli badany będzie zdrowy, to wpuścimy go do ośrodka – tłumaczy.
A co gdy okaże się zarażony? – Wtedy trafi do izolatorium. To jest dobre rozwiązanie, ponieważ chorzy będą przebywać w odosobnieniu, ale niestety problemem jest zbyt mała liczba dostępnych miejsc. W Lublinie jest tylko jedna taka placówka z 15 łóżkami. Teoretycznie każde schronisko powinno obecnie dysponować swoim izolatorium, ale my nie mamy gdzie go zrobić. Nie mamy wolnych pokoi z oddzielnymi wejściami i łazienkami – wyjaśnia kobieta.
Kolejnym zmartwieniem kierowniczki ośrodka w Lublinie jest znalezienie rozwiązania w sytuacji, gdy straż miejska zacznie przywozić po zmroku zmarzniętych bezdomnych. – Musimy znaleźć osoby, które będą mogły wykonywać testy w nocy. Jeśli nagle przyjedzie do nas kilku bezdomnych, to nie będziemy mieli gdzie ich przetrzymać do rana – tłumaczy. – Potrzebujemy zarówno ludzi, jak i pieniędzy, żeby to wszystko jakoś funkcjonowało – dodaje.
Wszystkie ręce na pokład
Z podobnymi problemami mierzy się Łódź. W połowie listopada arcybiskup Grzegorz Ryś wyszedł na ambonę katedry i poprosił wiernych, aby dołączyli do nowej akcji charytatywnej zorganizowanej przez Caritas. Organizacja postanowiła zbierać pieniądze na testy covidowe dla bezdomnych. "Jeden kosztuje pięćset złotych. Ja już przekazałem ze swojej kieszeni środki na pięć takich testów" – zachęcił duchowny.
W ciągu tygodnia 785 osób wpłaciło datki i w sumie udało się zebrać 150 tys. złotych. – Jak dobrze, że arcybiskup poprosił ludzi o pomoc, bo jeszcze zima się nie zaczęła, a nam już się kończyły pomysły skąd brać pieniądze na testy – mówi mi Wielisława Rogalska, prezeska Stowarzyszenia Brata Alberta w Łodzi.
Ponadto łódzki Caritas stworzył w ośrodku rehabilitacyjno-wypoczynkowym w Drzewocinach miejsca, gdzie każdy bezdomny będzie mógł zaczekać na wynik testu lub pozostać tam na kwarantannie.
Wielisława Rogalska wie, że obowiązkowe testy pozwolą zapobiec przyjmowaniu bezdomnych z koronawirusem, ale nie wyeliminują całkowicie ryzyka pojawienia się choroby w ośrodku. – Dlatego postanowiliśmy, że wprowadzamy zakaz opuszczania terenu naszej placówki. Coś za coś – podkreśla. Podobną regułę chce wprowadzić Monika Zielińska z Lublina. – Premier sam apeluje, żeby zostać w domu. Ci ludzie nie mają swoich domów, więc po prostu będą u nas – tłumaczy.
Założenie teoretycznie jest dobre, ale w praktyce może przynieść odwrotny skutek. Robert Grabowski, społecznik ze Szczecina, który od lat pomaga bezdomnym, podejrzewa, że wiele z tych osób nie będzie chciało pójść do schroniska, z którego nie można wyjść. – Ci ludzie są przyzwyczajeni do pewnego stylu życia. Trudno będzie im z dnia na dzień zrezygnować ze szwendania się czy alkoholu – tłumaczy w rozmowie z WP Kobieta.
Wsparcie na nowych zasadach
Wielu bezdomnych unika schronisk jak ognia. – Właśnie wiozę w bagażniku namiot i śpiwory dla takiego młodego chłopaka i jego dziewczyny. Kombinują, jak mogą, żeby gdzieś się przespać. A to na dworcu, a to gdzieś w parku – opowiada. – Próbuję namówić ich na schronisko, ale nie chcą o tym słyszeć – dodaje.
Robert Grabowski od lat, dzięki wsparciu lokalnych restauracji oraz instytucji, organizuje cotygodniowe spotkania przy zupie dla ubogich i bezdomnych szczecinian. Każdy mógł zaspokoić głód, skorzystać z pomocy medycznej czekającej w namiocie polowym, a przede wszystkim porozmawiać.
Pandemia wymusiła zmianę zasad. –  Prosimy wszystkich, aby rozchodzili się od razu po otrzymaniu jedzenia, a jeśli chcą, aby obejrzał ich lekarz, to mogą dwa razy w tygodniu zapukać do drzwi sióstr Kalkutek, które zgodziły się utworzyć u nich punkt medyczny – mówi.
Ponadto Grabowski oraz kilku wolontariuszy w każdą sobotę rozwożą paczki żywnościowe w miejsca, gdzie zazwyczaj koczują bezdomni. – Rozdajemy jedzenie i podstawowe środki czystości. Przygotowanie takich paczek kosztuje, dlatego właśnie jesteśmy w trakcie zbiórki pieniędzy oraz butów. Założyliśmy, że potrzebujemy 30 tysięcy złotych, aby móc do marca robić po 50 paczek tygodniowo – tłumaczy.
Już teraz udało się zebrać oszacowane środki, dlatego Robert Grabowski zdecydował, że nadwyżka pieniędzy będzie przekazana na testy covidowe dla niepełnosprawnych bezdomnych. – W Szczecinie zdecydowano, że każdy, kto chce trafić do schroniska, musi przejść dziesięciodniową kwarantannę w izolatorium. Jednak chcemy, aby ci z amputowanymi kończynami czy innymi poważnymi schorzeniami mogli szybciej trafić do ośrodka – tłumaczy.
Nie każde miasto dostosowuje się do zaleceń rządzących w kwestii wsparcia osób bezdomnych. Rzeczniczka prasowa Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Krakowie stwierdziła, że nie słyszała, aby w schroniskach czy noclegowniach podlegających MOPS-owi wprowadzono obowiązkowe testy bądź kwarantanny. – Trudno byłoby nad tym zapanować i tak naprawdę trzeba byłoby badać ich co dwa dni. Ale ci ludzie nie przemieszczają się jakoś przesadnie. Czasem wyjdą przejść się czy coś załatwić i tyle – mówi Agnieszka Pers w rozmowie z WP Kobieta.
W związku z tym jak na razie w Krakowie każdy bezdomny może w dowolnej chwili zatrzymać się w schronisku. Potencjalnych chętnych może być całkiem sporo, ponieważ zwiększa się skala bezdomności w tym mieście, a poinformował o tym sam dyrektor krakowskiego MOPS-u, Witold Kramarz. – Szacuje się, że w ciągu roku w Krakowie przebywa około 2,3 tys. osób bezdomnych – przyznał w lutym podczas rozmowy z lokalnymi mediami.
Co z wigilią?
Osoby zaangażowane w pomoc bezdomnym mają jedno wspólne marzenie: "Oby ta zima była łagodna, a ludzie łaskawi". Brak dachu nad głową to poważny problem, ale w grudniu często bardziej uwiera poczucie osamotnienia. Do tej pory namiastkę świątecznej atmosfery dawały spotkania wigilijne organizowane przez różnego rodzaju instytucje czy ludzi dobrej woli. W tym roku w najlepszym wypadku skończy się na wydawaniu paczek żywnościowych. – Nie mamy innego wyjścia – mówi ze smutkiem w głosie Monika Zielińska zarządzająca schroniskiem w Lublinie.
– Ci ludzie naprawdę zasługują na pomoc. Można nieźle zdziwić się, słysząc, co robili, zanim wylądowali na ulicy, np. jeden był kucharzem na statku i opłynął prawie całą kulę ziemską, a drugi to były mistrz świata w breakdance – dodaje z kolei Robert Grabowski, który również powoli zaczyna myśleć nad świątecznymi paczkami dla szczecińskich bezdomnych.
Zapytaliśmy Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej, czy zamierza pomóc bezdomnym w dobie pandemii, czy poprzestaje jedynie na rozesłaniu procedur, do których muszą dostosować się wojewodowie. W odpowiedzi dowiedzieliśmy się, że udzielanie schronienia i posiłku bezdomnych należy do zadań własnych gminy, ale ministerstwo przekazało z rezerw strategicznych płyny do dezynfekcji, maseczki czy rękawice. Ponadto w ramach programu pomocy żywnościowej zwiększono limit żywności, która może zostać wydawana bezdomnym.
Na pytanie o finansowanie testów biuro prasowe MRiPS odpowiada jedynie: "W obecnym stanie prawnym nie ma regulacji obligujących osoby bezdomne do wykonania badania na podstawie skierowania do placówki, dlatego Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej jest w kontakcie z Ministerstwem Zdrowia w temacie uregulowania niniejszej kwestii".