Blisko ludziNabrani na "tureckie zęby". Dentyści patrzą i nie wierzą

Nabrani na "tureckie zęby". Dentyści patrzą i nie wierzą

Z wakacyjnego raju przywożą nie muszelki i piękne wspomnienia, ale nowe uzębienie. Rosnąca popularność wyjazdów medycznych niepokoi jednak wielu europejskich stomatologów. Co mają do zarzucenia "Turkey teeth"?

Wstawienie implantów czy licówek to zazwyczaj kosztowny zabieg
Wstawienie implantów czy licówek to zazwyczaj kosztowny zabieg
Źródło zdjęć: © Adobe Stock, TikTok

03.08.2022 13:12

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Turcja od lat jest jednym z najpopularniejszych kierunków wakacyjnych. Przyciąga pewną pogodą, pięknymi plażami i pysznym jedzeniem, ale przyjezdni coraz częściej doceniają coś jeszcze. Mowa o tzw. turystyce medycznej, która kwitnie w kraju na pograniczu Europy i Azji.

Z leżaka na fotel dentystyczny

Ręce pełne roboty mają szczególnie tureccy chirurdzy plastyczni oraz lekarze zajmujący się medycyną estetyczną. Europejczycy doceniają ich szeroką ofertę, a przede wszystkim stosunkowo niskie ceny. Koszt implantów piersi, powiększenia pośladków czy przeszczepu włosów jest o wiele niższy, niż np. w polskich klinikach.

Na brak pracy nie narzekają również tamtejsi stomatolodzy, dzięki którym możemy liczyć na tanie i spektakularne "Turkey teeth". W ten sposób określane jest zjawisko podróżowania do Turcji po piękny uśmiech. Wcale nie tak rzadkie, na co najlepszym dowodem są liczne relacje w mediach społecznościowych opatrzone hashtagiem #turkeyteeth.

Osoby niezadowolone z naturalnego zgryzu mogą liczyć na przyjazną dla portfela metamorfozę. W czasie jednego wyjazdu możliwe jest wstawienie implantów lub licówek wszystkich zębów. Koszt całego zabiegu może zamknąć się w 20-30 tysiącach złotych, a niektórzy dentyści biorą nawet o połowę mniej. W Polsce pojedynczy implant to koszt 3-4 tysięcy złotych.

Co może pójść nie tak?

Oszczędność jednak nie zawsze popłaca, na co najlepszym dowodem są zdjęcia i nagrania udostępniane przez kolejnych pacjentów. Wielu z nich opowiada o bolesnych powikłaniach i konieczności leczenia - już w ojczyźnie. Ostatnio głośno było o Brytyjce, która kilka miesięcy po wizycie w Turcji nadal boryka się z efektami ubocznymi. W przypadku Katie Inglis konieczne było leczenie kanałowe aż 13 zębów, które ucierpiały na skutek przedostania się masy wyciskowej do dziąseł.

Jednorazowy przypadek? Nic z tych rzeczy. Jak wynika z sondażu przeprowadzonego na zlecenie Brytyjskiego Stowarzyszenia Stomatologicznego na grupie ponad tysiąca dentystów, aż 95 procent z nich miało do czynienia z pacjentami, którzy wymagali pilnej pomocy po "leczeniu" zębów za granicą. A to kosztuje o wiele więcej, niż wcześniej zaoszczędzimy.

"Turkey teeth" swoją "sławę" zawdzięczają nie tylko możliwym komplikacjom. Według cytowanego przez "The Indian Express" stomatologa, doktora Sumana Yadeva, od razu rzucają się w oczy. - To bardzo białe, idealnie prostokątne i atrakcyjne wizualnie zęby, w których gustują milenialsi i gwiazdy mediów społecznościowych - tłumaczy.

Do najczęstszych powikłań należą: uszkodzenia nerwów, ubytki w tkankach, przewlekły ból, opuchlizna, stany zapalne, trudności z przeżuwaniem czy podrażnienie dziąseł. Niektórzy eksperci mówią wręcz o obumarciu i "gniciu" zębów. Oczywiście nie jest to reguła i zawsze warto sprawdzić, jaką renomą cieszy się konkretna klinika.

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Komentarze (87)