Córka Kaczmarskiego ujawniła, co robił ojciec. Psycholożka komentuje
Patrycja Volny odważyła się opowiedzieć o trudnym dzieciństwie i krzywdach, jakie doznała ze strony ojca. Dlaczego porusza ten temat po wielu latach? - Przeszła bardzo długą, dramatyczną drogę - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską o córce Kaczmarskiego psycholożka i psychoterapeutka Dorota Minta.
22.11.2024 | aktual.: 22.11.2024 12:57
Patrycja Volny zdecydowała się opowiedzieć o trudnym dzieciństwie. Córka Jacka Kaczmarskiego wydała autobiografię "Niewygodna". W ostatnim czasie udzieliła też kilku wywiadów. - Myślę, że pewne rzeczy wracają, kiedy jesteśmy dojrzalsi i na to gotowi. Mnie się wszystko przypomniało z bardzo konkretnymi szczegółami: pasek na pościeli, zapach - mówiła w rozmowie z "Wysokimi Obcasami".
Osoby z doświadczeniem przemocy doznanej ze strony najbliższych potrzebują czasu, aby zdać sobie sprawę z tego, co przeżyły, i zabrać głos. - Z punktu widzenia psychoterapii to bardzo częste, że trzydziesto-, czterdziestokilkuletnie osoby będące dorosłymi dziećmi alkoholików i te, które doznały przemocy w dzieciństwie, przychodzą po pomoc po latach. Dopiero wtedy nabierają perspektywy, zdają sobie sprawę, że są w stanie coś zmienić. Wcześniej winią siebie za to, co się stało. I stąd się pojawiają zachowania destrukcyjne - wyjaśnia podczas rozmowy z Wirtualną Polską Dorota Minta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Historia Patrycji Volny okiem psychologa. "Konsekwencje tamtej przemocy"
Patrycja Volny wspomina m.in. o tym, jak ojciec popchnął ją w pociągu, przez co uderzyła się głową o wystający gwóźdź. Innym razem, kiedy nie chciała zjeść ziemniaków, Kaczmarski rozsmarował jej posiłek na twarzy. W publikacji "Niewygodna" 36-latka mówi też o własnych problemach z alkoholem, narkotykami, o anoreksji.
- To konsekwencje tamtej przemocy. To, co opisuje pani Patrycja Volny jest niestety modelowym, typowym efektem doznania agresji przez dziecko. Najdotkliwszą przemoc serwują dzieciom ich najbliżsi, przeważnie rodzice - zaznacza Dorota Minta.
Psycholożka zwraca jednak uwagę, że córka Kaczmarskiego opisuje wydarzenia w sposób bardzo wyważony.
- Ona potrafi, opierając się trochę na tym dziecięcym, bezwarunkowym zaufaniu do rodzica, mówić też o dobrych rzeczach, które zauważała w ojcu. Myślę, że to jest właśnie efektem tego, że przeszła bardzo długą, dramatyczną drogę. Wielokrotnie ofiary przemocy fizycznej, też seksualnej, psychicznej w dzieciństwie, mają skłonności do izolacji społecznej, stanów depresyjnych, do bardzo niskiego poczucia własnej wartości. Pojawiają się zaburzenia typu depresyjnego, anoreksja, szukanie ucieczki od wewnętrznego chaosu w używkach - zaznacza ekspertka.
Dorota Minta podkreśla, że takie wyznanie, dotyczące traum z dzieciństwa i przemocy doznanej ze strony bliskiej osoby, zawsze jest trudne. Niezależnie od tego, ile upłynęło czasu od traumatycznych wydarzeń. - Bardzo często trudno nam powiedzieć otwarcie, że krzywdy doznaliśmy od kogoś, kogo jednocześnie kochamy - zaznacza ekspertka.
"Mnie to w ogóle nie dziwi"
Dorota Minta przyznaje, że miewa starsze od Patrycji Volny pacjentki oraz pacjentów, którzy przychodzą z problemami mającymi początek w tym, czego doświadczyli jako dzieci.
- To są bardzo charakterystyczne ścieżki. Próba poradzenia sobie z tym, co się przeżyło, często najpierw jest autodestrukcyjna. Bywa, że te dzieci, potem nastolatki i dorośli chcą ukryć to, co się działo w domu, ponieważ z jednej strony ojciec czy matka był oprawcą i przemocowcem, z drugiej - mowa o rodzicu. Dziecko, szczególnie to małe, ufa rodzicowi, kocha go bezwarunkowo - tłumaczy Wirtualnej Polsce ekspertka.
Psycholożka podkreśla, że decyzja Patrycji Volny o tym, aby zabrać w tej trudnej sprawie głos właśnie teraz, nie jest niezwykłe.
- Mnie to w ogóle nie dziwi. Dorosłe ofiary przemocy, bardzo często, nawet po czterdziestce, zaczynają pracować nad sobą, spotykając na swojej drodze kolejne trudne sytuacje w życiu. Wchodzą w przemocowe związki, takie, w których są lekceważone, wykorzystywane. I dopiero kilka takich potknięć albo nawet upadków powoduje, że zaczynają szukać pomocy - zaznacza Dorota Minta.
Ekspertka zaznacza, że w jednym z wywiadów Patrycja Volny powiedziała, że napisała "Niewygodną", aby żadna dziewczynka, czy chłopiec, nie bał się powiedzieć "sprzeciwiam się".
- Niedawno mieliśmy Międzynarodowy Dzień Przeciwdziałania Przemocy wobec Dzieci. My, dorośli, nie ufamy dzieciom, które mówią, że są ofiarami przemocy ze strony bliskich. A powinniśmy je wysłuchiwać i bezwzględnie wierzyć. Lepiej, jeżeli to dziecko powie coś nadmiarowo, a my przyjdziemy z pomocą, niż powiemy: "Ach nie opowiadaj, przecież twój tatuś jest taki dobry, twój tatuś jest taki miły". Tak jak w przypadku Jacka Kaczmarskiego. Wszyscy go uwielbiali, wielki artysta; taki mit za tym szedł. A ja pamiętam go pijanego - kwituje psycholożka.
Dorota Minta zwraca też uwagę na fakt, że Patrycja Volny, przywołując traumatyczne wspomnienia z dzieciństwa, wykazała się umiejętnością oddzielenia sztuki, która potrafi być wielka, od oceny jej twórcy jako człowieka. - To, co zrobiła pani Patrycja, jest bardzo odważne - podsumowuje ekspertka.
Rozmawiała Zuzanna Sierzputowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl