W Polsce najwięcej jest "zabójstw emocjonalnych". Tak mszczą się mężczyźni

Brutalna przemoc domowa ma miejsce też w Polsce - fot. poglądowe
Brutalna przemoc domowa ma miejsce też w Polsce - fot. poglądowe
Źródło zdjęć: © Adobe Stock

17.09.2024 06:00, aktual.: 17.09.2024 13:33

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Szacuje się, że co 11 minut gdzieś na świecie kobieta ginie z rąk partnera bądź najbliższej rodziny. Do brutalnych skutków przemocy domowej dochodzi również w Polsce. Psycholog śledcza Justyna Poznańska w rozmowie z Wirtualną Polską zwraca uwagę na tzw. ciemną liczbę zabójstw.

Lekkoatletka Rebecca Cheptegei z Ugandy została oblana benzyną i podpalona przez swojego partnera. Oparzenia pokrywały ponad 80 proc. jej ciała, zmarła w wyniku niewydolności narządów. Z kolei w sądzie Federalnym w Lozannie toczy się sprawa oskarżonego 41-latka, który przyznał się do zamordowania Kristiny Joksimovic. Mężczyzna udusił swoją żonę, byłą modelkę i finalistkę Miss Szwajcarii z 2007 roku. Kobieta została znaleziona martwa w swoim domu w lutym 2024 roku.

Według badań przeprowadzonych przez ONZ Women, na świecie co 11 minut kobieta ginie z ręki członka własnej rodziny. Do brutalnej przemocy domowej dochodzi również w Polsce.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"O takim przypadku dawno nie słyszałam"

Psycholog śledcza Justyna Poznańska twierdzi, ze zarówno przypadek Joksimovic, jak i Rebecci Cheptegei to prawdopodobnie zabójstwo impulsywne. W przypadku ugandyjskiej lekkoatletki, gdzie najpierw zginęła kobieta, a później, w wyniku oparzeń doznanych w trakcie ataku, jej oprawca, bardzo możliwe, że mamy do czynienia z tzw. samobójstwem poagresyjnym, w którym to sprawca najpierw zabija z zemsty ofiarę lub inną osobę najbliższą, a następnie popełnia samobójstwo. Nie można wykluczyć, że i w tej sytuacji tak było.

- Partnerzy nie mogą się porozumieć, dochodzi do eskalacji konfliktu. Mężczyźni mszczą się najczęściej poprzez zabicie wspólnego dziecka, ale bywa też, że zabijają właśnie kobietę, a potem próbują odebrać życie sobie - wyjawia.

Utrata kontroli

Konflikty między partnerami na tle m.in. emocjonalnym, ale też seksualnym czy finansowym, mogą narastać, kiedy mężczyzna ma poczucie utraty kontroli nad partnerką, która "ucieka", wyjeżdża w delegacje, poszerza zakres swoich obowiązków. Póki partnerzy mają wspomnianą kontrolę nad kobietą, czują się bezpiecznie. Utracenie tej kontroli powoduje narastające zachowania agresywne. 

- To są z reguły mężczyźni słabsi. Tacy, którzy wybierają silniejsze kobiety, mają poczucie niskiej wartości. Mogą być narcystyczni w codziennym funkcjonowaniu, ale osobowościowo są słabi, zależni. W momencie gdy partnerka rozwija się zawodowo, mężczyźni czują się niepotrzebni. Włącza im się poczucie dużej krzywdy i powoduje eskalujące konflikty - wyjaśnia Justyna Poznańska.

Kobiety nie rozumieją takich zachowań - i słusznie. Wspomniane sytuacje nie stanowią powodu do agresywnych zachowań. Zabójstwo jest tu finałem przemocy fizycznej i psychicznej.

"Ciemna liczba zabójstw"

W Polsce również pojawiają się sprawy z takim rodzajem działań. Narzędziem zbrodni najczęściej jest nóż, ale zdarzają się też uduszenia. 

- Najwięcej jest zabójstw emocjonalnych. Przyjmuje się, że stanowią one ok. 70 proc. wszystkich przypadków. Spośród tych bardzo dużą część stanowią zabójstwa partnerskie. Znacznie rzadziej zabójstwa dokonuje kobieta (ok. 11-12 proc.), cała reszta to są mężczyźni - mówi ekspertka, powołując się na Badania Instytutu Ekspertyz Sądowych.

Psycholog śledcza przywołuje historię zaginionej w Niemczech Polki, która wreszcie ujrzała światło dzienne. Po latach (Dorota Gałuszka-Granieczny zaginęła w październiku 2016 roku) o zabójstwo kobiety oskarżono jej męża.

- Dorota rzekomo wyszła z domu po kłótni z mężem. Po latach, kiedy mężczyzna zdążył się już przeprowadzić, w szopie na tyłach nowego domu policja znalazła szczątki kobiety - wspomina Justyna Poznańska.

Jak dodaje psycholog, im bliższa jest relacja emocjonalna pomiędzy przestępcą a ofiarą, tym tych działań asekuracyjnych, zabezpieczających sprawcę przed odpowiedzialnością karną, jest więcej.

- W Polsce również mamy do czynienia z takimi sprawami. Bardzo często są zakamuflowanymi zaginięciami - tzw. ciemna liczba zabójstw (obejmuje wszystkie te zdarzenia, których nie odnotowała policyjna statystyka; zdarzenia nieujawnione albo nieprawidłowo zakwalifikowane). Najczęściej to mąż zgłasza "zaginięcie" żony - dodaje ekspertka.

Przykładu nie trzeba daleko szukać. W czerwcu 2024 roku cała Polska żyła sprawą zaginionej 39-letnią Natalii z Gortatowa. Kobietę udusił jej mąż, który przyznał się do czynu po czasie. Początkowo utrzymywał, że w noc zaginięcia żony nie opuścił domu i nie wie, co się stało.

Ciała nie ma do dziś

25 lat więzienia. Taki wyrok usłyszał Marek G., były policjant, który zamordował swoją żonę, Annę Garską z Czeladzi. Pierwszy wyrok w sprawie zapadł w 2019 roku, Sąd Kasacyjny podtrzymał orzeczenie.

Psycholog śledcza przywołuje tę sprawę jako polski, flagowy przypadek z ostatnich lat, gdzie, mimo że nie zostało znalezione ciało, sąd podjął decyzję o przyznaniu w zasadzie najwyższego wymiaru kary dla podejrzanego. Ekspertka zwraca uwagę na niespójne zachowanie sprawcy, który zgodził się na wywiad dla jednego z programów telewizyjnych. 

- Żonę prawdopodobnie udusił kablem od suszarki, podczas gdy zażywała kąpieli w wannie. Małoletnia córka małżeństwa w tym czasie znajdowała się w domu. Do dziś nie wiadomo, gdzie wywiózł ciało Anny. Mężczyzna również podejmował szereg działań asekuracyjnych. Jej telefon wysłał do Niemiec, czym chciał spowodować, aby policja wzięła pod uwagę wersję, że żona wyjechała za granicę - wspomina ekspertka.

"W czterech ścianach". Problem przemocy domowej

Według policyjnych statystyk z 2023 roku w Polsce wypełniono 62 170 formularzy dotyczących Niebieskiej Karty. Zdecydowaną większość ofiar przemocy domowej, bo 51 631 zgłoszonych przypadków, stanowią kobiety. Dla porównania, liczba mężczyzn doznających przemocy domowej w tym samym okresie to zaledwie 9162 osoby.

Prawniczka dr Małgorzata Andrzejczak-Świątek podkreśla, że polskie prawo krajowe jest skorelowane z obowiązującymi standardami międzynarodowymi, wśród których w tym akurat aspekcie najważniejszą funkcję pełni konwencja stambulska.

- Ogólne regulacje prawne odpowiadają rzeczywiście zobowiązaniom międzynarodowym, niemniej, jak pokazują raporty instytucji międzynarodowych i krajowych, problem przemocy domowej wciąż istnieje. Często w formie utajonej, w tzw. czterech ścianach. Wynika to przede wszystkim z braku odpowiedniego poziomu świadomości społecznej, braku efektywnych działań organów państwa, ale też braku skutecznych rozwiązań systemowych - wylicza ekspertka.

Zauważa, że dane statystyczne dotyczące tzw. kobietobójstwa nie są precyzyjne, ponieważ w polskim prawie karnym takie przestępstwo nie jest zdefiniowane.

- Jeżeli przyjmiemy, że chodzi o zabójstwo, którego motyw jest ściśle powiązany z płcią, to również mamy do czynienia z różnymi typami i formami przestępstw. Mogą to być przestępstwa wkomponowane w mechanizm przemocy domowej, zbrodnie na tle seksualnym, tzw. zabójstwa honorowe, powiązane z określoną orientacją seksualną - wyjaśnia.

Przyczyn zjawiska należy zatem upatrywać w szeroko pojętej mentalności, przyzwolenia na dane działania czy zachowania, świadomości społecznej, ale także we wspomnianych rozwiązaniach systemowych, czyli współpracy organów, instytucji z zakresu ścigania, karania, ale także wsparcia psychologicznego i badania ryzyka przestępczości i zjawisk społecznych, które mogą mieć wpływ na liczbę i formę określonych przestępstw.

Ekspertka zwraca też uwagę, że często jest trudno wyjść z kręgu przemocowego. Nawet jeżeli prawo krajowe zapewnia skuteczne regulacje prawne, w ofierze pojawiają się mechanizmy pozaprawne, psychologiczne, takie jak wstyd, lęk, brak zaufania do organów ścigania, a także obawa zemsty ze strony oprawcy.

Zuzanna Sierzputowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i potrzebujesz rozmowy z psychologiem, zadzwoń pod bezpłatny numer 116 123 lub 22 484 88 01. Listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz też TUTAJ.

Źródło artykułu:WP Kobieta
premiumprzemoc domowazbrodnia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (42)
Zobacz także