Nastolatka uczyła się, jadąc autobusem. Jej notatki mówią wiele o polskiej szkole
Fotografia notatek nieznanej dziewczyny trafiła na Facebooka. Treści w ich zawarte zbulwersowały internautów. Temat przewodni: aborcja. Wystarczy przeczytać pierwsze zdanie i już wiadomo, że ten, kto się na nią zdecyduje, jest zabójcą. W końcu to "morderstwo dziecka w łonie matki" – brzmi treść definicji z zeszytu.
23.11.2017 | aktual.: 23.11.2017 13:30
Zdjęci opublikowano na facebook'owej grupie "Aborcyjny Dream Team on tour". To nieformalna inicjatywa uświadamiająca czym faktycznie jest aborcja. "Chcemy mówić o aborcji normalnie, bez tabu, bez dramatu, bez przekłamań, bez strachu. Jeździmy po Polsce i rozmawiamy o aborcji farmakologicznej oraz o innych metodach przerywania ciąży. Robimy to, bo jest to ważne i potrzebne" – piszą o grupie jej założycielki.
Administratorki grupy nie podają, kto im przysłał zdjęcie, ani gdzie dokładnie zostało zrobione. Nie znamy wieku nastolatki, miasta, a tym bardziej szkoły, do której uczęszcza. Ale to treść jest tu kluczowa. Fakt, że ktoś właśnie taką "wiedzę" przekazuje młodzieży, zbulwersował internautów.
We wpisie czytamy: "Dostałyśmy dziś zdjęcie z autobusu, na którym uchwycona została nastolatka ucząca się z notatek. Jak myślicie jaki to przedmiot? My obstawiamy 'stygmatyzacja aborcji po polsku'. (…)Aborcja to zabieg medyczny, a nie narzędzie do politycznych rozgrywek czy religijnej indoktrynacji!" – apelują założycielki grupy "Aborcyjny Dream Team on tour".
Gdy przyjrzymy się notatkom, znajdziemy w nich kilka intrygujących zdań dotyczących aborcji. "Skutki moralne – grzech. Nie wiem czy się śmiać, czy płakać" – czytamy w jednym z komentarzy. Z owej treści wynika, że aborcja jest morderstwem dziecka w łonie matki i mamy kilka sposobów, by jej dokonać. Metoda chemiczna, tłumaczona jest jako (uwaga!) – spalanie dziecka roztworem soli. Aborcja farmakologiczna to podanie tabletki, która zabija zarodek i pomaga wydalić go na zewnątrz. Co do metody mechanicznej, widać jedynie: "…dziecka na części i wydobycie na zewnątrz (szczypce, ssawki)".
Skutki to już klasyki padające z ust środowisk antyaborcyjnych. Fizyczne, to śmierć dziecka, bezpłodność. Widać też tajemniczo brzmiący fragment na temat zwiększenia prawdopodobieństwa chorób.
Internauci nie wytrzymali. "Ja wam powiem jedno. 'Módlmy się', żeby to była religia, a nie biologia. Ja pierd….". Ktoś inny z kolei wtrąca: "Nieważne, jaki to przedmiot. Trzeba nagłośnić sprawę i dowiedzieć się, z jakiej szkoły jest dziewczynka. Każdy ma prawo do swojej opinii, ale nauczanie nieprawdy w szkole i przekazywanie swoich upodobań politycznych, religijnych nie może mieć miejsca!". Na to jedna z matek odpowiada, że w takiej sytuacji od razu zmieniłaby swojemu dziecku szkołę. W sprawę zaangażowali się również panowie, ojcowie i mężowie: "Indoktrynacja religijna w polskich szkołach level hard... Ja naprawdę nie potrafię zrozumieć i nie chcę mi się wierzyć, dlaczego dzieciom i młodzieży wciska się tak obrzydliwe i niezgodne z nauką i medycyną bzdury demonizujące i stygmatyzujące aborcję" – oburza się mężczyzna.
Nazywanie aborcji "grzechem", sugeruje, że owe notatki zostały stworzone na lekcji religii. I tu rodzi się kolejna kontrowersja. Dlaczego te kwestie tak mocno frapuje katechetów, dlaczego pozwala się im omawiać to zagadnienie, skoro najpewniej nie posiadają oni ani wiedzy naukowej, ani medycznej? Jedna z internautek podsumowuje: "A ja myślałam, że religia to nauka o wierze i bogu, ale jak widać, zajmuje się również grzebaniem w pochwie i wtłaczaniem głupot młodym ludziom".