Blisko ludzi"Nie ma czegoś takiego jak niepotrzebny bunt". Psychoterapeutka o życiu z nastolatkami

"Nie ma czegoś takiego jak niepotrzebny bunt". Psychoterapeutka o życiu z nastolatkami

- 14-latki to jeszcze dzieci i nie można od nich oczekiwać, że będą umiały racjonalnie i dojrzale ocenić sytuację. Wywnioskować, że jeśli ktoś oferuje im pomoc w spełnieniu marzeń lub zabiera w modne miejsca, to później może oczekiwać czegoś w zamian - wyjaśnia psychoterapeuta Karolina Jarmołowicz. Podpowiada, jak zbudować relację i jak rozmawiać z dorastającą kobietą.

"Nie ma czegoś takiego jak niepotrzebny bunt". Psychoterapeutka o życiu z nastolatkami
Źródło zdjęć: © Getty Images
Klaudia Stabach

31.05.2020 | aktual.: 31.05.2020 14:05

Klaudia Stabach, WP Kobieta: Rodzice często skarżą się, że nie potrafią dotrzeć do swoich nastoletnich córek i czują, że one mają przed nimi tajemnice. Z czego to wynika?
Karolina Jarmołowicz, psychoterapeuta: To może zabrzmi banalnie, ale z braku dobrych relacji. Jeśli rodzic rozmawia z dzieckiem już od najmłodszych lat, jest otwarty na pytania, zapewnia, że zawsze można na niego liczyć, to wtedy buduje się zaufanie w dziecku.

Czyli nie można usprawiedliwiać kiepskich relacji np. młodzieńczym buntem?
Bunt nie musi oznaczać tego, że mamy złe relacje z rodzicami, tylko to, że chcemy spróbować zrobić coś po swojemu, doświadczyć czegoś, zweryfikować. Generalnie młodzieńczy bunt jest bardzo ważny, bo przez długi czas poznajemy wersję życia naszych rodziców i aby móc zdecydować, jak my chcemy żyć, to musimy w pewnym momencie trochę się zbuntować.

Nawet wtedy, gdy rodzice przekazują dobre wzorce i wydawałoby się, że bunt jest niepotrzebny?
Nie ma czegoś takiego jak niepotrzebny bunt. Dziecko nigdy nie będzie kopią swoich rodziców, ponieważ oni dorastali w innych czasach i siłą rzeczy inne okoliczności ich kształtowały. Pod tym względem 10 lat różnicy to już jest przepaść, a przecież między dziećmi i rodzicami jest 20, a nawet i 30 lat różnicy.

Różnica duża, a jednak niektórzy nastolatkowie chętnie nawiązują znajomości ze starszymi osobami.
To wynika z ogromnej potrzeby zaspokojenia potrzeb, które nie zostały zaspokojone w domu rodzinnym. Jeśli np. 14-letnia dziewczynka, która wychowywała się bez ojca, albo jej potrzeby były bagatelizowane w rodzinie, nagle zostaje w jakikolwiek sposób dostrzeżona przez inną dorosłą osobę, to czuje się wyjątkowo. Dostaje coś, na co wewnętrznie od dawna czekała. Takie dziewczynki są podatne na uwiedzenie przez dorosłego, bo ten dorosły daje im uwagę i poczucie wyjątkowości, chociaż niestety za wysoką cenę.

Czy da się pomóc dziecku w pokonaniu młodzieńczej naiwności?
Poziom naiwności zawsze jest adekwatny do wieku. Dziecko ma prawo do naiwności, bo takie jest dzieciństwo. Ma prawo wierzyć, że ktoś, kto się uśmiecha do niego jest przyjazny i nie chce zrobić mu krzywdy. Powinniśmy uczyć ostrożności generalnie po to, aby dzieci miały świadomość, że świat niesie ze sobą różne zagrożenia. Powinniśmy dawać dzieciom przekonanie: "My tobie ufamy, a co najważniejsze - ty możesz ufać nam. Wiedz też, że nie wszystkim można ufać".

Taki sam komunikat można dawać 14-latce?
14-latki to jeszcze dzieci i nie można od nich oczekiwać, że będą potrafiły racjonalnie i dojrzale ocenić sytuację. Wywnioskować, że jeśli ktoś oferuje im pomoc w spełnieniu marzeń lub zabiera w modne miejsca, to później może oczekiwać czegoś w zamian.

Czyli wychodzi na to, że młodymi osobami można łatwo manipulować?
Oczywiście, ale nie można mieć za to do nich pretensji. Rodzice powinni zmienić nastawienie w tej kwestii i zrozumieć, że dziecko nie jest w stanie od razu na chłodno ocenić sytuację i przerwać taką relację w odpowiednim momencie.

Nawet, gdy już widzi, że dzieje się coś złego?
Dziecku trudno jest właśnie odróżnić dobro od zła. Nie wie, gdzie są granice i to rola rodziców tego uczyć. Czasem, gdy się coś wydarzy trudnego, to górę bierze wstyd, obawa przed ośmieszeniem, karą, krytyką. Z perspektywy dziecka wiele sytuacji jest bez wyjścia. Nie można oczekiwać od niego, że będzie widziało swoją sprawczość w sytuacjach, gdy z zasady dziecko jest właśnie bezbronne i bezradne.

Czy rodzic może jakoś to zmienić?
Jeśli będziemy od najmłodszych lat budować dobre relacje z dzieckiem poprzez częste rozmowy i pokazywanie, że ma ono w nas oparcie, że jest ważne, to wtedy istnieje większa szansa na to, że zwróci się do nas, gdy poczuje się w jakikolwiek sposób zagrożone.

Na co rodzice powinni zwrócić uwagę w zachowaniu nastolatki, tak aby nie przegapić żadnego alarmującego sygnału?
Na wycofanie się z kontaktów z rówieśnikami, samookaleczenia, siniaki, zaburzenia odżywiania, nagłe zmiany nastroju. Na wszystkie nagłe zmiany zachowania, np. gdy dziewczynka zaczyna bardzo eksponować swoje ciało lub zasłaniać je nadmiernie.

I co wtedy zrobić w pierwszej kolejności?
Porozmawiać. Nie oceniać, nie krytykować, ale spokojnie pytać, wysłuchać i trwać przy dziecku mimo jego złości. To jest naturalne, że dziecko może przeżywać różne emocje, a my dorośli jesteśmy od tego, aby pozwolić im wybrzmieć i zapewnić o swojej bezwarunkowej miłości.

A jeśli to nie przynosi efektów?
To wtedy można zaprowadzić dziecko do psychologa. Rodzice mają takie prawo. Miałam kiedyś nastoletnią pacjentkę, którą mama przyprowadzała co tydzień do mnie, a ona przez kilkanaście wizyt siedziała w milczeniu.

Niektórzy rodzice stwierdziliby już po trzech sesjach, że to bez sensu.
Ale ta dziewczynka w końcu zaczęła ze mną rozmawiać. Przekonała się do mnie m.in. dzięki temu, że co tydzień, o tej samej porze dnia, ja jestem dla niej dostępna, poświęcam jej swój czas, uwagę i jestem cierpliwa. Że czego by nie zrobiła, to może na mnie polegać.

W jaki sposób budować relacje z nastoletnią córką, tak aby wiedzieć, co dzieje się w jej życiu i mieć na to jakiś wpływ, ale jednocześnie nie przekraczać jej granic prywatności?
Tutaj nie ma jednego schematu i to zawsze w dużej mierze będzie zależało od charakteru dziecka. Jedyną uniwersalną poradą jest to, aby rozmawiać regularnie. Nawet krótsze, ale częstsze rozmowy przynoszą lepszy efekt niż zrobienie wielkiego wydarzenia w rodzinie i powiedzenie: "usiądź, teraz porozmawiamy".

A sprawdzanie telefonu?
To jest przekroczenie granicy prywatności, ale możemy tak zrobić, gdy mamy realne podejrzenie poważnego zagrożenia, lub jeżeli doszło do przestępstwa. To rozwiązanie to oczywiście ostateczność, a nie pierwszy ruch, jaki robimy, jeżeli coś nas zaniepokoi.

Czy dzięki poświęceniu czasu i uwagi da się zbudować pewność siebie w nastolatce? Z badania, które ONZ przeprowadziła w 34 z 46 europejskich państw, wynika, że polskie nastolatki mają najgorszą samoocenę w Europie.
Niepewność rodzi się z tego, że brakuje nam w życiu poczucia, że robimy coś dobrze, że jesteśmy sami z siebie dumni. Niektórym młodym ludziom trudno jest dojść do tego nawet wtedy, gdy rodzice oferują im cały wachlarz możliwości. Dla nastolatka ważny jest nie tyle sam wybór, co poczucie, że rodzic go wspiera i towarzyszy mu w wyborze jego drogi.

Co z edukacją seksualną? Kiedy jest dobry moment na rozpoczęcie pierwszych rozmów?
Już w wieku przedszkolnym powinniśmy wyjaśniać dziecku pewne kwestie i uczyć reagować w sytuacjach, które mu zagrażają. Edukacja seksualna to nie tylko nauka na temat stosunku płciowego, ale przede wszystkim nauka właściwego reagowania na pewne zachowania.

Czasem rodzice rezygnują z edukowania, bo nie wiedzą jak zacząć.
Trzeba wprowadzić zasadę rozmawiania wprost o swoich uczuciach i obawach. Zauważania emocji dziecka i dopytywania się o to, co się dzieje. Mówienia językiem prostym, zrozumiałym, dostosowanym do wieku dziecka i rozmawiania tak, by dziecko miało szansę zadania pytań. Ważne jest również, aby rodzice nie kłamali. Jeśli dziecko poprosi o wyjaśnienie, a my nie wiemy, to lepiej odpowiedzieć "nie wiem".

Kiedy poruszamy z dzieckiem temat dotykania, to zadajmy pytania: "Dlaczego ktoś ma cię dotykać? Po co ma to robić? Czy ty chciałbyś, żeby ktoś obcy cię dotykał?”. Mówmy o pewnych granicach, których nie przekraczamy, o tym, że istnieje zły dotyk i co wtedy robić, kiedy coś takiego się dzieje: "Jeżeli ktoś chce ci dać prezent, zastanów się za co, co on ma na myśli? Czy chce dostać informację, że rodziców nie ma w domu? Może to być pedofil albo złodziej. Może dać ci narkotyk".

Takie rozmowy zawstydzają niektórych rodziców.
To nie jest usprawiedliwienie. Trzeba pamiętać, że to od nas zależy, jak wyposażymy nasze dzieci. Czy będą uważać na siebie i być ostrożne. Wtedy mają większą szansę bezpieczniej przejść przez życie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (44)