Nie ma dnia bez energola. "Widzę ich drżące ręce"

Nocami grają w gry, a rano ratują się kolorową puszką. Nastolatkowie piją energetyki na potęgę. Robią to nawet kilkuletnie dzieci. Często razem z rodzicami. Przez chwilę czują silne, przyjemne pobudzenie. Po paru miesiącach lądują w szpitalu.

Uczniowie wypijają nawet cztery puszki napojów dziennie
Uczniowie wypijają nawet cztery puszki napojów dziennie
Źródło zdjęć: © Agencja Forum | Daniel Dmitriew
Agnieszka Woźniak

12.04.2023 | aktual.: 02.01.2024 07:16

Oto #HIT2023. Przypominamy najlepsze materiały minionego roku.

Co piąte dziecko w wieku 3-10 lat sięgnęło już po napój energetyczny. W przypadku nastolatków to aż 80 proc., z czego większość pije je regularnie - wynika z danych Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA).

Najpierw jedna puszka...

Weronika Marecka z Krasnegostawu walkę z uzależnieniem od energetyków ma już za sobą. Po pierwszy napój sięgnęła w wieku 13 lat. Na początku piła po trzy puszki dziennie. Później było ich więcej.

- W krytycznym momencie było to osiem energetyków na dzień - przyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską. Jej organizm był już w tak złym stanie, że nastolatkę trzeba było hospitalizować.

- Trafiłam do szpitala z bardzo odwodnionym organizmem. Zachorowałam na nerki, które po prostu zaczęły gorzej pracować.

- To jest bardzo duża dawka kofeiny. Ten napój daje pobudzenie, które dla młodej osoby jest zachęcające. Ale bardzo szybko to działanie traci, a potem nasza energia spada prawie dwukrotnie i czujemy się jeszcze gorzej niż przed. Odruchowo sięgamy po kolejne. Tak powstaje uzależnienie i tak też było w moim przypadku - tłumaczy Weronika.

Na swoim przykładzie chce teraz przestrzegać innych. Została liderką projektu społecznego "Świadomi na Zdrowie", działającym przy Zespole Szkół nr 1 im. Tadeusza Kościuszki w Krasnymstawie. W ramach projektu uczniowie przeprowadzili ankietę, z której wynika, że 80 proc. młodzieży w ich szkole regularnie sięga po napoje energetyzujące.

Odstawieniu napoju towarzyszy wiele skutków ubocznych. - Bóle głowy, drgawki, senność, problemy z koncentracją, szybkie bicie serca - wymienia Weronika. - Potrzeba dużo silnej woli - dodaje. Obecnie udało się jej całkowicie z tym skończyć.

Od energetyków uzależnił się również Michał. Wydawał na nie całe swoje kieszonkowe. - Piłem tyle energetyków, na ile wystarczyło mi pieniędzy. Nie było dnia bez energola. Zwykle dwie lub trzy puszki dziennie - opowiada w rozmowie z Wirtualną Polską. Zaczął kupować je regularnie mając 15 lat. - Po wypiciu jednego nigdy nic nie czułem, ale już po dwóch lub trzech zaczynały mi się trząść ręce. Ale piłem, bo dzięki temu wydawało mi się, że jestem lepiej skoncentrowany.

Po pewnym czasie nie miał już nad tym kontroli, a napoje siały coraz większe spustoszenie w jego organizmie. - Pierwsze objawy zaczęły pojawiać się po około pół roku codziennego picia energetyków. Spadła mi kondycja i serce zaczęło mnie dość często kłuć. Próbowałem robić sobie detoks, ale po kilku dniach byłem tak zmęczony i bez życia, że musiałem znowu zacząć pić, żeby funkcjonować - relacjonuje.

Autokary pełne dzieci, zgrzewki pełne napojów

Nie wszyscy zdają sobie jednak sprawę ze szkodliwości energetyków. Młodzi kupują je na potęgę. Wie o tym Agata, była pracownica popularnej sieci niewielkich sklepów spożywczych. Ten, w którym pracowała, znajdował się nieopodal szkoły podstawowej.

- Niejednokrotnie widziałam trzęsące się ręce, zaburzoną koordynację ruchów. Po wypiciu energetyka wszystko wracało do normy - relacjonuje w rozmowie z Wirtualną Polską.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Zakupy przed szkołą i po szkole. W sklepie, w którym pracowałam młodsze dzieci kupowały dziennie przynajmniej jedną puszkę energetyka. Młodzież minimum dwie dziennie. Często latem podjeżdżały autokary z wycieczkami. Wtedy każdy z uczniów do kasy podchodził z dwoma lub trzema puszkami. Często były to grupy sportowe.

- Dzieci byłej szefowej całymi zgrzewkami kupowały energetyki. Pokoje miały całe zastawione pustymi puszkami. Kolekcjonerzy - opowiada była pracownica sklepu.

Najmłodszy klient miał około 10 lat.

Zawsze w towarzystwie rodziców kupował Monstera przed szkołą.

Dodaje, że sklep, w którym pracowała, wyjątkowo promował energetyki wśród najmłodszych. Stworzył na przykład kampanię pod hasłem "Powrót szkolnej ekipy", w której uczniowie mogli kupić hot doga w promocji z napojem energetycznym.

- To jest dla mnie przerażające. Sieć, w której pracuję, jest przodownikiem w promowaniu tego typu napojów. Programy lojalnościowe, specjalne promocje co tydzień. Chyba jako jedyna z taką intensywnością promuje sprzedaż energetyków.

Uczniowie - zombie. To już plaga

Dorośli sięgają po kofeinę, gdy mają dużo pracy. Studenci najczęściej w trakcie sesji. Ale dlaczego energetyki są tak popularne wśród dzieci? Nauczycielka z Trójmiasta przyznaje, że najmłodsi są permanentnie niewyspani. Głównie przez gry. Ale rodzice też mają swoje za uszami.

- Dzieci rano są nieprzytomne. Na przerwie leżą na korytarzach, zasypiają podczas lekcji. W nocy nie śpią, tylko godzinami grają. To już plaga - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską.

Przyznaje, że praca z uczniami w takim stanie jest niezwykle trudna. - Boli ich głowa, nie mogą się skupić, nie interesuje ich to, co dzieje się w klasie.

Rodzice w ogóle nie reagują. - Raz zadzwoniłam do mamy chłopca, który dosłownie staczał się z krzesła. Bardzo bolała go też głowa - opowiada nauczycielka. - Jego mama całkowicie to zignorowała. Mówiła, że wymyśla. Dopiero później okazało się, że do późnych godzin nocnych pracował w jej knajpie. Chciała to ukryć.

W szkole, w której uczy, dzieci mają zakaz wnoszenia energetyków. Ale to nie jest dla nich duża przeszkoda. Ukrywają się w łazience albo po prostu piją je w domu. Często razem z rodzicami.

Objawy jak u alkoholików

- Człowiek nie może być w permanentnym stanie pobudzenia. Zwłaszcza u dzieci to jest naprawdę duży problem. Do tego dochodzą skutki uboczne: zaburzenia snu, pobudzenie centralnego systemu nerwowego, zaburzenia rytmu serca, wzrost ciśnienia krwi, a nawet zgon - wymienia w rozmowie z Wirtualną Polską dr Katarzyna Przybyszewska ze Szpitala Dziecięcego im. św. Ludwika w Krakowie.

- Nie ma żadnej bezpiecznej dawki. Już w jednej puszce jest stosunkowo duża ilość substancji czynnych pobudzających komórki nerwowe. To jest wystarczająco groźne szczególnie dla dzieci o niskiej masie ciała - dodaje dr Przybyszewska. Już jedna puszka zwiększa ryzyko udaru zaledwie po 1,5 godziny od spożycia, co udowodnili naukowcy z Huston.

Dietetyk kliniczny Karol Makiel zwraca uwagę, że problemem napojów energetycznych jest nie tylko bardzo duża dawka kofeiny, ale też ogromna ilość cukru.

- To prowadzi do ryzyka rozwoju otyłości u dzieci, niealkoholowego stłuszczenia wątroby, hipercholesterolemii, czyli podwyższonego poziomu cholesterolu, podwyższenia poziomu trójglicerydów, insulinooporności, a nawet cukrzycy i wielu innych zaburzeń metabolicznych. Po latach mogą wystąpić zawały, udary i powikłania sercowo - naczyniowe, a nawet nowotwory złośliwe - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.

- Przychodzą do mnie już pacjenci w wieku 11 czy 12 lat z poważnym stłuszczeniem wątroby. Takim, jakie występuje u alkoholików. To są bardzo poważne konsekwencje. Ten efekt pobudzenia kusi młodych ludzi. Sięgają po energetyki, gdy tylko czują senność i zmęczenie. A są zmęczeni, bo piją ich za dużo - dodaje.

Dietetyk proponuje, by w zamian sięgnąć po herbatę. - Ma dużo mniejszą zawartość kofeiny, a występują w niej też inne, cenne składniki, np. polifenole. Poza tym dziecko, które nie pozna smaku i działania napoju energetycznego, nie będzie czuło potrzeby, by po niego sięgać. Podobnie jest z cukrem.

Projekt ustawy zakazującej sprzedaży energetyków osobom niepełnoletnim jest już w Sejmie.

Agnieszka Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Źródło artykułu:WP Kobieta
energetykinapoje energetyczneuzależnienie

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (788)