Nie pije od kilku lat. Dziś pomaga innym. "Każdy ma swoje dno"
Pierwszy raz spróbowała alkoholu w wieku niespełna 13 lat i przepadła. – Straciłam szacunek do siebie i trudno mi było spojrzeć w lustro - opowiada Joanna Skwierczyńska, pedagożka, coachka i twórczyni społeczności Sober Polish Girls. Joanna wyszła z alkoholizmu i dziś pomaga innym kobietom wytrwać w trzeźwości.
Ewa Podsiadły-Natorska, Wirtualna Polska: "Wiem, jak to jest budzić się rano z kacem, nienawidząc siebie" - pisze pani na swojej stronie. Kiedy postanowiła pani w końcu pójść zupełnie inną drogą?
Joanna Skwierczyńska: Mówi się, że aby przestać się odurzać, trzeba sięgnąć dna. Każdy ma swoje dno i to, co dla innych wydawać mogłoby się dnem - jak noc na izbie wytrzeźwień czy konsekwencje prawne - dla mnie nimi nie były. To były momenty zatrzymania, chwilowej refleksji, ale nie prowadziły do trwałych zmian.
Pomijając te incydenty, moje życie innym wydawało się życiem dziewczyny, której się raczej powiodło. Londyn, partner, praca, wakacje kilka razy do roku. Ale ja byłam pogrążona w traumach przeszłości tak głęboko, że nie umiałam dostrzec ani docenić tego, co już osiągnęłam. Źle o sobie myślałam. Straciłam szacunek do siebie i trudno mi było spojrzeć w lustro.
W moim przypadku nie było spektakularnego dna, a raczej kumulacja emocji oraz zdarzeń, które miały związek z moim piciem: począwszy od wieku nastoletniego, kiedy spróbowałam alkoholu po raz pierwszy, mając niespełna 13 lat, przez liceum, studia, po dorosłe życie. Byłam wręcz wkur***na, że marnuję swój potencjał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Alkohol nas zabija. Robert Rutkowski o tym, co dzieje się z mózgiem osoby pijącej
Syndrom oszusta?
Pewnie tak. Chciałam robić ważne, duże rzeczy, ale czułam się jak hipokrytka. Bo co ja miałam światu do zaoferowania? Miałam mnóstwo zainteresowań, ale żadnego z projektów nie doprowadzałam do końca. Brakowało mi determinacji, celu. Kompletnie w siebie nie wierzyłam. W tym wszystkim oczywiście towarzyszył mi alkohol: wspierał mnie w trudnych chwilach, pomagał tłumić ból albo świętować radości. Normą stały się kroplówki na kaca oraz medycyna estetyczna - miały przykryć moje zmęczenie.
Co w końcu pomogło?
Pragnienie życia lepiej, a przede wszystkim udowodnienia tym, którzy niegdyś spisali mnie na straty, że się w stosunku do mnie pomylili.
Terapia?
Oczywiście, choć początki były trudne. Pamiętam, jak podczas jednego z mitingów AA usłyszałam, że "trzeźwość to droga usłana cierniami, że już do końca życia będę musiała trzymać rękę na pulsie". To mną wstrząsnęło. Zrozumiałam, że nie chcę tak żyć - w lęku i niepewności. Przełomem było przemówienie Jolene Park na scenie TED Talks, które niesamowicie mnie poruszyło. Poczułam, że też chcę inspirować kobiety, motywować je, wspierać w zmianach… O trzeźwości zaczęłam pisać na Instagramie i opowiadać na YouTube'ie. W końcu założyłam kobiecą grupę wsparcia Sober Polish Girls.
Jakie kobiety najczęściej do niej dołączają?
Sober Polish Girls to społeczność Polek, które są "zajarane" trzeźwym życiem. Takiej społeczności brakowało mi w polskim internecie, kiedy zaczynałam trzeźwieć w 2019 roku. Mieszkając za granicą, szkoląc się w międzynarodowych organizacjach, widziałam, jak wiele daje coachingowe podejście do życia w trzeźwości, czyli takie, w którym nie narzucamy innym żadnej formy wsparcia, tylko pozwalamy odnaleźć własną drogę do trzeźwości, zgodną z własnymi wartościami i celami, bez względu na powód, jaki stoi za decyzją o trzeźwym życiu.
Stąd pomysł założenia grupy na Facebooku dla kobiet zainteresowanych trzeźwym życiem, które chcą żyć lepiej, pełniej - bez iluzji szczęścia dostarczanej sobie za sprawą alkoholu. Sober Polish Girls zrzesza więc zarówno kobiety uzależnione, jak i te, które zauważają, że alkohol przestaje im służyć.
Stworzyła pani również ruch Era Trzeźwych Kobiet.
Tak, to kurs dla ambitnych, zapracowanych kobiet, które chcą przestać pić i czuć się z tym wspaniale, bez potrzeby uciekania przed życiem. Chodzi o stworzenie rzeczywistości, w której towarzyszy nam równowaga w życiu prywatnym i zawodowym, bo to właśnie jej brak bardzo często prowadzi do picia, gdy jedyną opcją na chwilę wytchnienia wydaje się wieczorny drink. Kurs obchodził niedawno pierwszą rocznicę powstania, a wraz z nim niektóre z "łabędzic" - tak nazywam moje kursantki - celebrowało swoją pierwszą rocznicę trzeźwego życia. Wiele dziewczyn tatuuje sobie łabędzia - symbol transformacji, jaką przechodzi trzeźwiejąca kobieta. Sama mam taki tatuaż.
Kim są łabędzice?
To kobiety, które bardzo często starają się pogodzić życie zawodowe z rolą mamy. Są zapracowane, gotowe spełniać oczekiwania mężów, matek, przełożonych kosztem zaspokojenia własnych potrzeb. Brakuje im asertywności. Mają wielkie serca, są wrażliwe, ale potrzeba osiągania i zadowolenia innych sprawia, że zapominają o sobie. Często nawet nie zdają sobie sprawy ze swoich mocnych stron, bo latami tkwiły w trybie przetrwania.
Są też kobiety współuzależnione, które zaczęły pić z powodu emocjonalnych problemów w związku. Rozwódki, samotne matki, przedsiębiorczynie, psychoterapeutki, pracowniczki kasyna… Wszystkie łączy jedno: uważają, że nie spełniają oczekiwań, jakie nakłada na nie społeczeństwo.
Trzeźwość to tylko rezygnacja z alkoholu czy też coś więcej?
To zmiana stylu życia, podejścia do siebie i relacji z innymi. To nauka autentyczności, stawiania granic i czerpania radości z życia bez potrzeby odurzania się. Trzeźwość to nie strata, a zysk – wolność, lepsze zdrowie, spokój psychiczny i głębsze relacje. To klucz do bycia szczęśliwą. Nie cel w sobie, ale narzędzie, które pozwala nam żyć pełnym, autentycznym życiem, zrzucając z siebie ciężar cudzych oczekiwań.
Coraz większą popularność zyskuje ruch "sober curious" (ciekawość trzeźwości - z ang.), czyli trend związany z unikaniem lub ograniczaniem alkoholu. W Polsce też?
Tak, coraz więcej Polek dostrzega, że alkohol nie jest im potrzebny do szczęścia. Trend zdrowego stylu życia, dbania o siebie i autentyczności sprawia, że kobiety świadomie rezygnują z alkoholu lub go ograniczają, nawet jeśli nie są uzależnione! Mam wiele takich kursantek.
To jak radzić sobie w sytuacjach towarzyskich, kiedy wszyscy piją, a my chcemy pozostać trzeźwe?
Mieć gotową odpowiedź, np. "Nie piję, bo świetnie się czuję na trzeźwo". To ważne, aby podkreślać korzyści związane z trzeźwym życiem, bo z nimi trudno polemizować. Zamówić bezalkoholowy napój i się nie tłumaczyć. Skupić się na rozmowie i dobrej zabawie, a w razie potrzeby opuścić spotkanie, jeśli atmosfera staje się niekomfortowa.
Powiedzmy jeszcze, jakie są pani ulubione sposoby na celebrację życia bez alkoholu.
Mam ich sporo: podróżowanie i odkrywanie nowych miejsc, kawiarni, restauracyjek, długie spacery, rozwój osobisty, kursy, warsztaty, celebracja małych rzeczy – wieczór z książką, kąpiel z olejkami, dbanie o swoje ciało (aktywność fizyczna) oraz o ducha (próbuję różnych technik mindfulness). Ogólnie życie tu i teraz, bez pogrążania się w przeszłości i zbytniego wybiegania w przyszłość. To nie jest proste i zdarza mi się o tym zapominać. Ciągle się tego uczę. Trzeźwość to nieustanny rozwój i zakotwiczenie się w teraźniejszości.
Joanna Skwierczyńska, opierając się na swoim doświadczeniu wychodzenia z alkoholizmu, stworzyła autorski program treningu trzeźwości i na co dzień stara się wspierać kobiety, które zmagają się z tym samym problemem.
Dla Wirtualnej Polski rozmawiała Ewa Podsiadły-Natorska