Robią furorę w sieci. Nastolatkowie kręcą własny program i nie wydają na to ani złotówki
Są następcami Łukasza Jakóbiaka, prowadzącego znane "20m2". Ósmoklasiści Piotr Przybyłek i Gabriel Bernat stworzyli internetowy talk-show, do którego zapraszają gwiazdy. Znaleźli sposób, by zupełnie za darmo realizować swoją pasję.
19.05.2021 14:14
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jakóbiak zapraszał do swojej 20-metrowej kawalerki popularne gwiazdy, a wywiady nagrywał trzema telefonami. Wówczas to była nowość, dziś już nikogo nie dziwi, że zamiast wielkich kamer i profesjonalnego sprzętu, używa się smartfonów.
Niespełna dekadę po Łukaszu pojawili się 14-letni Piotr i 15-letni Gabriel, którzy prowadzą "Covidowy talk-show", czyli internetowy program na Instagramie transmitowany na żywo. Do rozmów ze znanymi osobami ze świata mediów potrzebują jedynie swojego telefonu i kilku książek, które służą za statyw. W przyszłości chcą zostać dziennikarzami i choć są dopiero w ósmej klasie podstawówki, to już teraz postanowili działać, nabierać doświadczenia i uczyć się fachu od lepszych od siebie.
Chcieli być inni niż wszyscy
– Ten pomysł zrodził się w mojej głowie w czasie pandemicznych wakacji w ubiegłym roku. Popularne wówczas były live’y na Instagramie np. u Macieja Dowbora i Joanny Koroniewskiej albo u Piotra Gąsowskiego. Wtedy pomyślałem, że ja też chciałbym tworzyć w internecie. Moi rówieśnicy nagrywają filmy gamingowe i vlogi, działają na YouTube czy TikToku, a ja chciałem się jakoś wyróżnić, nie powielać schematów. Stąd wziął się pomysł na internetowy talk-show, do którego zapraszamy gwiazdy – mówi w rozmowie z WP Kobieta Piotr Przybyłek, pomysłodawca "Covidowego talk-show".
14-latek do projektu zaangażował swojego rok starszego przyjaciela Gabriela, który tak samo jak on, też chce być dziennikarzem. – Gdy pojawiła się propozycja stworzenia wspólnego show, długo nie musiałem się zastanawiać. Uznałem, że to dobry i oryginalny pomysł. Poza tym we dwóch łatwiej jest prowadzić live'y, bo się uzupełniamy. Kiedy jeden z nas się pomyli lub czegoś zapomni, to drugi pomaga wybrnąć z sytuacji. Ta współpraca jest bardzo ważna, gdy prowadzi się transmisję na żywo – zauważa Gabriel Bernat.
Nastolatkowie pierwszy wywiad przeprowadzili pół roku temu z Pauliną Smaszcz. Prezenterka opowiedziała im o swoich początkach w Telewizji Polskiej, a także jak wyglądał świat mediów, gdy debiutowała na małym ekranie. Gabriel i Piotr przyznają, że w czasie rozmowy byli nieco onieśmieleni rozmówczynią. Podobnie czuli się, gdy zaprosili Mariusza Szczygła.
– Bardzo stresowaliśmy się przed pierwszymi trzema wywiadami. Zadawaliśmy pytania z kartki. Jednak z czasem wdrożyliśmy się i nabraliśmy wprawy. Teraz pytania same przychodzą nam do głowy w trakcie rozmowy i czujemy się, jakbyśmy rozmawiali z kimś bliskim. Każdy odcinek naszego talk-show jest inny, ciekawy. Ciągle uczymy się czegoś nowego – podkreśla Piotr.
Gabriel i Piotr od początku wiedzieli, że do programu będą zapraszać znane osoby. Upatrywali w tym szansę na sukces. – To było główne założenie, żeby rozmawiać z gwiazdami, bo interesujemy się show-biznesem. Moim marzeniem jest, by na wywiad zgodzili się np. Tomasz Sekielski, Agata Młynarska, Włodzimierz Szaranowicz czy Przemysław Babiarz. Oni są moimi autorytetami, mają wielkie doświadczenie, od lat pracują w mediach. Też chciałbym kiedyś być w takim miejscu – mówi Piotr Przybyłek.
Z kolei Gabriel Bernat marzy o rozmowie z Robertem Kubicą, który jest jego idolem, a także z Robertem Lewandowskim. Twórcy "Covidowego talk-show" chętnie rozmawiają nie tylko z dziennikarzami i sportowcami, ale także z piosenkarzami czy aktorami. Deklarują jednak, że nie planują zapraszać polityków.
Kreatywni i przedsiębiorczy
Ósmoklasiści udowadniają, że wcale nie trzeba wielkich nakładów finansowych, by spełniać marzenia i robić coś kreatywnego. Oni na swój program nie wydali ani złotówki.
– Nagrywamy własnym telefonem, naszym statywem są książki. To wszystko jest za darmo. Nie mamy profesjonalnego oświetlenia ani studia. Po prostu siadamy w pokoju na krzesłach i włączamy transmisję. Dla nas najważniejsze jest to, że mamy szczere chęci i jesteśmy zaangażowani. Można mieć profesjonalny sprzęt za tysiące złotych, ale jeśli nie ma się serca, to tego, co się robi, to na nic się on nie zda – kwituje Gabriel.
Rodzice nastolatków dopiero po jakimś czasie dowiedzieli się, że ich synowie przeprowadzają wywiady z celebrytami w internecie. – Przy czwartym wywiadzie z Anną Głogowską zorientowali się, że robię coś takiego. Na początku może byli trochę zaskoczeni, może trochę źli, że nic wcześniej nie wiedzieli, ale szybko im przeszło. Przekonali się, że robię to, co lubię, realizuję swoją pasję i teraz bardzo mi kibicują, wspierają mnie. Wiem, że są ze mnie dumni – mówi nam Gabriel.
– Ja na początku też nie powiedziałem rodzicom, bo nie wiedziałem, czy coś z tego wyjdzie. Mogło być tak, że po jednym wywiadzie ta przygoda się skończy. Gdy wreszcie pokazałem im nagrania, to byli zaskoczeni, że ja i Gabriel robimy takie ciekawe i kreatywne rzeczy w internecie, że znaleźliśmy sposób na siebie. Ale ostrzegli mnie, żebym przygotował się zarówno na pozytywne, jak i negatywne komentarze i nie zrażał się, gdy kiedyś pojawi się hejt. Dodają mi otuchy i popierają to, że w wolnym czasie nie gram na komputerze albo nie oglądam YouTube, tylko robię coś, co sprawia mi wielką przyjemność – podkreśla Piotr.
I choć nastolatkowie czerpią ogromną satysfakcję z prowadzenia internetowego talk-show z gwiazdami, to jednak zgodnie przyznają, że czasami zdarzają się też momenty, które sprawiają im przykrość.
– Piszemy do znanych osób głównie za pośrednictwem Instagrama. Gdy gwiazdy się zgadzają na wywiad, jesteśmy bardzo szczęśliwi. Jeśli odmawiają, bo nie są zainteresowani albo nie mają czasu to, oczywiście, w pełni to rozumiemy, jesteśmy na to przygotowani. Jednak nie potrafimy zrozumieć, gdy ktoś odczytuje wiadomość od nas i milczy. To jest brak szacunku dla drugiego człowieka, niezależnie od tego czy pisze nastolatek, czy osoba dorosła – mówi Piotr.
– Na szczęście już rzadziej się to zdarza. Każdego dnia zaskakuje nas otwartość celebrytów i ich chęć wzięcia udziału w naszym talk-show. Niedawno jednego dnia otrzymaliśmy aż 11 pozytywnych odpowiedzi. To była najlepsza chwila od kiedy zaczęliśmy nagrywać program. Z perspektywy czasu myślę sobie, że choć pojawiają się przykre momenty, bo ktoś nam nie odpisze lub odmówi, to jednak staramy się skupiać uwagę na pozytywnych aspektach. Nawet tak podchodzimy do kwestii pandemii. Dla nas, uczniów, to był trudny czas, ale gdyby nie pandemia, tak szybko nie zaczęlibyśmy nagrywać programu i nie bylibyśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy teraz – dodaje Gabriel.