Blisko ludziNiemka w AK

Niemka w AK

Niemka w AK
Źródło zdjęć: © mat. prasowy
19.11.2015 09:13, aktualizacja: 19.11.2015 10:35

Uważała się za Niemkę, jej rodzina w czasie wojny opowiadała się za Hitlerem. A jednak Wilhelmine Günther wstąpiła do Armii Krajowej i działała przeciwko nazistom. Wymagało to od niej niezwykłej odwagi, za którą zapłaciła najwyższą cenę

Uważała się za Niemkę, jej rodzina w czasie wojny opowiadała się za Hitlerem. A jednak Wilhelmine Günther wstąpiła do Armii Krajowej i działała przeciwko nazistom. Wymagało to od niej niezwykłej odwagi, za którą zapłaciła najwyższą cenę.

Takich jak Wilhelmine Günther było w Poznaniu wielu – Polacy niemieckiego pochodzenia. Mówili po niemiecku (przeważnie w domu) i po polsku w szkole, w pracy, na ulicy. Mieli polskich znajomych i przyjaciół, nawet jeśli sami uważali się raczej za Niemców. Do 1939 roku wszyscy żyli w przyjaźni, po wybuchu wojny wzajemne relacje stały się bardziej skomplikowane. Część Poznaniaków narodowości niemieckiej powitała władze okupacyjne z radością, część popierała Polaków.

Rodzina Wilhelmine została wpisana na listę volksdeutschów. Rodzice dziewczyny zajmowali się krawiectwem, ojciec był rodowitym Niemcem, a matka w połowie Polką. Pierwsze lata wojny minęły Wilhelmine spokojnie. Pracowała w urzędzie, nadal spotykała się z polskimi koleżankami, chodziła na randki ze swoim chłopakiem. Ot zwykłe życie dwudziestolatki w burzliwych czasach. Planowała ślub ze swoim ukochanym i wówczas okazało się, że życie pod okupacją nie jest pozbawione troski – nawet jeśli należy się do „uprzywilejowanej” grupy volksdeutschów. Chłopak Wilelmine był Polakiem, na drodze do ich szczęścia stanęła ustawa o hańbieniu rasy, a władze okupacyjne nie były szczególnie romantycznie usposobione, nie pozwoliły na ślub Niemki z „podczłowiekiem”. Więc zakochany „podczłowiek”, Antoni Jagła, postanowił dowieść, że jest godny swej wybranki, gdyż sam ma niemieckie korzenie.

Wyjechał do Niemiec poszukać tamtejszej rodziny, miał nadzieję, że dzięki temu zdobędzie niemieckie obywatelstwo. Niedługo po tym ktoś doniósł na gestapo - Polak opuścił kilka dni w pracy oraz spotyka się z Niemką. To wystarczyło, by Jagłę aresztować i wysłać prosto do Auschwitz. Podobno za aresztowaniem chłopaka stał ojciec Wilhelmine, weteran I wojny światowej, który nie chciał narażać córki i rodziny na niebezpieczeństwo. Polski zięć mógł być tylko kulą u nogi, Wilhelm Günther nawet nie mówił po polsku. Dziewczyna została sama, na dodatek okazało się, że jest w ciąży. Dziecko, które urodziło się latem 1942 roku, umarło wkrótce po porodzie. W obozie zginął zaś niedoszły mąż Wilhelmine. Ona sama została aresztowana za współżycie z Polakiem. Życie straciło swoją beztroskę – na zawsze.

Po wyjściu na wolność po kilkutygodniowym areszcie, Wilhelmine zacieśniła kontakty z polskimi koleżankami, okazuje się, że były one łączniczkami AK. Dziewczyna postanowiła do nich dołączyć, pod koniec 1942 roku została zaprzysiężona, od tej pory została żołnierzem AK. Łączniczki spotykały się regularnie w mieszkaniu Wilhelmine pod okiem niczego nieświadomych zagrożenia rodziców. Ona sama już dobrze wiedziała, jaka kara groziła za kontakty z Polakami, a szczególnie za udzielanie pomocy „polskim bandytom” z podziemia. Jej zadania w konspiracji były bardzo ważne, zbierała informacje dotyczące funkcjonowania niemieckich zakładów i fabryk, organizowała fałszywe dokumenty. W połowie 1943 roku gestapo wpadło na ślad jej siatki, samą Wilhelmine aresztowano w listopadzie tego roku.

Została oskarżona o zdradę stanu oraz szpiegostwo. Takie przestępstwo karane było śmiercią. Proces Wilhelmine odbył się w Berlinie i zakończył wyrokiem skazującym. Skazana nie spodziewała się najwyższego wymiaru kary. Napisała list o ułaskawienie, to samo zrobiła jej matka, która zwróciła się z prośbą do Hitlera. Wilhelmine wyparła się aktywnej działalności i zadeklarowała, że jako Niemka nigdy nie zdradziłaby swojej ojczyzny. Wilhelm Günther prośbę o darowanie życia jedynej córce motywował tym, że miała za dużo swobody i została wciągnięta do nielegalnej organizacji przez dawne koleżanki. Niestety, nie udało się uratować dziewczyny. Wyrok śmierci wykonano 9 czerwca 1944 roku, niecały rok przed zakończeniem wojny. Wilhelmine Günther została ścięta na gilotynie.

Małgorzata Brzezińska

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (7)
Zobacz także