"Nigdy nie chciałam mieć dzieci"- pisze znana blogerka i mama. Maluchy jej za to nie podziękują
Jakby zrobić anonimowe badania, ilu rodziców nie planowało potomka albo wręcz nigdy nie zamierzało go mieć, ale wyszło inaczej, z pewnością byłaby to pokaźna grupa. Życie różnie się układa, zmieniają się nam poglądy, opinie wciąż kształtują na nowo i nie każdy człowiek od lat nastu pragnie płodzić, bądź rodzić. Nawet w dorosłym życiu wielu długo się przed tym broni, bo wygodnie, bo nie czuje potrzeby, bo nie widzi się w roli rodzica – i każdy ma do tego prawo. Ale żeby tak chwalić się tym, co było "przed" i jak już jest "po"?
23.08.2017 | aktual.: 24.08.2017 10:57
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Szczerości nie wolno potępiać, zabraniać, ale słowa ważyć warto. Bycie prawdomównym w stosunku do dziecka jest jedną z najwyższych wartości, ale dozować te informacje jest równie ważne. Tutaj granica została naruszona.
Super Styler ma ponad 130 tysięcy fanów. Jej blog jest jednym z najpopularniejszych w kraju. Zajmuje się tematyką parentingową, modową i kulinarną. Prowadzony jest nie tylko przez piękną, młodą mamę dwójki uroczych maluchów, ale również męża. To rodzinny projekt, którego efekty są imponujące. Każda kobieta znajdzie tam strefę dla siebie, bo i o porodzie, i karmieniu piersią, o maseczkach, makijażu i podróżach z dziećmi można poczytać. Jednak w przeciwieństwie do zachwytów jej fanów, tym razem coś mi nie gra, coś mi nie pasuje.
"Bałam się jak ognia przekroczenia tej magicznej granicy. Bałam się, bo podskórnie przeczuwałam, że życie po drugiej stronie jest inne. Trudniejsze, odarte z magii(…) Tej normalności bałam się najbardziej" – zaczyna Marta, blogerka Super Styler i trudno się z nią nie zgodzić. Lęk pojawia się nawet, gdy jesteś już w ciąży albo zwłaszcza wtedy. Nie ma już odwrotu, i chociaż pragniemy tego bardzo, to boimy się tego, co nowe. Wiemy, że wszystko się zmieni. Jednak czym innym są obawy i rodzące się wątpliwości przed nieznanym, a o czym innym warto rozmawiać z dzieckiem, bo takie uczucia będą pojawiać się w wielu momentach jego życia. Czym innym jest publiczne przyznanie się, że nigdy nie chciało się mieć dzieci. A właśnie tak brzmi tytuł wpisu Super Styler.
- "Boże broń mnie przed dziećmi" – opisuje swoje uczucia sprzed lat blogerka. Dalej dowiadujemy się, że opiekowała się bratem, a na studiach była nianią. Te doświadczenia utwierdziły ją w przekonaniu: "żadnych dzieci". Mąż również uważał, że dzieci to niej jest jego "target". Było pięknie, wygodnie i swobodnie, ale bez prędkości – jaka sam to określa. W pewnym momencie jednak wspólnie z mężem postanowili, że chcą nadać życiu tempa i "zyskać większy sens", a więc zaczęli myśleć o dziecku. Przy czym blogerka przyznaje, że życie z dziećmi jest piękne, ale jest również walką. To duża odpowiedzialność i niekiedy pojawia się tęsknota za wolnością - w końcu wszystko się zmienia.
O ile wiele kobiet ma podobne uczucia i nie każda marzyła od zawsze o potomstwie, to nie mówią o tym tysiącom czytelniczek, dokumentując swoją wypowiedź zdjęciami z maluchami. Dzieci pójdą do szkoły, nauczą się czytać i zanim zrozumieją, że w ostatnim akapicie mama wyjaśnia, że jest szczęśliwa i macierzyństwo dopełniło jej związek i życie, to krzykliwy nagłówek raczej nie sprawi im przyjemności. Podobnie jak upubliczniane zdjęcia maluchów w kompromitujących sytuacjach, np. na nocniku. Mogą się one odbić negatywnie na dziecku w przyszłości.
Wspaniałe jest to i chwalebne, że blogerka stara się tworzyć własny model rodzicielstwa, unikając tych rzeczy, które "matka musi" , czy "matka powinna". Podkreśla, że udaje się jej pogodzić bycie matką, kobietą i żoną. Rozumiem, że tym wpisem stara się ona pokazać, że nie trzeba czuć się matką od podstawówki, by móc stworzyć fajny dom, mieć szczęśliwe dzieci i być przy tym samej szczerze zadowoloną z własnego życia (przy okazji tworząc całkiem nieźle prosperujący rodzinny, blogowy biznes).
Nie zamierzam potępiać, linczować i wieszać psów, jednak za kilka lat popularnej mamie przyjdzie się zmierzyć z nowym wyzwaniem. Rówieśnicy, kumple i koleżanki jej synów może zajrzą z ciekawości na bloga mamy, a jeśli nie oni, to ich rodzice. Czy przeczytają więcej niż jeden akapit artykułu o nośnym tytule? Czy tylko mi się zdaje, że: "Ciebie to mama nawet nie chciała i sama tak napisała", byłoby mocnym i bolesnym argumentem w trakcie młodzieńczej kłótni?
//dynacrems.wp.pl/script/?id=17575&autoplay=1&static=static