Była zmęczona jego zdradami. Ujawnia, co działo się za zamkniętymi drzwiami
11 października na ekrany kin wejdzie film "Kulej. Dwie strony medalu", który opowiada o życiu Jerzego Kuleja – słynnego boksera i dwukrotnego mistrza olimpijskiego. Sportowiec zmarł w 2012 roku. O tym, jaki był naprawdę, opowiedziała Helena Kulej, która w małżeństwie z nim wytrwała ponad dwie dekady.
03.10.2024 | aktual.: 03.10.2024 11:51
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nigdy nie dostała od niego kwiatów. Nigdy nie czuła się doceniana. Ważniejszy był boks i koledzy. Helena Kulej w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów" przyznała, że w małżeństwie z Jerzym Kulejem czuła się niezwykle samotna. Prowadziła nieustającą walkę, ale nie chciała nikomu się skarżyć, nie chciała nikogo martwić.
"Byłam zmęczona tak zdradami, jak i pilnowaniem przed tym, żeby mnie nie zdradził. To było życie w wiecznym napięciu. (...) Jasne, mówił, że kocha, i niewątpliwie czułam, że bardzo mu się podobam, ale czy rzeczywiście mnie kochał? Tak naprawdę Jurek nie umiał mówić o miłości, nie potrafił jej okazać" – wyznała w rozmowie z "Wysokimi Obcasami".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Helena Kulej nie zastanawiała się nad własnym szczęściem
Jednak przy mężu trzymało ją poczucie odpowiedzialności. Kobieta bała się, że kiedy się z nim rozejdzie, Kulej zakończy karierę sportową i pochłonie go alkohol.
"Nie boję się powiedzieć, że znosiłam to małżeństwo przez dwadzieścia jeden lat".
"Nie była pani szczęśliwa?" – zainteresowała się dziennikarka Anna Serdiukow.
"Nie zadawałam sobie takich pytań. Tolerowałam pewną sytuację przez lata. W imię innych, ważniejszych racji. Własne szczęście? O tym wtedy nikt nie myślał" – wyjaśniła Helena Kulej.
Jej pasją był taniec, ale z nim nie mogła zabłysnąć
Jako jedne z tych milszych wspomina chwile spędzone na parkiecie. Na balach sportowców czy innych uroczystościach para potrafiła swoim tańcem oczarować wszystkich zgromadzonych wokół gości. Ale nawet w tym przypadku na idealnym obrazku pojawia się rysa.
"Na parkiecie zawsze byliśmy w zgodzie, taniec nas spajał, łączył bez słów. Nie wiem, o co chodziło, skąd się to brało – to był rodzaj jakieś terapii, oczyszczenia, ale chyba tylko dla mnie. Po zejściu od razu dochodziło do kłótni, awantury były na porządku dziennym w naszym domu" – wyznała kobieta.
"Jurek był urodzonym gwiazdorem. Jak tańczyliśmy, wszyscy na nas patrzyli, zwracali uwagę. On to widział i potrafił wykorzystać do budowy swojego wizerunku. Ładnie się komponowałam w kadrze, a w tamtym czasie, było to Jurkowi potrzebne. Dopiero po latach zrozumiałam, że wcale nie chodziło o mnie, a o niego. A ja naprawdę ładnie tańczyłam. (...) Gdyby nie to, że moim rodzicom ciężko się powodziło i nie stać ich było na opłacenie mi lekcji tańca, to prawdopodobnie brałabym udział w konkursach. I pewnie zaszłabym daleko" – dodała Kulej.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl