Nigdy nie miały orgazmu. Ekspertka komentuje
Dla wielu kobiet orgazm jest wyznacznikiem dobrego seksu. Są jednak panie, które – choć regularnie współżyją – nigdy go nie doświadczyły.
Anorgazmia to inaczej niemożność osiągnięcia orgazmu, choroba, która wyklucza przeżycie "małej śmierci", nawet jeśli osoba odczuwa ogromne podniecenie seksualne. Ewa Wąsikowska-Tomczyńska – seksuolożka, założycielka grupy "Z Ewą bez tabu" na Facebooku, autorka książki "Polaków seks powszedni" - zwraca uwagę, że niemożność osiągnięcia orgazmu to problem, który spotyka naprawdę wiele kobiet.
– Szacuje się, że aż 5 do 10 procent kobiet nigdy w życiu nie przeżywa orgazmu, ani w wyniku stosunku seksualnego, ani w wyniku masturbacji – mówi ekspertka. – Ale okresowo problem z osiągnięciem fazy szczytowania ma znacznie więcej kobiet. Niestety, przyczyn braku lub zaburzeń orgazmu należy w przypadku każdej kobiety szukać indywidualnie, ponieważ mogą mieć na to wpływ zarówno kwestie związane z budową anatomiczną (krótkie odnogi łechtaczki), zdrowiem somatycznym, zdrowiem psychicznym, przyjmowanymi lekami, jak i jakością relacji z obecnym partnerem/partnerką.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Liczę, że to kwestia czasu…"
Magda ma trzydzieści lat, miała pięciu partnerów seksualnych – lecz nigdy z żadnym z nich nie doświadczyła orgazmu.
– Z moim obecnym chłopakiem jestem od trzech lat. Kocham go, regularnie współżyjemy, jest mi z nim w łóżku bardzo dobrze. Nigdy jednak nie udało mi się osiągnąć tego "całkowitego spełnienia" – wyznaje. – To niestety generuje między nami konflikty i wpływa na jego samoocenę. Mój chłopak martwi się, że nie jest wystarczająco dobry, skoro nie umie mnie doprowadzić. Próbowaliśmy wielu pozycji i różnych odmian seksu. Nic. Od czterech miesięcy, żeby nie pogłębiać jego frustracji, zaczęłam więc udawać, żeby zrobić mu przyjemność. Próbowałam też masturbacji, kupiłam polecany przez koleżanki wibrator oraz masażer łechtaczki. Nie pomogło, po prostu nie jestem w stanie dojść. Wciąż liczę, że to kwestia czasu i że kiedyś mi się uda.
– Udawanie orgazmu to fatalny pomysł – zauważa ekspertka. – Kobiety robią to z różnych powodów: żeby dowartościować swojego partnera, żeby nie wypaść przy nim na oziębłe czy nieczułe, żeby doprowadzić do szybszego zakończenia stosunku. Jest to szkodliwe zarówno dla nich, bo popadają w coraz większą frustrację związaną z brakiem umiejętności osiągnięcia fazy szczytowania, jak i dla partnerów, których utrzymują w przekonaniu, że są znakomitymi kochankami, przez co będą oni popełniać wciąż te same błędy, więc jakość seksu zawsze będzie mizerna.
"Wstydzę się przyznać, że ze mną jest coś nie tak"
Iza ma dwadzieścia osiem lat. W dzieciństwie była molestowana przez starszego mężczyznę.
– Problem na pewno leży w mojej głowie – twierdzi. – Długo nikomu nie powiedziałam o tym, co mnie spotkało. Od roku uczęszczam na terapię. Tak późno, bo dopiero teraz mnie stać na dobrego specjalistę. Teraz jestem w bardzo szczęśliwym związku, od dwóch lat uprawiamy seks, ale… Mam wrażenie, że jestem kompletnie zablokowana. Czuję podniecenie, on mi się bardzo podoba, jednak seks nie jest dla mnie jakiś przyjemny. Mój chłopak jest bardzo wyrozumiały w tym względzie, nie naciska na zbliżenia. Ja mam jednak jakąś blokadę, problem z akceptacją swojego ciała. Nigdy się nie masturbowałam, zupełnie nie czuję takiej potrzeby. Kiedy koleżanki opowiadają, że mają wielokrotny orgazm, udaję, że wiem, o co chodzi. Strasznie wstydzę się przyznać, że ze mną jest coś nie tak.
– W przypadku kobiety ogromne znaczenie dla przeżywania orgazmu ma jej własna relacja z ciałem – mówi Ewa Wąsikowska-Tomczyńska. – Jeśli była wychowywana w domu, w którym uważano, że jest ono czymś wstydliwym, grzesznym, że jest źródłem różnych nieprzyjemności czy nawet cierpień, to wiadomo, że otworzenie się jej na seksualność będzie bardzo trudne, a orgazm wymaga stanu głębokiej relaksacji, akceptacji dla swoich reakcji i zaufania do partnera. Mówi się, że kobiety muszą same nauczyć się przeżywania orgazmu, a to najłatwiej będzie osiągnąć w samotności. Dlatego dużo trudniej mają kobiety, które z jakiegoś powodu unikają masturbacji.
"Doszłaś?"
Anka ma trzydzieści pięć lat i, jak sama mówi, całkiem udane życie seksualne.
– Ale nigdy z żadnym mężczyzną nie miałam orgazmu – dodaje. – Nie sądziłam, że to mnie spotka, bo dość wcześnie zaczęłam eksperymentować z wibratorami. Wtedy, podczas masturbacji, nie było żadnego problemu z tym, żebym doszła, nawet w ciągu dwóch minut. Znam swoje ciało, potrzeby. Jednak jeśli chodzi o seks, to kompletna porażka. O sprawach łóżkowych rozmawiałam zawsze otwarcie. Moi partnerzy próbowali wszystkiego, było mi z nimi świetnie w łóżku, ale jeszcze nigdy podczas współżycia nie udało mi się dojść. Czasami po seksie uciekałam do łazienki, żeby sama się doprowadzić i rozładować to napięcie. Nie wiem, może wywieram na sobie za dużą presję? I tak, nie ukrywam, że ich w większości mocno drażniło, że nie potrafili sprawić, żebym doszła. Faceci często stawiają to sobie za punkt honoru. Najgorsze pytanie, jakie słyszę w łóżku, to: "Doszłaś?". No cóż, mam nadzieję, że wszystko jeszcze przede mną.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!