O seksie mówi wprost. Nie opowiada dzieciom o pszczółkach i motylkach

Marina Fogle i jej mąż Ben stawiają na szczerość w kontaktach z dziećmi. Przekonują, że nie warto zasypywać maluchów opowieściami o pszczółkach i motylkach. Zamiast o siusiaku i myszce, rozmawiają z nimi o penisie i pochwie.

O seksie mówi wprost. Nie opowiada dzieciom o pszczółkach i motylkach
Źródło zdjęć: © Daily Mail
Katarzyna Gileta

18.02.2018 11:18

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Marina i Ben wychowują dwoje dzieci – ośmioletniego Ludo i sześcioletnią Ionę. – kiedy po raz pierwszy spytali mnie, jak dzieci dostają się do brzucha mamy, wykręciłam się historię o bocianach i przytulaniu. Uważałam, że są zbyt niewinni, by tłumaczyć im, czym jest seks. Dziś jest mi wstyd – przyznaje Marina.

Szczerość i otwartość wzbudzają zaufanie i budują silną więź między rodzicami, a dziećmi. Nie powinniśmy okłamywać naszych pociech. Nieważne, czy chodzi o ulubiony deser, czy seksualność. – siedzieliśmy w samochodzie. W radiu mówili o dziecku, które rozwinęło się poza macicą. Ludo zapytał, jak zarodek rzeczywiście dostaje się do brzucha kobiety. Powiedziałam mu prawdę. Kiedy mężczyzna i kobieta się kochają, mężczyzna wkłada penisa w pochwę kobiety. To sprawia, że nasienie mężczyzny przechodzi do kobiety, która hoduje jajo i rodzi dziecko – opowiada Marina.

Kobieta była przygotowana na serie pytań, zmieszanie lub obrzydzenie. - Nastąpiła długa cisza. Dzieci przetrawiły wiadomości. Po chwili Iona zapytała, czy na kolacje będą grzanki. Moje dzieci przyjęły wyjaśnienia w ten sam sposób, w jaki akceptują, dlaczego musimy zatrzymać się na czerwonym świetle – dodaje.

Rodzice mogą nie wiedzieć, jak poruszyć temat seksu. Ale to nie jest kwestia czekania na odpowiedni czas, ale raczej znak ciekawości dzieci. To nie może być jedna pogawędka. Seksuolog mówi raczej o "budowaniu krajobrazu". Ważne jest także używanie odpowiedniej terminologii. Emma Gleadhill, nauczycielka i ekspert w dziedzinie rozwoju dziecka, twierdzi, że rodzice powinni używać określeń penis i pochwa nawet w rozmowie z dwulatkiem. To budzi budowanie akceptacji własnego ciała.

Marina i Ben nie widzą nic złego w pokazywaniu się dzieciom nago. Jeśli dziecko nie widzi nagości w domu, wtedy jego postrzeganie ludzkiego ciała będzie oparte na nierealistycznych wyretuszowanych zdjęciach lub wysoce seksistowskich obrazach, które można znaleźć w mediach. - Odetchnęłam z ulgą. Moje niedoskonałe ciało z blizną po cesarskim cięciu, rozstępami i piersiami, które wykarmiły dwoje dzieci, daje moim dzieciom zdrowy pogląd na to, jak wygląda normalne ciało. To bardzo ważne w świecie filtrów na Instagramie. Lata rodzicielstwa nauczyły mnie, że uczciwość, choć nie zawsze jest łatwa, jest moim przyjacielem – podsumowuje Laura.- Rozmowa o seksie jest kluczowa. Szczerość w kontaktach z dziećmi sprawią, że będą one cię szanować i podziwiać twoją odwagę - dodaje.

Zobacz też: Kontrowersje wokół edukacji seksualnej

dzieciedukacja seksualnamacierzyństwo
Komentarze (18)