O urokach porannego seksu
Poranny seks wydaje się być kuszącą opcją. Wieczorem wracamy do domu zmęczeni. Głowę mamy wypełnioną problemami, które zdążyły się nagromadzić w ciągu całego dnia. Jesteśmy zestresowani, do tego wszystkiego dochodzi zmęczenie fizyczne. Jemy kolację, bierzemy prysznic i najchętniej położylibyśmy się spać. Za to rano…
04.07.2012 | aktual.: 06.06.2018 14:38
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Poranny seks wydaje się być kuszącą opcją. Wieczorem wracamy do domu zmęczeni. Głowę mamy wypełnioną problemami, które zdążyły się nagromadzić w ciągu całego dnia. Jesteśmy zestresowani, do tego wszystkiego dochodzi zmęczenie fizyczne. Jemy kolację, bierzemy prysznic i najchętniej położylibyśmy się spać. Za to rano…
„Nastawiamy budzik dużo wcześniej. Lubimy jeszcze chwilę poleżeć w łóżku, poprzytulać się, wypić razem kawę i dopiero wtedy zacząć dzień. Od pewnego czasu dołączyliśmy do tego jeszcze jedno: nie potrafimy wyjść z domu bez porannego seksu. Śmiejemy się, że to nasza porcja kofeiny: nawet wtedy, gdy jesteśmy zmęczeni, w mgnieniu oka stawia nas na nogi” – opowiada 27-letnia Małgosia, która przyznaje, że wstaje ze swoim chłopakiem codziennie o półtorej godziny wcześniej, by mieć czas na dobry początek dnia. Dobry, czyli rozpoczęty namiętnym seksem…
Tuż po przebudzeniu jesteśmy pełni energii. Nikt ani nic nie wyprowadziło nas jeszcze z równowagi. Wstajemy wypoczęci, uśmiechnięci i trudno o lepszy start dnia niż namiętny, spontaniczny seks z ukochaną osobą. Tymczasem statystyki pokazują, że zdarza nam się to dość rzadko. Dlaczego? Seksuolog Arkadiusz Bilejczyk twierdzi, że wszystko zależy od trybu naszego dnia.
- Badania przeprowadzone w Polsce przez profesora Zbigniewa Izdebskiego wskazują na to, że seks raczej uprawiamy wieczorem. Często ma to bezpośredni związek z przyziemnymi kwestiami: takimi jak choćby ta, że dzieci budzą się rano jeszcze przed nami i przychodzą do łóżka. Często ich pokój jet tuż obok naszego i boimy się, że będzie nas słychać. Niektórzy ludzie mieszkają z rodzicami czy teściami, co też w pewien sposób organizuje pożycie – mówi seksuolog. – Dawniej, kiedy warunki lokalowe były jeszcze gorsze niż dzisiaj, nie było osobnego pokoju dla dzieci, seks uprawiało się wyłącznie w weekendy, bo wtedy ludzie byli sami. Krążyły nawet żarty, że kochamy się w sobotę po Panoramie, bo dzieci są wysłane do babci, a my mamy wreszcie czas i miejsce tylko dla siebie– dodaje.
Panowie są na tak, panie na nie
Mówi się o tym, że to mężczyźni częściej mają ochotę na małe co nieco z samego rana niż kobiety. Czy rzeczywiście tak jest? A jeśli tak, to czy jest ku temu jakiś powód?
- Z rozmów z pacjentami mogę wywnioskować, że to panie częściej nie mają ochoty na seks o poranku. U mężczyzn chęć na namiętny początek dnia może wzrastać z czysto fizjologicznych względów: mają wyższy poziom testosteronu niż wieczorem. Z kolei panie często podają argumenty, że nie chcą uprawiać seksu, bo nie zdążyły rano uczesać się, umyć zębów, wziąć prysznica. Z kolei po wykonaniu tych czynności, już wszystko nie wydaje się być takie spontaniczne, więc chęć na poranny seks mija – wyjaśnia Bilejczyk.
Małgosia nie ma tego problemu. Nie zastanawia się nad tym, czy rano wygląda równie atrakcyjnie, co wieczorem. Twierdzi, że nie ma na to czasu.
- Budzimy się rano, patrzymy na siebie i wszystko gra. Michał za każdym razem powtarza mi, że to jego ulubiony widok z rana. Podkreśla, że lubi mnie w wydaniu naturalnym: bez szminki, podkładu i tuszu do rzęs. Dzięki temu, że często to słyszę, czuję się seksownie i kobieco. Nawet przez myśl mi nie przechodzi, żeby iść do łazienki, brać prysznic i malować się. Czasem wskakujemy razem do wanny, ale to raczej w weekendy, bo tam potrafimy siedzieć i siedzieć – opowiada Małgosia. – Obydwoje lubimy się kochać rano i wolimy się wcześniej obudzić, spać chwilę krócej, ale mieć na to czas i nie bać się, że już trzeba kończyć, bo nie zdążymy do pracy. Zdarza się, że jesteśmy zmęczeni i po prostu nie wstajemy, śpimy dalej, ale zawsze miło mieć taką nieco bardziej aktywną alternatywę – śmieje się.
Myślę o zegarku
Jak widać Małgosia i Michał świetnie sobie poradzili z argumentem: „bo rano źle wyglądam i czuję się nieświeżo”. Wymyślili także metodę na to, by nie kochać się w pośpiechu: wstają wcześniej, by mieć na to czas.
- Wiem, że nie każdy facet lubi wcześnie wstawać. Dla mnie to nigdy nie był problem, ale większość lubi spać do ostatniej chwili. Wstają rano i mają ochotę na szybki numerek. Taki był mój były – wspomina Małgosia. – Seks przestał sprawiać mi przyjemność. Byłam już gotowa do pracy, a on wtedy przychodził i mnie rozbierał. Patrzyłam co kilka minut na zegarek i zamiast skupić się na przyjemności, liczyłam w głowie, czy zdążę dojechać do biura na czas. To był koszmar – mówi i przyznaje, że dlatego podoba jej się nowa metoda z wcześniejszą pobudką.
Choć raz na jakiś czas
Jeśli nasz codzienny plan dnia jest skonstruowany w taki sposób, że nie możemy sobie pozwolić na odrobinę szaleństwa o poranku, dobrze jest się skusić na taki „numerek” chociaż w specjalnych okolicznościach przyrody. Dlaczego? Seksuolog twierdzi, że poranny seks może przynieść więcej korzyści, niż nam się wydaje.
- Przede wszystkim: może być bardziej intensywny. Mamy więcej siły, jesteśmy wypoczęci. Poza tym często jest to spontaniczny pomysł, a przecież w seksie takie sytuacje są najlepsze – mówi Arkadiusz Bilejczyk. – Dostajemy zastrzyk pozytywnej energii na resztę dnia. Uwalniają się hormony szczęścia, a my dajemy sobie nawzajem czułość, która tylko umocni nasz związek. Gorzej, jeśli spieszymy się do pracy i myślami jesteśmy już w biurze, a nie w łóżku. Dlatego, jeśli nie możemy sobie na to pozwolić na co dzień, spróbujmy tego chociaż wtedy, gdy jesteśmy na urlopie czy wyjeżdżamy na weekend. W wakacje poranny seks to idealny sposób na rozpoczęcie dnia. W warunkach codziennych, gdy wcześnie zaczynamy pracę, a jeszcze przed tym musimy wyprawić dzieci do szkoły, może to być problematyczne, ale warto byłoby się czasem skusić na taką formę bliskości, bo poranny seks to bardzo przyjemna i ważna dla związku sprawa – dodaje seksuolog.
A my namawiamy do tego, by przekonać się na własnej skórze, ile pozytywnego do naszego życia może wnieść taka namiętna dawka „naturalnej kofeiny”…
(asz/ma)