Blisko ludziO urokach porannego seksu

O urokach porannego seksu

Poranny seks wydaje się być kuszącą opcją. Wieczorem wracamy do domu zmęczeni. Głowę mamy wypełnioną problemami, które zdążyły się nagromadzić w ciągu całego dnia. Jesteśmy zestresowani, do tego wszystkiego dochodzi zmęczenie fizyczne. Jemy kolację, bierzemy prysznic i najchętniej położylibyśmy się spać. Za to rano…

O urokach porannego seksu
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

Poranny seks wydaje się być kuszącą opcją. Wieczorem wracamy do domu zmęczeni. Głowę mamy wypełnioną problemami, które zdążyły się nagromadzić w ciągu całego dnia. Jesteśmy zestresowani, do tego wszystkiego dochodzi zmęczenie fizyczne. Jemy kolację, bierzemy prysznic i najchętniej położylibyśmy się spać. Za to rano…

„Nastawiamy budzik dużo wcześniej. Lubimy jeszcze chwilę poleżeć w łóżku, poprzytulać się, wypić razem kawę i dopiero wtedy zacząć dzień. Od pewnego czasu dołączyliśmy do tego jeszcze jedno: nie potrafimy wyjść z domu bez porannego seksu. Śmiejemy się, że to nasza porcja kofeiny: nawet wtedy, gdy jesteśmy zmęczeni, w mgnieniu oka stawia nas na nogi” – opowiada 27-letnia Małgosia, która przyznaje, że wstaje ze swoim chłopakiem codziennie o półtorej godziny wcześniej, by mieć czas na dobry początek dnia. Dobry, czyli rozpoczęty namiętnym seksem…

Tuż po przebudzeniu jesteśmy pełni energii. Nikt ani nic nie wyprowadziło nas jeszcze z równowagi. Wstajemy wypoczęci, uśmiechnięci i trudno o lepszy start dnia niż namiętny, spontaniczny seks z ukochaną osobą. Tymczasem statystyki pokazują, że zdarza nam się to dość rzadko. Dlaczego? Seksuolog Arkadiusz Bilejczyk twierdzi, że wszystko zależy od trybu naszego dnia.

- Badania przeprowadzone w Polsce przez profesora Zbigniewa Izdebskiego wskazują na to, że seks raczej uprawiamy wieczorem. Często ma to bezpośredni związek z przyziemnymi kwestiami: takimi jak choćby ta, że dzieci budzą się rano jeszcze przed nami i przychodzą do łóżka. Często ich pokój jet tuż obok naszego i boimy się, że będzie nas słychać. Niektórzy ludzie mieszkają z rodzicami czy teściami, co też w pewien sposób organizuje pożycie – mówi seksuolog. – Dawniej, kiedy warunki lokalowe były jeszcze gorsze niż dzisiaj, nie było osobnego pokoju dla dzieci, seks uprawiało się wyłącznie w weekendy, bo wtedy ludzie byli sami. Krążyły nawet żarty, że kochamy się w sobotę po Panoramie, bo dzieci są wysłane do babci, a my mamy wreszcie czas i miejsce tylko dla siebie– dodaje.

Panowie są na tak, panie na nie

Mówi się o tym, że to mężczyźni częściej mają ochotę na małe co nieco z samego rana niż kobiety. Czy rzeczywiście tak jest? A jeśli tak, to czy jest ku temu jakiś powód?

- Z rozmów z pacjentami mogę wywnioskować, że to panie częściej nie mają ochoty na seks o poranku. U mężczyzn chęć na namiętny początek dnia może wzrastać z czysto fizjologicznych względów: mają wyższy poziom testosteronu niż wieczorem. Z kolei panie często podają argumenty, że nie chcą uprawiać seksu, bo nie zdążyły rano uczesać się, umyć zębów, wziąć prysznica. Z kolei po wykonaniu tych czynności, już wszystko nie wydaje się być takie spontaniczne, więc chęć na poranny seks mija – wyjaśnia Bilejczyk.

Małgosia nie ma tego problemu. Nie zastanawia się nad tym, czy rano wygląda równie atrakcyjnie, co wieczorem. Twierdzi, że nie ma na to czasu.
- Budzimy się rano, patrzymy na siebie i wszystko gra. Michał za każdym razem powtarza mi, że to jego ulubiony widok z rana. Podkreśla, że lubi mnie w wydaniu naturalnym: bez szminki, podkładu i tuszu do rzęs. Dzięki temu, że często to słyszę, czuję się seksownie i kobieco. Nawet przez myśl mi nie przechodzi, żeby iść do łazienki, brać prysznic i malować się. Czasem wskakujemy razem do wanny, ale to raczej w weekendy, bo tam potrafimy siedzieć i siedzieć – opowiada Małgosia. – Obydwoje lubimy się kochać rano i wolimy się wcześniej obudzić, spać chwilę krócej, ale mieć na to czas i nie bać się, że już trzeba kończyć, bo nie zdążymy do pracy. Zdarza się, że jesteśmy zmęczeni i po prostu nie wstajemy, śpimy dalej, ale zawsze miło mieć taką nieco bardziej aktywną alternatywę – śmieje się.

Myślę o zegarku

Jak widać Małgosia i Michał świetnie sobie poradzili z argumentem: „bo rano źle wyglądam i czuję się nieświeżo”. Wymyślili także metodę na to, by nie kochać się w pośpiechu: wstają wcześniej, by mieć na to czas.

- Wiem, że nie każdy facet lubi wcześnie wstawać. Dla mnie to nigdy nie był problem, ale większość lubi spać do ostatniej chwili. Wstają rano i mają ochotę na szybki numerek. Taki był mój były – wspomina Małgosia. – Seks przestał sprawiać mi przyjemność. Byłam już gotowa do pracy, a on wtedy przychodził i mnie rozbierał. Patrzyłam co kilka minut na zegarek i zamiast skupić się na przyjemności, liczyłam w głowie, czy zdążę dojechać do biura na czas. To był koszmar – mówi i przyznaje, że dlatego podoba jej się nowa metoda z wcześniejszą pobudką.

Choć raz na jakiś czas

Jeśli nasz codzienny plan dnia jest skonstruowany w taki sposób, że nie możemy sobie pozwolić na odrobinę szaleństwa o poranku, dobrze jest się skusić na taki „numerek” chociaż w specjalnych okolicznościach przyrody. Dlaczego? Seksuolog twierdzi, że poranny seks może przynieść więcej korzyści, niż nam się wydaje.

- Przede wszystkim: może być bardziej intensywny. Mamy więcej siły, jesteśmy wypoczęci. Poza tym często jest to spontaniczny pomysł, a przecież w seksie takie sytuacje są najlepsze – mówi Arkadiusz Bilejczyk. – Dostajemy zastrzyk pozytywnej energii na resztę dnia. Uwalniają się hormony szczęścia, a my dajemy sobie nawzajem czułość, która tylko umocni nasz związek. Gorzej, jeśli spieszymy się do pracy i myślami jesteśmy już w biurze, a nie w łóżku. Dlatego, jeśli nie możemy sobie na to pozwolić na co dzień, spróbujmy tego chociaż wtedy, gdy jesteśmy na urlopie czy wyjeżdżamy na weekend. W wakacje poranny seks to idealny sposób na rozpoczęcie dnia. W warunkach codziennych, gdy wcześnie zaczynamy pracę, a jeszcze przed tym musimy wyprawić dzieci do szkoły, może to być problematyczne, ale warto byłoby się czasem skusić na taką formę bliskości, bo poranny seks to bardzo przyjemna i ważna dla związku sprawa – dodaje seksuolog.

A my namawiamy do tego, by przekonać się na własnej skórze, ile pozytywnego do naszego życia może wnieść taka namiętna dawka „naturalnej kofeiny”…

(asz/ma)

POLECAMY:

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (99)