O zdradzie dowiedziała się przypadkiem. Wystarczył rzut oka na telefon

O zdradzie dowiedziała się przypadkiem. Wystarczył rzut oka na telefon

Często zdrada jest przysłowiowym gwoździem do trumny związku - zdjęcie ilustracyjne
Często zdrada jest przysłowiowym gwoździem do trumny związku - zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Adobe Stock
05.08.2023 12:00, aktualizacja: 05.08.2023 17:01

Dla wielu osób zdrada jest równoznaczna z końcem związku. Nie potrafią wybaczyć partnerowi, bo ich zaufanie zostało nadwyrężone. Są jednak pary, które postanawiają nie przekreślać swojej relacji i – z różnych powodów – próbują ją naprawić.

– Zdrada nie zawsze oznacza koniec związku – mówi seksuolożka Anka Grzywacz. – Wszystko zależy od tego, jak para podejdzie do tematu. Przede wszystkim warto uświadomić sobie (a to bywa niełatwe), że niewierność może być efektem tego, jak związek funkcjonuje. I że obie strony w pewnym sensie przyczyniły się do tej sytuacji. Jeśli partnerzy latami oddalają się od siebie, jeśli nie potrafią ze sobą rozmawiać, jeśli nie pielęgnują seksualnej iskry, zdrada może być niejako skutkiem ubocznym tych zaniedbań.

Wybaczyła mu zdradę

Marlena dowiedziała się o zdradzie męża przypadkiem. Pokazywał jej coś na swoim telefonie, a wtedy na ekranie wyświetliła się wiadomość od koleżanki z pracy. Wiadomość, która jasno wskazywała, że ta znajomość przeszła już na inny poziom, a w zasadzie – do łóżka. Marlena zażądała wyjaśnień, mąż przez kilka chwil próbował kręcić, jednak potem przyznał się do wszystkiego.

– Standard, że o czymś słyszysz, ale masz nadzieję, że ciebie nigdy to nie spotka – mówi Marlena. – Wyjazd integracyjny z pracy, za dużo alkoholu i "tak wyszło". On zapewniał, że bardzo żałuje, że nie chciał, że to jednorazowe, że ona się go teraz uczepiła. Byliśmy zaledwie rok po ślubie. Za rok mieliśmy zacząć starać się o dziecko.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Marlena zapowiedziała mężowi, że zamierza wystąpić o rozwód, a jego nie chce więcej widzieć.

– Było mi strasznie żal tych wszystkich lat razem, sądziłam, że nam się doskonale układa – opowiada. – Chodziliśmy na randki, wyjeżdżaliśmy razem w weekendy. Nigdy bym go o to nie podejrzewała. A teraz wiem, że nikomu nie można ufać. Po bezsennej nocy stwierdziłam jednak, że spróbuję wybaczyć. Kazałam mężowi opowiedzieć dokładnie, jak to wyglądało. I to był błąd, bo potem ciągle to sobie wyobrażałam. Zaczęłam się porównywać z tą kobietą, oglądałam jej fotki w necie, dostałam obsesji, w czym ja jestem gorsza od niej.

Jak wyznaje, nie potrafiła pogodzić się ze zdradą męża, nieustannie o tym mówiła, wypominała mu, jak bardzo ją skrzywdził. Przestała się czuć bezpieczna w tej relacji, nie mogła mu zaufać, kiedy gdzieś wychodził, bała się, że idzie się spotkać z kochanką.

– On z kolei uznał, że skoro z nim zostaję, to powinniśmy przejść nad tym do porządku dziennego. Zaczęliśmy się kłócić, prawie codziennie dochodziło do awantur. Po czterech miesiącach zdecydowaliśmy o rozstaniu. Atmosfera była tak koszmarna, że nie mieliśmy już czego ratować. Rozwodu jeszcze nie mamy. Sama zapisałam się na terapię i zaczęłam to sobie wszystko porządkować. Żałuję, że nie poszliśmy razem, może udałoby nam się jakoś dogadać – kwituje. – Teraz to już chyba nie ma sensu. Chociaż, kto wie, może za jakiś czas uda nam się porozmawiać.

"Nie zamrażać złości i żalu"

Ekspertka tłumaczy, że w wybaczeniu nie chodzi o to, że mamy puścić w niepamięć to, co się stało, czy usprawiedliwiać tego, kto zdradził.

– Mamy prawo czuć złość, smutek czy lęk. Na początku warto, by osoba, która została zdradzona, dała sobie prawo do żałoby i wyrażania emocji. Tu może też pomóc indywidualna terapia – tłumaczy Anka Grzywacz.

– Kluczowe jest jednak, żeby nie zatrzymać się na tym etapie. Nie zamrażać złości i żalu. Widzę to u par, które mają nieprzepracowane zdrady sprzed lat. Niby to zamierzchła przeszłość, a temat wychodzi w postaci kłótni na inne tematy czy w seksualnej oschłości. Jeśli ktoś doświadczył niewierności, ważne, żeby po etapie złości czy opłakiwania, zmierzyć się wspólnie z przyczynami tej sytuacji. Tu też może przydać się praca z seksuologiem lub terapeutą par - dodaje.

Przyznała się do zdrady

Klaudia wyznaje, że zdradziła swojego długoletniego partnera, bo ich związek zaczął się wypalać, on się dystansował, ciągle siedział w pracy. Jednocześnie jednak nadal go kochała i nie chciała się rozstawać. Od kochanka dostała zainteresowanie, znów poczuła się pożądana – to, czego tak bardzo potrzebowała.

– Paradoksalnie dzięki temu romansowi zrozumiałam, że zależy mi na moim facecie – mówi. – Do zdrady jednak doszło, więc mogłam albo tu ukryć, albo wszystko wyznać. Stwierdziłam, że skoro chcę budować dalej tę relację, to nie może opierać się na kłamstwie. A może powiedziałam wszystko, bo chciałam zdjąć sobie ten ciężar z sumienia? Owszem, przez moment poczułam się super, znowu ktoś mnie pragnął i zwracał na mnie uwagę, ale potem przyszło to okropne uczucie. Zachowałam się koszmarnie, nigdy wcześniej nikogo nie zdradziłam, a tu zrobiłam coś takiego i to facetowi, którego kocham.

Kiedy opowiedziała o wszystkim partnerowi, był w szoku. Wyprowadził się z ich mieszkania, żeby sobie wszystko przemyśleć. Klaudia sądziła, że to koniec związku.

– Po dwóch tygodniach zadzwonił i umówiliśmy się na spotkanie – opowiada. – Ryczałam jak głupia. A on był bardzo spokojny i wyrozumiały. Powiedział, że wie, że mnie zaniedbywał, i choć nie usprawiedliwia tego, co zrobiłam, uważa, że jest częściowo odpowiedzialny za to, jak się czułam. Odstawił mnie na boczny tor, unikał seksu, siedział do późna w pracy. Przez kilka godzin gadaliśmy o tym, co się wydarzyło w naszym związku, dlaczego tak się zachowałam i z czego wynikało jego zachowanie. Ta rozmowa była tak ważna, tak potrzebna, żałuję, że nie odbyła się wcześniej.

Klaudia nie ukrywa, że była pod ogromnym wrażeniem, jak dojrzale zachował się jej partner – zdołał wybaczyć jej zdradę. Postanowili dać sobie jeszcze jedną szansę.

– Ale wiem, że i tak bardzo mu to ciąży – mówi. – Widzę to po nim. Już o tym nie wspominał, nie dopytywał o żadne szczegóły, nawet nie chciał wiedzieć, kim był ten facet. Jednak boli go to, więc mam nadzieję, że czas zagoi rany. Chcę odbudować jego zaufanie. Zobaczymy, czy się uda.

Domknięcie tematu

– Ważną częścią uzdrawiania związku po zdradzie jest domknięcie tego tematu. To czas na przeprosiny, na wybaczanie, na to wszystko, co pozwoli parze iść dalej bez tego wielkiego bagażu. Oczywiście nic nie zmieni faktu, że zdrada się wydarzyła, ale nie możemy pozwolić, żeby stała się ona narzędziem walki o władzę w relacji, kartą przetargową wyciąganą przy każdej kłótni – tłumaczy Anka Grzywacz.

– Bywa, że zdrada jest takim ostatnim kamyczkiem, który uruchamia lawinę, i partnerzy uświadamiają sobie, że związku już nie da się uratować. Także wtedy warto poszukać drogi do spokojnego i dojrzałego rozstania. Mocno zachęcam do tego, żeby w konfrontacji ze zdradą słuchać siebie. "Co to ze mną robi, jak ja się czuję? Co potrzebuję zrozumieć? Jakiego rozwiązania potrzebuję?". Nie sugerujmy się zdaniem kolegów, koleżanek czy członków rodziny, a już na pewno nie tym, co ludzie piszą na internetowych forach. Jeśli trudno nam się zmierzyć z tym problemem, poszukajmy wsparcia terapeutycznego - podsumowuje ekspertka.

Dla Wirtualnej Polski Sonia Miniewicz

Źródło artykułu:WP Kobieta