Od tych produktów najłatwiej się uzależnić
- Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się podsłuchać rozmowy osób oczekujących w kolejce do gabinetu dietetyka, która brzmiałaby mniej więcej tak: "Miałam okropny dzień w pracy. Kiedy wróciłam do domu naszła mnie taka ochota na brokuły i kalafior, że musiałam iść do najbliższego sklepu, a potem zjadłam ich stanowczo za dużo...".
07.05.2015 | aktual.: 07.05.2015 16:39
- Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się podsłuchać rozmowy osób oczekujących w kolejce do gabinetu dietetyka, która brzmiałaby mniej więcej tak: "Miałam okropny dzień w pracy. Kiedy wróciłam do domu naszła mnie taka ochota na brokuły i kalafior, że musiałam iść do najbliższego sklepu, a potem zjadłam ich stanowczo za dużo...". Ten prosty przykład w wielkim skrócie pokazuje, że niektóre produkty nie wywołują w nas gwałtownego łaknienia - mówi Ashley Gearhard, pomysłodawczyni Skali Uzależnienia od Jedzenia z Yale (Yale Food Addiction Scale).
Skala dr Gearhard z Uniwersytetu w Michigan liczy sobie pięć lat i jest podstawą wielu badań na całym świecie. Ekspertka rozgranicza zaburzenia łaknienia (na przykład kompulsywne jedzenie w celu zapełnienia emocjonalnej pustki) oraz uzależnienie od jedzenia, które porównuje do alkoholizmu. - Ludzie od bardzo dawna sięgali po produkty odpowiadające ich kulinarnym gustom, ale nie mieli z tego powodu problemów zdrowotnych. Niestety teraz, racząc się batonikiem czy kawałkiem pizzy, wchłaniamy niespotykaną do tej pory ilość soli, cukru i tłuszczu. Substancje tak silne, że wywołujące nałóg - wyjaśnia specjalistka.
Niektóre państwa, zdając sobie sprawę z tego, jak dużo kosztuje walka ze skutkami epidemii otyłości, zaczęły jej zapobiegać. Na przykład W Danii od 2011 roku obowiązuje "podatek tłuszczowy", którego wysokość jest uzależniona od zawartości niezdrowych tłuszczów nasyconych w produkcie. Władze tłumaczą, że chcą w ten sposób walczyć ze szkodliwymi nawykami żywieniowymi Duńczyków.
Do zmian na szeroką skalę jeszcze jednak daleko. Zdrowa dieta to nadal wybór konsumentów, którzy otoczeni są setkami nęcących wysoko przetworzonych produktów spożywczych na. Najnowsze badanie opublikowane w magazynie medycznym "PLOS One" wskazało potencjalne zagrożenia w naszym jadłospisie. Im częściej sięgamy po produkty, tym większe ryzyko uzależnienia, pociągającego za sobą wielkie ryzyko otyłości, cukrzycy typu 2, chorób układu krążenia czy niewydolności krążenia.
Skala Uzależnienia od Jedzenia z Yale ma 7 stopni, przy czym 1 oznacza brak problemu, zaś 7 - ekstremalny problem, czyli niemożność powstrzymania się przed konsumpcją, pomimo świadomości szkodliwości produktu na zdrowie czy problemów z właściwą wagą. Eksperyment na 504 osobach przeprowadziła dr Nicole Avena z Instytutu Medycyny Icahn w Nowym Jorku.
Najbardziej uzależniające produkty:
- PIZZA - 4.01 w Skali Uzależnienia od Jedzenia z Yale.
- CZEKOLADA - 3.73
- CZIPSY - 3.73
- CIASTKA, WYPIEKI PRZEMYSŁOWE - 3.71
- LODY - 3.68
Najmniej uzależniające produkty
- ŚWIEŻY OGÓREK - 1.53 w Skali Uzależnienia od Jedzenia z Yale.
- ŚWIEŻA MARCHEW - 1.60
- FASOLA - 1.63
- JABŁKA - 1.66
- BRĄZOWY RYŻ - 1.64.
Ludzie, którzy brali udział w badaniu, często mówili o uzależniającym jedzeniu w pejoratywny sposób: "jadłem tak długo, aż zrobiło mi się niedobrze" albo "właściwie nie miałam ochoty na słodycze, ale kiedy zobaczyłam pączka, nie mogłam się powstrzymać".
Według dr Aveny podstawowym zadaniem, jakie stoi obecnie przed lekarzami i naukowcami jest udowodnienie, że wysoko przetworzone jedzenie powoduje zmiany w mózgu i wywołuje uzależnienie od konkretnych substancji, tak jak robi to alkohol czy narkotyki. Badania tego typu wykonano do tej pory jedynie na zwierzętach.
(mtr), WP Kobieta