Dzwonią do Niemiec codziennie. Sypią się pytania o sterylizację
Dr med. Janusz Rudziński, ginekolog pracujący w niemieckiej klinice, z niepokojem obserwuje sytuacje w naszym kraju. - Kobiety w Polsce boją się zachodzić w ciążę. Rośnie liczba sterylizacji - stwierdza. Mówi, co sądzi o nowych wytycznych dla ginekologów.
21.02.2024 | aktual.: 21.02.2024 14:50
Najnowszego dokument Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników dotyczącego warunków przerywania ciąży wywołał sporo kontrowersji. Fundacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny FEDERA uznała cześć z rekomendacji za "niezgodne z prawem i wiedzą medyczną".
Głos na ten temat zabrał również dr med. Janusz Rudziński, ginekolog pracujący w Niemczech. Przy okazji opowiedział, z jakimi sprawami dzwonią do niego Polki. Pytany o sytuacje kobiet w Polsce, nie ukrywa zdenerwowania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pracuje w niemieckiej klinice. Odbiera niepokojące telefony od Polek
Dr med. Janusz Rudziński na co dzień pracuje w niemieckiej klinice. Z przerażeniem patrzy na sytuację, która ma miejsce w naszym kraju.
- Kobiety w Polsce boją się zachodzić w ciążę. Obserwuję, że rośnie liczba sterylizacji. Nawet dziś miałem dwa telefony od Polek z prośbą o terminy - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.
Twierdzi, że obowiązująca klauzula sumienia, na którą mogą powołać się lekarze, wielokrotnie stawia kobiety pod ścianą.
- Niektóre pacjentki chodzą do swoich zaufanych lekarzy ginekologów, którzy nawet nie przyznają się, że mają podpisaną klauzulę sumienia. Sytuacja wychodzi na jaw dopiero potem, często w najgorszych momentach - stwierdza dr med. Janusz Rudziński.
Powołuje się na przykład pacjentki ze stolicy, której lekarz zamiast środków antykoncepcyjnych przepisał... środki uspokajające.
- Miałem pacjentkę z Warszawy, która zaszła w nieplanowaną ciążę. Spytałem się jej, dlaczego nie brała środków antykoncepcyjnych. Okazało się, że jej ginekolog nie chciał ich przepisać, bo stwierdził, że nie pozwala mu na to sumienie. Zamiast tego dał jej środki uspokajające, ale widocznie te środki niewystarczająco ją "uspokoiły", bo szybko zaszła w ciążę.
Nowe rekomendacje wywołały kontrowersje
Dr med. Janusz Rudziński odniósł się również do nowych wytycznych dla ginekologów, czyli najnowszego dokumentu Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników dotyczącego warunków przerywania ciąży. Fundacja FEDERA nazwała je "niezgodne z prawem i wiedzą medyczną".
Zalecaną przez PTGiP jedną z metod przeprowadzenia aborcji jest łyżeczkowanie. Fundacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny FEDERA określiła ją jako "sprzeczną z wytycznymi WHO i FIGO", jak również "szkodliwą dla kobiet".
- W dobie rozpowszechnionej farmakologii, metody aspiracyjnej (próżniowej) i metody chirurgicznej stosowanie łyżeczkowania, które może powodować zrosty na macicy, to oznaka medycyny zapóźnionej i staroświeckiej, a także przejaw niewiedzy polskich lekarzy" - napisano.
Czytaj więcej: Nowe wytyczne dla ginekologów. "Jesteśmy przerażone"
Negatywnie o tej metodzie wypowiada się również dr med. Janusz Rudziński.
- Na całym świecie, w krajach nowoczesnych, oczywiste jest to, że metoda łyżeczkowania nie stoi na pierwszym miejscu. Nie jest ona zabroniona, ale jest dużo bardziej inwazyjna i mniej zalecana niż np. metoda próżniowa. Z kolei w przypadku ciąży wczesnej, do szóstego tygodnia, najlepsza jest metoda farmakologiczna - zaznacza w rozmowie z Wirtualną Polską.
Nie tylko ten punkt wzbudził kontrowersje. Jak wynika z dokumentu PTGiP, pacjentki, u których ciąża stwarza zagrożenie dla zdrowia psychicznego, powinny przejść najpierw "przymusowe leczenie psychiatryczne", które powinno przewidywać wykorzystanie wszelkich możliwości terapeutycznych. Tuż po nim zalecane jest obowiązkowe konsylium lekarskie, które ma podjąć decyzję o dalszych losach zarówno pacjentki, jak i płodu.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!