Odeszła od Kościoła katolickiego. "Czułam się, jakbym stała nad przepaścią"
Kasia Koczułab była gościnią w podcaście "Też odchodzę". Program przedstawia historie osób, które zdecydowały odjeść się od Kościoła katolickiego i wyjaśnia ich motywacje.
30.11.2021 12:05
Kasia Koczułab dziś jest popularną seksedukatorką, która z powodzeniem prowadzi rozwijające się social media. Bardzo długo było jej trudno pogodzić się z tym, co słyszała w kościele, do którego chodziła. Mimo mocnej wiary w Boga, w pewnym momencie zdała sobie sprawę z absurdów i hipokryzji kryjących się pod płaszczykiem wiary. Nie bała się powiedzieć o tym głośno w rosnącym w popularność podcaście "Też odchodzę".
Wychowywała się w tradycyjnej, wierzącej rodzinie
"Dni, w których czułam jak tracę Boga, były najtrudniejszymi dniami mojego życia" - wyznała Kasia Koczułab w rozmowie z twórczynią podcastu. Aktywistka twierdzi jednak, że mimo wszystko podjęła dobrą decyzję, choć wciąż mnóstwo osób zarzuca jej kłamstwa i uderzanie w sam Kościół. Koczułab już na początku rozmowy podkreśla, że była wychowywana w tradycyjnej rodzinie, gdzie wiara zajmowała bardzo ważne miejsce.
- O tym, czy się chodzi, to nie była sprawa dyskutowana. Po prostu się chodziło i koniec (...) To była taka stała - wspomina rozmówczyni Joli Szymańskiej.
Pani Katarzyna dodała, że w małej miejscowości, z której pochodzi, kościół i wiara praktycznie organizowały wszystkim życie. Nie wszystko było złe, rozmówczyni wskazuje jednak, że praktycznie nie miała żadnego wyboru, aby zobaczyć, w jaki sposób funkcjonować inaczej.
- Zawsze w Kościele byłam dla Boga - podkreśliła Koczułab, tłumacząc, że jej wiara była głęboka i nie na pokaz. - Jezus był moim najlepszym przyjacielem - dodała w pewnym momencie. Co się jednak stało, że dziś postrzega to wszystko zupełnie inaczej?
"Problemy" zaczęły się w trakcie nauki biologii
W liceum Kasia Koczułab zdała sobie sprawę, jak wiele kwestii na linii wiara-nauka po prostu się rozmija. W tamtym czasie była jeszcze praktykującą wierzącą, dlatego swoje wątpliwości próbowała wyjaśniać z przewodnikiem duchowym. Wątpliwości i sprzeczności jednak narastały.
- Nie dostawałam żadnych odpowiedzi (...). Nagle spotkałam się dysonansem - wyznała w podcaście - Walczyłam o wiarę, ale wszystko rozpadało się jak domek z kart.
"Za dużo chcieć wiedzieć", "nie musisz wiedzieć, masz wierzyć" - takie słowa z ust zarówno duchowego przewodnika, jak i wierzących bliskich sprawiły, że miarka się przebrała.
- Czułam się, jakbym stała nad przepaścią - tak ujęła proces odchodzenia z Kościoła pani Katarzyna, próbując wytłumaczyć, jakie emocje targały nią w tym czasie.
"To nie jest prosta sprawa, wątpliwości był mnóstwo"
W trakcie rozmowy wyszło na jaw jeszcze wiele przeróżnych tematów. Rozmówczyni Joli Szymańskiej omówiła pewne kontrowersyjne zagadnienia. Wspomniała też przykłady m.in. powtarzanych i szkodliwych schematów, odprawianych egzorcyzmów, przestępstwa popełniane przez księży i to, że próbowała przez wiele lat znaleźć pełne odpowiedzi na piętrzące się pytania. Niestety bez skutku.
Koczułab podkreśla, iż zdaje sobie sprawę, że wiele osób będzie próbowało spłycić jej historię. Słyszała już bowiem, że odeszła od wiary z powodu... seksu. Ten argument jednak jednocześnie ją bawi i oburza.
- Kościół nie ma monopolu na dane wartości - dodaje, tłumacząc, że w czasie, kiedy odchodziła od dawnego życia w wierze, spotykała się z kolejnymi manipulacjami i komentarzami, że odchodzi od jedynego słusznego miejsca oraz wartościowych ludzi, których nigdzie indziej nie spotka.
Aby wysłuchać całej rozmowy, kliknij tutaj.