Blisko ludziOdpowiedź na plakaty z rozszarpanymi płodami. Dziewczyny z Krakowa wzięły sprawy w swoje ręce

Odpowiedź na plakaty z rozszarpanymi płodami. Dziewczyny z Krakowa wzięły sprawy w swoje ręce

Odpowiedź na plakaty z rozszarpanymi płodami. Dziewczyny z Krakowa wzięły sprawy w swoje ręce
Źródło zdjęć: © Forum
10.07.2017 11:16, aktualizacja: 10.07.2017 11:32

Banery z rozszarpanymi płodami można oglądać na ulicach wielu polskich miast. Działacze pro-life nie odpuścili sobie nawet finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, na który przybywały całe rodziny z dziećmi. Ich upór w "uświadamianiu" od najmłodszych lat budzi sprzeciw wielu - zwłaszcza młodych mam i ojców mijających te ogromne fotografie ze swoimi maluchami. Ostatnio równie głośno zrobiło się o billboardzie mającym informować przechodniów, że "aborcja=rak". Grupa krakowskich dziewczyn już nie mogła tego znieść. Postanowiły działać.

Na facebook'owej grupie "Dziewuchy dziewuchom" zamieszczono zdjęcia mobilnych banerów mocno odbiegających charakterem od drastycznych obrazów organizacji pro-life. Informują one wprost: "Aborcja (rzecz.), zabieg medyczny, który wykonują osoby na całym świecie o różnych poglądach i wyznaniach", oraz "kobieta, która dokonała aborcji (fraz.), inaczej matka, żona córka, siostra, sąsiadka, przyjaciółka, koleżanka."

Krótko, zwięźle i prawdziwie, ale czy nie nazbyt łagodnie? Krwawe plakaty przeciwników wolnego wyboru kobiety mocno przykuwają uwagę i nie sposób obok nich przejść obojętnie. Stąd warszawska odpowiedź działaczek i działaczy pro-choice – truskawkowy dżem. Z drugiej strony, czy na pewno zawsze trzeba posługiwać się językiem swoich przeciwników?

Obraz
© Facebook.com/dziewuchy dziewuchom
Obraz
© Facebook.com/dziewuchy dziewuchom

Dziewczyny w Krakowie dogadały się przez internet i zorganizowały zrzutkę na banery. – Akcja zbierania środków rozpoczęła się w połowie maja – mówi mi jedna z dziewczyn, która wzięła udział w akcji.

Z treści plakatów jasno wynika, że ta niełatwa decyzja, jaką czasami kobiety podejmują, jest w wielu krajach im umożliwiana, bo nie stosuje się jej rutynowo zamiast środków antykoncepcyjnych i nie widać kilometrowych kolejek przez klinikami. To zawsze jest ostateczność. Obnażają one też obłudę samych kobiet, niestety. Wiele wciąż uważa, że ich to nie dotyczy, nie ich środowiska, nie ich bliskich. Przy czy, same najczęściej rozważały przynajmniej raz taką możliwość, a jak nie one, to ich koleżanki, przyjaciółki, ciocie. Nie wykluczone, że i babciom temat jest dobrze znany. Niezależnie od cenzury i jeszcze większych ograniczeń, jakie realnie mogą się niebawem pojawić, aborcja była, jest i będzie częścią historii kobiety. A wtedy jej kontynuacja będzie się toczyć w podziemiu.

Źródło artykułu:WP Kobieta